Gram w tą Zeldę, jak na razie bardzo mi się podoba. Czuję się lekko przytłoczony tą wolnością, jaką oferuje. Zazwyczaj open worldy prowadzą za rękę przynajmniej przez kilka godzin na początku rozgrywki, tutaj dali mi zabawki, piaskownicę, kopa w tyłek i idź się bawić po swojemu Mam wrażenie, że przez to dużo rzeczy może mi umknąć, a części nigdy nie zobaczę (gram bez jakichkolwiek poradników), ale za to satysfakcja po własnoręcznym odkryciu czegokolwiek jest nieziemska. Jak rozkminiłem slide na tarczy to cieszyłem się jak głupi do sera... To właśnie uczucie jest największą zaletą gierki po kilku godzinach gry (dopiero opusciłem Great Plateu, choć całkiem sporo się tam kręciłem i pewnie dużo rzeczy i tak mnie ominęło). I za cholerę nie mogę rozwalić tych ‘działek‘, które łapią mnie na jednego strzała z lasera. Jest jakiś sposób na nie? Może muszę zdobyć więcej serduszek (choć też nie wiem w jaki sposób)?