Doom
Którego ukończyłem wczoraj... trzeci raz(zbugowane trofea). Najmiodniejszy shooter w jakiego grałem od czasów Bullestorma. Wszystko jednak zależy jaką bronią gramy, bo osobiście największą frajdę dawały mi shotguny, szczególnie dubeltówka z odblokowanym podwójnym wystrzałem. Z kolei kompletnie nie podeszły mi takie spluwy jak działko Gaussa czy karabin plazmowy. Pewnie dlatego, że to bronie laseropodobne, gdzie w ogóle nie czuć mocy takich broni. O pierdołowatym pistoleciku nie wspominając. Kampania dla jednego gracza do walnięcia w 10h, ale za to intensywna, bez zbędnego gadania, tylko parcie przed siebie, ewentualnie z lekkim bactrackingiem, który w ogóle nie przeszkadza w ogólnym odbiorze. Żałuję, że ograłem tak późno, ale w sumie w sam raz przed zbliżającą się premierą Eternal, także zajawka zrobiona. Polecam gorąco tym, którzy jeszcze nie ograli, a chcieliby ograć shooter w klasycznym stylu we współczesnej oprawie. O ile w ogóle są takie osoby
8/10