Mamy 2015, a gra jest brzydka momentami jak noc, zapyerdala na starym silniku, który potrzebuje loadingów przy wchodzeniu do pomieszczeń, animacja też czasami trąci myszką, ale koorwa... wciąga jak cholera! Nie mam znaczników pozaznaczanych jak w Wiedźmaku, więc eksplorowanie tego świata daje znaczenie większą radochę, nie wiadomo co cie spotka. Nie muszę robić questów głównych by konkretnie rozwinąć swoją postać, też zupełnie inaczej niż w Wiedźminie, no i gra ma totalnie otwartą strukturę, mogę sobie łazić gdzie od samego początku, dialogi prowadzę z takiej pozycji w jakiej je zacząłem, bez żadnych przerywników, mogę też praktycznie zabić kogo chce, niczego mi się nie narzuca. I to właśnie uwielbiam grach od Bethesdy, czysta, nieskrępowana wolność. Ujął mnie tym Skyrim i teraz robi to samo Fallout 4. Z początku nie byłem przekonany, zupełnie jak z Elderem, ale teraz wsiąkłem na dobre i szykuje się kilkadziesiąt, może nawet ponad setka godzin w tym tytule. Oby.