-
Postów
1 533 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Wojtq
-
Celeste - wspaniała gra, w której idzie połamać palce na padzie. Niedawno ogrywałem Ghostrunnera i już wiem, skąd tamten mógł czerpać inspiracje do swojej szybkiej i bezlitosnej rozgrywki, zapisując checkpointy po każdej "komnacie" i nie pozwalać graczowi oderwać się od ekranu dopóki nie przejdzie jakiegoś pokręconego fragmentu. Ileż to razy myślałem, że już osiągnąłem swój limit i dalej nie pójdę, żeby po kilkunastu próbach wreszcie się udało przeskoczyć przez jakiś szalony poziom. Zaskakująca była dla mnie fabuła będąca zobrazowaniem terapii głównej bohaterki. Twórcy fajnie bawią się tą psychologiczną koncepcją używając jej do gameplayowych rozwiązań (piórko lub jej dokuczliwe alter ego). To również kolejna gra, która wciąż wrzuca coraz to nowsze przeszkody urozmaicająca zabawę, a to zawsze witam z otwartymi rękoma.
-
Małe podsumowanie porzuconych przeze mnie gier z ostatnich kilku miesięcy. Death Stranding - próbowałem podejść drugi raz i pograłem 7 godzin, ale to jednak nie dla mnie. Samo łażenie jest fajne, ale nadmiar systemów, zarządzania, statystyk i tekstów w menusach mnie odstrasza na dłuższą metę i nie mam ochoty do tego wracać. Świat jest intrygujący, a zagadkowość obecnych w nim technologii i przyjmowanych za normalne przedziwnych zasad pozwoliło mi sobie wyobrazić jakby to było, gdyby przenieść człowieka ze starożytności w obecne realia. Mimo to nie mam ochoty brnąć w to dalej i chętnie obejrzę film, który gdzieś tam się kroi. Gravity Rush 2 - od dawna czaiłem się na ten tytuł, ale po kilku godzinach dałem sobie spokój. Latanie, opadanie, włączanie i i wyłączanie grawitacji działa rewelacyjnie i po dotarciu do głównej mapy sporo czasu spędziłem po prostu śmigając pomiędzy wyspami, ale po ograniu kilku fabularnych questów nie znalazłem w tej grze nic więcej. Straszna nuda. Returnal - w to grałem najmniej z obecnego tu zestawu, może 3 godziny. Słyszałem, że gra chwyta po kilku (nastu?) godzinach, ale nie miałem ochoty tego sprawdzać. Losowo generowane levele odrzucają mnie samą koncepcją, bo po co mam eksplorować jakiś teren, skoro gdy zginę to będę musiał uczyć się terenu na nowo? Poza tym nie miałem nastroju na bieganie po takich ciemnych miejscówkach i szybko wywaliłem grę z dysku. Taka zaleta abonamentu.
-
Cieszy mnie, że dobrze to wyszło, bo od pierwszych zapowiedzi gra wyglądała unikatowo. Po Humanity mam ochotę na takie przestrzenne rozkminy.
-
Z polskich filmów jeszcze ten o Kościuszce zapowiada się świetnie. Pokazywany był ostatnio na festiwalu w Gdyni, gdzie wygrał główną nagrodę, ale cholera wie kiedy premiera w normalnej dystrybucji.
-
http://twitter.com/adsk4/status/1696597650873934260
EDIT. Na górze fajne koncepty od Masahiro Ito. A ja nie umiem wklejać porządnie postów z Twittera
-
Zbiorcze zestawienie z lipca i sierpnia: Humanity - rewelacyjna łamigłówka. Gra ciągle wymyśla się na nowo i daje fajne pole do kombinowania. Do tego ma uspokajającą i minimalistyczną otoczkę, co akurat bardzo mi było potrzebne. Gra przy której można poczuć się mądrym i która była dla mnie jak powiew świeżego powietrza. Samo poruszanie się tym psem i skakanie między platformami (czemu towarzyszy jego beztroskie szczekanie) dawało mi kupę radochy. Ghostrunner - już w temacie o sequelu chwaliłem tę grę, ale powiem jeszcze raz, że dawno nie byłem tak fizycznie wkręcony w wydarzenia na ekranie, bo siedząc na fotelu balansowałem ciałem przenosząc ciężar na prawo i lewo, pomagając sobie w lawirowaniu między platformami i wrogami. Coś wspaniałego. Idealne wykonanie platformera FPP, który potrafił wprowadzić mnie w istny trans. Gra jedynie z drobnymi wadami, czyli niepasującymi momentami przestoju na łamigłówki lub nieczytelnymi poziomami w wirtualnej rzeczywostości. Poza tym świetna rzecz i podobnie jak z Humanity, dzięki niej również poczułem na nowo radość płynącą z grania. Call of Duty: Black Ops: Cold War - 100 lat nie grałem w kampanię CoDa i tę ograłem z przyjemnością. Gra jest bardzo widowiskowa, ale też fajnie zróżnicowana, bo każdy poziom ma na siebie jakiś pomysł, a strzelanie wciąż daje radochę (do tego fajny pomysł, że można przeładowywać broń przytrzymując ją na widoku celowania). Odstępstwa od standardu rozgrywki, krytykowane przeze mnie w Ghostrunnerze, tutaj akurat mi pasowały i takie poziomy jak latanie helokopterem czy infiltracja siedziby KGB przypominająca charakterem Hitmana przyjąłem ochoczo (poza wydumanym poziomem ze zwidami). Fabuła to stek bzdur, zakończenie to żart, a twisty mogłyby podobać mi się 20 lat temu, ale najważniejsze, że gra daje radę w najważniejszym aspekcie, czyli radosnym przebijaniu się z karabinem przez wrogów.
-
Demko już do ogrania. Motocykl to wspaniała rzecz! Świetnie się tym steruje, bo pozostawiono odpowiedni poziom luzu, a uczucie prędkości wbija w fotel i idealnie pasuje do tej mocno skillowej zabawy. Ostatnio ograłem pierwszą część i byłem zachwycony tym, że gra potrafiła mnie wprowadzić w pewnego rodzaju trans. Każda kolejny szalony fragment wyzwalał u mnie myśl "no chyba Was po…ało", a jednak za n-tym razem udawało się go pokonać. Do tego siedząc przed TV i wykonując te skoki po platformach czułem jak balansuje stopami po podłodze zmieniając odpowiednio ciężar ciała na fotelu, jakich wrażeń dawno nie miałem przy grze. Fajnie, że dodano blok strzałów. Niby ułatwienie w stosunku do G1, ale jednak miłe widziane i urozmaica on rozgrywkę. No jaram się..
-
Ja zawsze liczę na nową grę Fumito Uedy i tym razem nie jest inaczej. Mówił, że chciałby ją pokazać światu w 2023, więc TGS wydaje się na to idealnym miejscem.
-
Jak nie będzie jak będzie? Nawet stronkę mają temu poświęconą, choć ani słowa o SH. https://www.konami.com/games/event/tgs/ Ja wiem tyle, że w Blooberze z miesiąc temu wizytowała delegacja z Japonii i zrobiono z tego spore wydarzenie w firmie, bo nagle wszyscy pracujący z domu pojawili się w biurze. Więcej nie wiem, nie mam żadnych kontaktów w firmie - mam tylko oczy dokoła głowy. Chciałbym wierzyć, że to była wizytacja dyplomatyczna finalizująca projekt, ale to już tylko moje domysły.
-
Obrazki z nowego filmu Ghibli W oryginale film nazywa się How do you live?, a na zachodzie - w tym pewnie i u nas - będzie miał tytuł The Boy and the Heron (Chłopiec i czapla). Kompozytorem ponownie Joe Hisaishi. Premiera u nas niewiadoma. Od września film będzie jeździł po jakiś festiwalach w Ameryce. My pewnie poczekamy do 2024, ale może czeka nas miła końcoworoczna niespodzianka.
-
Ten film jest wręcz nachalny! Te nagłe przeskoki do wizji atomowych, którym towarzyszą głośne dźwięki działają tu prawie jak jump-scary. Byle tylko widz nie poczuł się znudzony. Aktorstwo, strona techniczna - to wszystko jest tutaj z najwyższej półki. Ale ten montaż ADHD ciężko mi zdzierżyć. Fajną parodię zrobiły chłopaki z Red Letter Media (którym generalnie film się podobał, ale też wytknęli mu to i owo):
-
Tak, Air jest świetny. To jeden z tych filmów, które w kinach przeleciały bez rozgłosu, ale teraz marketing szeptany robi swoje i zwykle kto obejrzy ten zadowolony. Bardzo, ale to bardzo satysfakcjonujące kino.
-
Byłem w IMAXie. Sala wypełniona po brzegi, a ja w trakcie filmu zastanawiam się co pchnęło tych wszystkich ludzi do zobaczenia tak dziwnego filmu? Nazwisko Nolana ma swoją moc, ale to głównie Barbenheimerowy marketing zdziałał ten cud. Innego rozwiązania nie widzę. Wydaje mi się jakby od kilku filmów Nolan zupełnie zatracił zainteresowanie w angażowaniu emocjonalnym widza, zamiast tego skupiając się zupełnie na akcji, która w Oppenheimerze przyjmuje formę dialogów ciętych w trzech różnych czasach. Często filmy w początkowym montażu zasypują widza ogromem ekspozycji, żeby później nieco zwolnić i prowadzić bardziej tradycyjną fabułę. Tutaj tego nie ma i przez większość seansu miałem wrażenie, że ten film się w ogóle nie zaczął i ciągle tkwi w takim początkowym montażu. Akcja przeskakuje z miejsca na miejsce, z czasu do czasu, wprowadzając bohaterów niczym wspomniany przez @LeifErikson wpis w Wikipedii. Idzie się w tym połapać, ale po co te komplikacje? Czemu to służy? Bo nikt by nie wysiedział na filmie, nie wiedząc jakie przeprawy czekają bohatera na koniec? Niestety dla mnie to kolejny zawód po Tenecie. Dało się to zrobić lepiej zachowując chronologię i podzielić film na 3 klarowne części.
-
Byłoby dobrze, gdyby na takim Applu było dostępne dosłownie wszystko. Każdy film jaki kiedykolwiek powstał, może nawet każdy serial (również do kupienia). Żeby nie trzeba było się zastanawiać gdzie szukać danej rzeczy. Patrząc na to, co sie ostatnio dzieje (HBO sprzedaje swoje tytuły do Netflixa) taki scenariusz nie wydaje mi się aż tak nierealistyczny.
-
Ja to rozumiem tak, że jeśli nad serialem pracują scenarzyści lub aktorzy zrzeszeni w związkach strajkujących, to prace są zwyczajnie wstrzymane. Nowe seriale i tak będą się pojawiać, bo stacje na pewno mają trochę nakręconych seriali przed strajkami i tylko czekają z ich wypuszczeniem. Są też seriale kręcone poza USA, których strajki nie dotykają (np. House of Dragon 2). Ile osób nie pójdzie do kina chcąc być solidarnymi ze strajkującymi? Może rodzina strajkujących i tyle. Widzowie w rzyci mają te strajki. Zresztą nie widzę sensu rezygnowania z oglądania filmów bo w Hollywoodzie mają problemy. Inna rzecz, że widzę w tych strajkach taki ruch wstrząsający branżą i nie wyobrażam sobie powrotu do starych trendów, a w szczególności superbohaterów w marvelowskiej-serialowej formule. W tym roku było już kilka wtop finansowych (co szczególnie odczuli Disney i DC), a szykuje się prawdopodobnie kilka kolejnych (też u Disneya i DC). To musi pociągnąć za sobą większe zmiany. Biorąc pod uwagę realia i to, że w Hollywoodzie trudno o oryginalne pomysły, widziałbym chętnie powrót do tego, co przez lata wychodziło im świetnie, czyli do ekranizacji książek. Jest z pewnością dużo ciekawych powieści, które nigdy nie doczekały się ekranizacji i świetnie sprawdziłyby się na ekranie. Ale producenci widząc duże sukcesy serialu TLOU i filmu Mario z pewnością skierują swoją uwagę w stronę gier - miejmy nadzjeję, że z lepszymi skutkami niż widywaliśmu do tej pory. W ogóle chyba szykują się czasy blockbusterów bazujących na znanych markach i chyba tylko filmy niezależne będą zapewniać cokolwiek nowego (co w sumie nie jest niczym szczególnie nowym):
-
To dane po ostatnim weekendzie z tego co kojarzę. Bańka może nie pyknie, ale liczę, że MIDR zarobi dobrą kasę. A co do marketingu Barbie - to wygląda na lekki, łatwy i przyjemny film na lato, więc wcale mnie nie zdziwi jeśli zarobi najwięcej z wielkiej trójki blockbusterów.
-
Jakkolwiek lubię Phoenixa tak średnio mi pasuje na Napoleona. Ale film obejrzę, bo tęsknię za takimi wielkimi produkcjami. A ostatni Scotta (Last Duel) był bardzo satysfakcjonującym filmem.
-
W ten piątek do kin w Japonii wchodzi nowy film Studia Ghibli. Bez żadnego marketingu, bez trailerów, nic. O premierze w reszcie świata nic nie wiadomo. https://www.hollywoodreporter.com/movies/movie-news/hayao-miyazakis-how-do-you-live-imax-release-1235531768/
-
Właśnie wróciłem i jestem wciąż podjarany. Niesamowite to było. Fabuła prosta, czyli taka jak trzeba, a cała zabawa w świetnych postaciach (ta nowa dziewuszka <3) i akcji, której realizacja kopie zady. Szczególne wrażenie zrobił na mnie pościg samochodowy, w którym wpleciono sporo komedii. Gracze znajdą też ukłon w stronę pewnej znanej gry przygodowej. A jeśli ktoś się boi chamskiego cliffhangera na koniec (w końcu to Part One), to niech się przestanie go obawiać - oczywiście, że film tak naprawdę nie ma zakończenia, ale moim zdaniem zamyka się naprawdę w elegancki sposób. Moja ocena? Dawać-mi-tu-Part-Two/10.
-
AIR - porządne kino, świetnie zagrane przez cały zespół aktorski, podane w niezwykle satysfakcjonujący sposób. Dobrze jest poczuć się dobrze po filmie.
-
Wypowiedź, która znaczy tyle, co nic. Po cichu liczyłem na coś z SH Townfall na Annapurna Showcase, ale się przeliczyłem.
-
Zastanawiam się: czemu japońscy developerzy mogą robić demka, a zachodni płaczą, że demka są trudne?
- Pokaż poprzednie komentarze 3 więcej
-
Zachodnie gry to były dobre 20 lat temu. W dniu dzisiejszym mogłyby nie istnieć. Tylko Japonia liczy się na rynku
-
Ograłem to potężne demo i jestem na tak. Bardzo podoba mi się umiejscowienie akcji, stonowanie z elementami fantasy w tym jakby średniowiecznym świecie. Demko wprowadza w świat z lekkością i po jego zakończeniu mam wielką ochotę poznać resztę historii. Model walki a'la DMC jest dla mnie strzałem w dziesiątkę, bo uwielbiam tę serię i źle mi się grało w FF7R (jedyny Final, którego spróbowałem do tej pory).
- 2 171 odpowiedzi
-
- play station 5
- jrpg
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Fani oczekują, bo Ubi pomachało im przed nosami rimejkiem SoT. Tak samo mówiła Kathlyn Kennedy kiedy Disney zabierał się za Epizod 7 Gwiezdnych Wojen: "robimy film dla fanów", bo niby trzeba im przypomnieć czym jest marka, którą lubią, a tak naprawdę to dobry pretekst do recyklingu. Da się stworzyć coś nowego. Wystarczy wyjść poza utarte schematy. Nie wierzę, że w tych firmach brakuje kreatywnych ludzi, którzy w czasie pracy nie mówiliby między sobą "ej, zajebiście byłoby zrobić taką a taką grę, z takimi i takimi mechanikami". Nawet i starą serię można na nowo rozruszać, czego najlepszym przykładem jest Resident Evil, ale i Prince of Persia, bo Piaski Czasu też dały coś zupełnie nowego w skostniałej serii, a Warrior Within był również zupełnie nieoczekiwanym zwrotem - podyktowanym oczekiwaniami finansowymi, ale jednak. Sam lubię sobie wyobrażać sequele gier, które robią coś nowego w serii, wymyślać mechaniki, których jeszcze nie widziałem w grach i jarać się tym, że super byłoby w coś takiego zagrać - starając się przy tym zachować pewien dystans, bo nie wszystkie pomysły sprawdzają się w rzeczywistym gameplayu. Skoro jeden człowiek może wymyślić coś fajnego, to co dopiero sztab designerów w dużej firmie? Inna sprawa, że jak wspomniałem wyżej, pracownicy Ubi też mogą mieć masę pomysłów, które niestety zderzają się ze ścianą na wyższych pionach firmy.
-
To to to. Te automatyczne platformówkowania są okrutnie nudne. Przede wszystkim należałoby skończyć ze wspomaganymi skokami i dać przycisk chwytu, niczym w Last Guardian, Shadow of the Colossus czy też w starych Tomb Raiderach. Lost Crown wygląda fajnie i chętnie ogram, ale jestem zawiedziony, że Ubi nie potrafi odejść od stylistyki Piasków Czasu i stworzyć czegoś świeżego w ramach serii. Zresztą nie tylko Ubi jest winne patrzeniu wstecz, bo cała branża wydaje się jechać obecnie na nostalgii.