(Bardzo drobne spoilery)
Teatralne kwestie to największy zarzut jaki mam do Northmana, ale nie zmienia to mojego bardzo pozytywnego odbioru. Film jakby przeniósł mnie w czasie o 1000 lat, pokazując świat z perspektywy tamtejszych ludzi. Te wszystkie rytuały, obyczaje, a nawet bogowie w ktorych ówcześni ludzie pewnie święcie wierzyli - to wszystko było dla mnie jak okno na przeszłość, pokazujące ludzi bliżej ich zwierzęcej natury, ale też wierzących w świętość pewnych zasad, nawet jeśli mają one przynieść im zgubę. Bardzo podobała mi się ta mieszanka historii z fantasy, gdzie równolegle funkcjonują różni bogowie (nordyccy, słowiańscy). Scena w której Anya przywołuje wiatr wywołała u mnie ciary, ale ogólnie lubię dobry krzyk na ekranie.
Miałem też co najmniej 2 skojarzenia z grami: pierwsze dość powierzchowne, bo odnoszące się do designu rycerza, z którym walczy Amleth, żeby uzyskać miecz - jego wygląd mocno przywiódł mi na myśl design przeciwników z Dark Souls. Gdyby ktoś kiedyś pokusił się na ekranizację z użyciem praktycznych efektów to byłbym za.
Drugie skojarzenie: cała ta podróż głównego bohatera przywiodła mi na myśl The Last of Us 2, które również roztrząsa bezsensowność zemsty.
Jestem niezmiernie rad z tego, że taki twórca jak Eggers pracuje obecnie w branży.