Jak ktoś chce grać na pałę i jak najszybciej, byle skończyć grę to faktycznie długo mu nie zejdzie. Dopiero kombinowanie ze światem gry, planowanie trasy, szperanie po kątach i tego typu rzeczy wydłużają rozgrywkę. O tym było wiadomo od dawna, co zauważył Kasias - nie ma co robić spiny i dramy. Niesmak po tym zagraniu ze strony Konami pozostaje, owszem, ale równie dobrze można zwyczajnie cieszyć się grą. I jak najbardziej jest to możliwe, bo gra - mimo tego, że krótka fabularnie i uboga w treść - na to pozwala w stopniu niespotykanym do tej pory w serii. Otwarta miejscówka, lepsze AI przeciwników, stealth, możliwości kombinowania i replayability - tym Ground Zeroes się obronił w moich oczach. Nie żałuję wywalonej nań kasy, choć mam niedosyt i naturalnie chciałoby się więcej.
Kiedyś Polyphony wypuściło takie dwa płatne dema (GT4: Prologue i GT5: Prologue), ale jednak wydawcy nie poszli w ich ślady. Myślę, że w tym przypadku może być podobnie - fala hejtu na Konami jaka przelała się w internetach powinna odstraszyć innych od podejmowania takich kroków.