-
Postów
1 533 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wojtq
-
Ja nie wiem, ale na mój rozum takie projekty powinny rodzić się z pasji, a nie po prostu z chęci adaptacji bo "ludzie znajo i lubio". Przecież w systemie wielkich studiów filmowych co chwila powstają filmy bazujące na znanych markach, w których jednak tkwi jakaś twórcza iskra i pasja twórców do znanych i lubianych postaci. Co trzeba mieć w głowie, żeby wykupić markę do takiego Wieśka i dać to do przemielania wyrobnikom, którzy będą to traktować jak kolejną nudną robotę do wykonania, a żeby sobie urozmaicić pracę powrzucają modne obecnie światopoglądy? No tak, trzeba być Netfliksem, który ma gdzieś opowiadane historie. Czasami im się coś rzeczywiście uda, ale chyba tylko w przypadku gdy są mecenatem uznanych filmowców, którzy nie dadzą sobie w kaszę dmuchać (lub ograniczą to dmuchanie do niezbędnego minimum).
-
Po obejrzeniu dwóch pierwszych filmów/odcinków, przeskoczyłem do ostatniego pt. "Szmery" reżyserowanego przez panią od Babadooka. Wprawdzie to kolejna wariacja o nawiedzonym domu, co widzieliśmy już setki razy, ale tutaj zaangażowałem się w osobistą historię bohaterów. Ma na tyle dobry klimat, że gdzieś w połowie zdjąłem słuchawki, żeby się nieco zdystansować, bo straszy bardzo dobrze.
-
Miałem tak samo na "American Hustle" tego samego reżysera. Myślałem, że sczeznę w kinie, a trzeba było wyjść. Te filmy osadzone w latach 60/70, które w trailerach wydają się głównie skupiać na promocji doborowej obsady są dla mnie mocno podejrzane. Podany przez Ciebie "Zaułek koszmarów" to kolejny dobry przykład kaszalota w ładnej oprawie. Dobre rzeczy przed Tobą.
-
Gdyby tak wzięli nas z zaskoczenia i wydali grę np. w lutym 2023.
-
The Last Duel - jak dobrze obejrzeć historyczny film z takim rozmachem. Fabuła skupia się wokół gwałtu na żonie rycerza granej przez zachwycającą Jodie Comer (zachwycającą przez urodę i grę aktorską) i przedstawia wydarzenia z trzech różnych perspektyw. Dzięki nim możemy obserwować racje tych postaci i widzieć, jak nieporozumienia i zaślepienie mogą prowadzić do tragedii. Bardzo podobały mi się drobne różnice w montażu tych samych scen, które uwypuklały poszczególne sposoby widzenia świata i jego interpretację. A świat przedstawiony był totalnie zryty. Jak ktoś lubi przyglądać się ludziom i ich realistycznie przedstawionym motywacjom to polecam. Tytułowy pojedynek będzie wisienką na tym średniowiecznym torcie.
-
Dawniej bym się po sobie tego nie spodziewał, ale Village wolę w FPP. Zawsze wolałem TPP, ale w te nowe Residenty grało mi się świetnie, zwłaszcza siedząc dosyć blisko TV. Dobrze się szło wczuć. Sprawdziłem sobie to demko z kamerą zza pleców i myślałem sobie tylko, że "czego mi tu zasłaniasz widok". Bardzo fajnie jednak, że zrobili taką wersję. Inna sprawa - tyle się gada, że demka są takie trudne i wymagają tyle dodatkowej roboty, ojejku jejku. Capcom jakoś nie ma z tym problemu i dostarcza dema do swoich nowych gier. Gdybym nie mógł sprawdzić za darmoszkę dema RE8 to mógłbym nie sięgnąć po te nowe części. Kudosy dla nich za to!
-
Dla mnie najlepszym rozwiązaniem byłby taki plan działania: 1. Remaster części 2/3/4 2. Udostępnienie PT 3. Remake SH1 4. SH5 Ale biorę co jest. SH2R wygląda dobrze, a SHF intryguje. O reszcie projektów właściwie już ledwo pamiętam.
-
Jest ogień. Odkąd ograłem RE7 i 8 stałem się zagorzałym fanem tych wiejskich edycji Residenta. O wiele bardziej przemawiają do mnie niż industrialne klimaty z dwójki (ale komisariat jest ekstra). Będzie grane aż miło.
-
Wiem o co Ci chodzi @Najtmer. Ciekawe, że im więcej ograniczeń technologicznych, tym więcej człowiek mógł przełknąć niedomówień. To zresztą jak z filmami animowanymi, które przyjmą dosłownie wszystko, ale pokaż te same rzeczy w filmie z aktorami i wychodzą absurdy niczym ekranizacje live-action filmów anime.
-
Proponuję zatem rozwiązać strzelanie jak w RPGach - czasem trafiasz, czasem pudłujesz, zależy jak wypadnie kostka. Stare rozwiązania na nowe czasy.
-
Im więcej oglądam tym bardziej mi się podoba. Skoro stworzyli zwiastun CGI z takim klimatem to chyba jest nadzieja, co nie? Zresztą bieganie laską z gazrurką i łojenie kwiecistych potworów w tradycyjnej japońskiej wiosce nie może się nie udać.
-
Też się naoglądałem. Moim ulubionym momentem jest wyjście z kibla: Fantastyczna kolorystyka, już bym tam spacerował. Mam za to niewielki zarzut do zbyt ciepłej kolorystyki we wnętrzach. Zamglone ulice wyglądają świetnie, ale korytarze i pomieszczenia z żółtym światłem tworzą zbyt komfortową atmosferę. Przykłady poniżej: Ale już to wygląda bosko
-
Klimat mocno daje po czaszce, ale pewnie sobie poczekamy przynajmniej do 2025.
-
Rimejk ma u mnie pre-order. Wygląda świetnie i wierzę, że nasi dowiozą. Właśnie tego mi brakowało. Nie wydaje mi się, żeby gra miała być anulowana, skoro Konami daje pracować nad marką komu popadnie. Początkowo myślałem, że może ci od Annapurny to robią, ale na wyciekłych materiałach były japońskie napisy i podpisy Masahiro Ito, więc to się jednak nie klei.
-
Chyba po prostu brakowało mi zapowiedzi jakiegoś dużego tytułu, który przywoływałby skojarzenia ze starymi grami. I najlepiej robionego przez Japończyków, bo nikt lepiej nie czuje tej serii. Po cichu liczyłem na coś pokroju prawdziwego Silent Hill 5, a dostałem koszyk pełen cukierków, po którym nie wiadomo właściwie czego się spodziewać. Jestem ciekaw co z tego wszystkiego wyjdzie, ale jednak moje nadzieje zostały trochę utemperowane. Rozdają serię na prawo i lewo zamiast dołożyć do pieca coś wielkiego.
-
SH2R wygląda fajnie, chętnie zagram. Z reszty rzeczy najciekawiej wypada SHF, ale to wygląda na jakąś zupełnie inną grę, a nie Silent Hill. Po obejrzeniu urywków gier dewelopera SH Townfall to nie jestem specjalnie podekscytowany. Obstawiam jednak, że to oni robią tę grę z karteczkami na ścianach i śmietnikiem w pokoju (concept art latały swego czasu po sieci). Film zapowiada się fajnie, chociaż martwi mnie to ich gadanie o wspólnym przeżywaniu strachu na ekranie i "uwspółcześnieniu" Silent Hilla dla nowoczesnej widowni. Co to od cholery znaczy? Generalnie stało się to czego się obawiałem. Po długiej nieobecności czeka nas inflacja marki. Zalano nas pier.dyliardem nowych tworów w uniwersum, które pewnie pojawią się najwcześniej w 2024 roku, zamiast skupić się na jednym, porządnym tytule. Poszli w stronę Marvelów zapowiadających 120 nowych filmów co trzy lata, UbiSoftu machającego nam przed nosem ośmioletnim planem na rozwój Assassin’s Creed i CDPR wrzucającego zapowiedzi szesnastu Wiedźminów na raz. I na co to komu? Aha, no tak, to z myślą o inwestorach, nie graczach. Ale Blooberowi kibicuję.
-
Zabijając czas do streama nabazgrałem potworka:
-
2 godzinki do prezentacji, a tyle lat czekania. Czuję się jak dzieciak w oczekiwaniu na prezenty pod choinką.
-
No cóż, może to przez to, że trudno mi się patrzy na wiecznie wkoorwioną główną bohaterkę i czepiam się przez to wszystkiego jak leci.
-
To swoją drogą. Pewnie gdyby taki serial powstał 10 lat temu to mógłbym wcale tego nie zauważyć, ale teraz to oglądam i już widzę te aktywistki walczące z patriarchatem. I jeszcze oczywiście taka oświecona laska nie może mieć faceta Polaka, bo jakże by mogła, skoro to same tępaki? Nie no, co chwilę wywracałem oczami, a lubię zadziorne babki na ekranie (czego dowodem może być opisywany przeze mnie w dziale horroru "Nightingale").
-
Po ponad dwóch godzinach "grania" odpadam. Fajnie się chodzi, ale te wszystkie menusy są przytłaczające, podobnie jak ciężkie do zdzierżenia dialogi i ekspozycja. Parafraza sytuacji z początku gry: Najlepiej wypadają cutscenki bez dialogów. Mają dobry klimat i pomysłową reżyserię.
-
Obejrzałem pierwszy odcinek "Wielkiej wody" i nie wiem czy ruszać dalej. Z jednej strony dobrze nakręcony, a z drugiej okrutnie irytujący przez główną bohaterkę, która musi oczywiście rozstawiać po kątach samych przygłupich facetów. Nawet serial o powodzi trzeba zamienić w medium współczesnych aktywistek? Czy może mi już całkiem odwaliło i widzę problem tam, gdzie go nie ma?
-
Skończyłem po jakiś 5 godzinach i jestem bardzo zadowolony. Jak do każdej gry, w której skakanie jest zautomatyzowane, podchodziłem do Straya sceptycznie, ale ostatecznie przekonał mnie klimatem "comfy post-apo" i zabawą w kota. Rozgrywka jest fajnie zróżnicowana i ciągle robimy coś innego - przekradamy się, rozwiązujemy proste zagadki środowiskowe, trafiamy do różnorodnych miejscówek, które zachwycają wykonaniem i pomysłowością. Bardzo relaksacyjna i zabawna gra. Będę ją miło wspominać.
-
Nightingale - to nie jest stricte horror, ale poniekąd jednak jest. Reżyserka Babadooka bierze nas do 1825 roku do Australii, kiedy to Angole podbijali w najlepsze tę piękną wyspę i cięli w pień rdzenną ludność. Bohaterką jest młoda dziewczyna z Irlandii, która rusza w pościg przez busz za ludźmi, którzy wyrządzili jej krzywdę. Cóż to był za film Panowie i Panie. Bezkompromisowy w ukazywaniu brutalności, nakręcony w bardzo surowy i przez to wielce autentyczny sposób. A najważniejsze, że czułem żądzę zemsty i gniew tej dziewczyny. To nie żadna netflixowa "I'm a stronk womyn and want to be respected", ale ucieleśniona furia, która nie cofnie się przed niczym. Fantastycznie oglądało mi się jej podróż i wpływ jaki na jej psychikę ma jej mordercza podróż. Film w dużej mierze dotyka również tematów rasizmu w sposób bardzo dający do myślenia, bo przewodnikiem dziewczyny jest aborygen, którego ona nie traktuje jak równego sobie - co jest właśnie o tyle dobre, że bohaterka której kibicujemy patrzy z góry na człowieka zgodnie z utartymi schematami tamtych czasów. Polecam bardzo. Wprawdzie i tak jestem wybredny jeśli chodzi o wybory filmowe i byle śmiecia nie oglądam, ale ten seans był bardzo odświeżającym doświadczeniem. Film dostępny właściwie tylko w internetowych wypożyczalniach. Czyżby był zbyt dosadny dla któregokolwiek streamingu?
-
Niesamowite, co się tu wyrabia. Akcje jak z amerykańskich twitterów. Dajcie młodej szansę. Jestem przekonany, że ludzie od castingu wiedzieli co robią i widocznie jej gra wypadła najlepiej (inna sprawa, że mogła też wypaść najlepiej przy czytaniach scenariusza z Pedrem).