-
Postów
15 383 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
60
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Bzduras
-
Ja sprzedawałem wszystko ze śmieci, bo tylko do tego się nadają. Ekonomia w grze jest cholernie uboga i trzeba sobie dorabiać oddając za dolce plakaty z T&P czy opaski ze swastykami, takie życie
-
Pewnie chodziło tylko i wyłącznie o główne questy, wtedy pewnie gdzieś tyle to zajmie. Jednak nawet gdyby gra trwała tą dyszkę to również byłbym zadowolony, bo tak naprawdę przez ten czas banan nie schodził mi z japy, a sam tytuł zaskakiwał kolejnymi świetnie trafionymi odwołaniami do oryginału, np. , świetnymi akcjami w wykonaniu głównych bohaterów czy specyficznym humorem. Tego jest po prostu zatrzęsienie, tak jak pisał ragus - za dużo jest rzeczy, które śmieszą w trakcie gry, żeby je wymieniać.
-
Około 15-16 godzin, w grze nie ma licznika czasu (ani w ogóle żadnej informacji na temat progressu) więc dokładnie Ci nie powiem. Nie grałem na wariata, porobiłem trochę questów pobocznych, pozwiedzałem miasteczko i szukałem Chipokomonów, więc pewnie samą fabułę da się ukończyć jeszcze szybciej.
-
Z włączonymi napisami nie jest źle, nie trzeba znać języka na poziomie nie wiadomo jakim. Za to jeżeli chcesz grać bez napisów to wtedy dopiero mogą być problemy, szczególnie ze zrozumieniem Cartmana. Ciekawi mnie Wasza reakcja po odwiedzinach Northern Kingdom, ja osobiście cmoknąłem i oplułem się herbatą
-
Skończyłem przed chwilą grę, jako fan serialu daję mocne 9/10. Humor, charakterystyczny humor i klimat oddane w 110% windują ocenę. Końcowa potyczki są świetne, a motyw wybił mi zęby, toż to akcja jak w serialu! Tylko lepsza, bo interaktywna Za to ocenzurowane minigierki są średnio rajcowne i króciutkie, można je zobaczyć na YT i nie ma co po nich płakać.
-
Ale hejt trzeba odróżniać od konstruktywnej krytyki, bo ostatnio internety wrzucają wszystko do jednego wora.
-
Dokładnie. Jeżeli nie chcesz poprawiać dźwięku to chociaż sprowadź wszystko do jednego poziomu głośności, bo przy Twoich wypowiedziach jest cichutko, a za chwilę wchodzi sampel, który świdruje uszy swoją głośnością. Przy wieczornym oglądaniu jest to uciążliwe.
-
Kijek jest dosyć niestandardowym RPG, dlatego nie ma sensu oceniać go przez pryzmat gatunku. Od pierwszych chwil widać, że gra jest robiona dla fanów serialu i to oni będą się przy niej najlepiej bawić. Reszcie ciężko będzie ogarnąć np. i wiele innych smaczków. Gra kipi klimatem miasteczka, wybrane motywy z serialu przeniesiono w sposób mistrzowski i z zachowaniem klimatycznego humoru ce(pipi)ącego oryginał. Pod względem rozrywki jest przyjemnie, ale nieskomplikowanie i raczej łatwo. Tak jak napisał smallv86, grę lepiej potraktować jako jeden długi odcinek serialu - z takim nastawieniem łykam to bez popity.
-
Dzisiaj biłem Czterech, padli za pierwszym razem. Taktyka? Olać dodge i bloki, mieć w zanadrzu przynajmniej 10 Estusów (wskazane posiadanie Rite of Kindle przed potyczką, ale bez tego też spokojnie da się wygrać), broń w 2H i lać dziada. Lightning Spear +5 poradziło sobie z nim bez większych problemów.
-
Da radę, choćby w ten sposób (walka właściwa od 1:54):
-
Potwierdzam, kilka pyromancies kupiłem u maga w Firelink Shrine.
-
Bleh. W takim razie powrót do Undead Asylum jest koniecznością. Ano, też ją używam na zmianę z crystal halabardą. czasem bawię się zweihenderem, ale za wolne na jednej łapie Zweihander na dwóch łapach też jakoś specjalnie szybki nie jest. Chciałem się z nim porwać na Sentineli (te ogromne ryceskie sku.rwisyny w Anor Londo), ale szybko przerzuciłem się na combo Pyromancy Flame + LS właśnie.
-
Lightning Spear młóci jądra, w Sen's Fortress dorwałem broń i jakoś mi się nie spieszy wymieniać jej na inną, bo pasuje do mojego stylu gry. Szybkie kąsanie włócznią, względnie od święta solidniejszy szlag z doskoku to jest to. BTW - czy w którejś z miejscówek przed zdobyciem Lordvessel da się farmić Titanite Slab?
-
Nowy chap: http://www.mangareader.net/naruto/665
-
Przyzywać pomocników możesz tylko w formie człowieka, chyba o to chodziło. A ta pajęczyca potrafi napsuć sporo krwi, przy ostatnim podejściu do niej musiałem się leczyć właśnie przez Humanity, inaczej dostałbym w czoko. Ale na szczurach w Depths można ładnie je farmić (około 20-30 w godzinę), więc nie było mi szkoda.
-
W Blighttown zdarzyło się kilka razy, że normalny atak ghoula sięgnął mnie, chociaż wyraźnie było widać, że byłem poza jego zasięgiem. A może to jakiś kmiot z plujką gdzieś z boku napinał... Teraz sam już nie jestem pewny, może złość zrobiła swoje i tępy łeb dopowiedział swoje.
-
Bo to pewnie było Tenchu 2, można było grać Rikimaru albo laską, Ayame:
-
Właśnie wyłączyłem konsolę i z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że Blighttown przebojem wdarło się na pierwsze miejsce najbardziej znienawidzonych przeze mnie lokacji w grach. Nie dość, że dropy FPS potworne, to jeszcze miejscówka zaprojektowana jest tak, żeby gracza zabić przy każdej możliwej okazji. A może lepiej, zaskoczyć i zabić. 3 godziny drogi przez mękę i wreszcie udało mi się rozpalić ognisko na bagnach. W pewnym momencie musiałem wyjść na zewnątrz i się przewietrzyć, żeby złapać wiatr w żagle. No nic, zaciskam zęby i jadę dalej. W zasadzie gra jest cholernie wymagająca, ale przy tym sprawiedliwa - gdyby nie kilka głupich bugów w detekcji ciosów nie byłoby mowy o ginięciu nie ze swojej winy, a to cholernie plusuje.
-
@Krzysztof: tu akurat też trafiłem, MK już otworzył mi drogę do kilku miejsc. Dusze staram się wydawać na bieżąco, tak jak mówisz. @Kazub: nie jest czasem tak, że te dwa-trzy levele na początku trochę zaniżają wartość właśnie tych pierwszych statów? Bo tylko o nie w zasadzie mi chodziło, takie maciupkie ułatwienie. A i właśnie te 10k przepadło przy próbie ich odratowania. @alienator: przekonałem się o tym w najgorszy możliwy sposób - poszedłem tam To chyba pierwsza gra, która pomimo swojej nieprzystępności tak mnie wciągnęła, gram od wczoraj, a licznik pokazuje 10 godzin. Matko bosko kochano. Obecnie bujam się już po Depths, zabiłem w dzwon w Undead Parish i położyłem Capra Demon i gdyby ne to, że rano trzeba wstać jechałbym dalej. Cudo. Piszę z telefonu, więc przepraszam za brak quotów, za dużo z tym zabawy na tym padle.
-
Akurat tak zrobiłem, ale tylko ze względu na level. Wcześniej z grą nie miałem kontaktu, ale drogą naturalnej dedukcji doszedłem do tego, że każdy następny stat będzie kosztował coraz więcej dusz. A że pyro na start ma 1 level to korzyść wydała się oczywista. Ależ ta gra jest bluzgogenna. 10k duszyczek poooooszło w świat, tylko ze względu na moją nonszalancję w walce.
-
Kupiłem, gram. Jakieś porady dla początkującego adepta sztuki umierania?
-
Jak tak to trzeba wejść do środka i przejść się na zaplecze.