Ześwirowali mi strażnicy w Markarcie zdaje się.
Jakiś czas temu już skończyłem tam questa, który kończy się ucieczką z więzienia w kopalni. Dzisiaj wracam do miasta po cośtam, już miałem wychodzić, ale nagle jeden ze strażników coś tam w moją stronę rzucił. No to quicksave i został rozyebany. Oczywiście reszta się zbiegła również, to stwierdziłem że przy okazji im też dam odrobinę wpier/dolu. W sumie wszystkich poskładałem i w lewym górnym rogu info wyskoczyło że wszyscy świadkowie Twojej zbrodni nie żyją więc kara cofnięta. No to już tak zostawiłem bo w międzyczasie jakiś awans nawet wskoczył. No to wychodzę z miasta, stoi dwóch strażników i jak na spokoju obok nich przechodzę to włącza się dialog, że kogoś tam zabiłeś i idziesz do pierdla do kopalni (identyczna linia dialogowa jak w quescie wspomnianym na poczatku). No to klikam że okej, mogę iść. I nic. Typ stwierdza, że wszystko jest ok i nic się nie dzieje. Po skończonym dialogu to samo się włącza od razu u drugiego strażnika i tak w kółko [']
Nawet opcja że jestem z gildii i mogę im hajs dać jest dostępna, ale stwierdza że to za gruba sprawa i do więzienia muszę iść.
Zostali rozje/bani i uciekłem z miejsca zbrodni, chyba 8k bounty jest na mnie teraz, beka.
http://www.youtube.com/watch?v=dW2GeFbbK-M
Ja yebie, jakiś pechowy ten Markart. Tym razem jakiś quest w muzeum dwemerskim. Zostawiam typiarę co ze mną walczy, żeby mi nie wadziła i rabanu nie robiła. Wbijam do środka, elegancko czyszczę wszystko, zabieram co mam zabrać i zbieram się do wyjścia. Patrzę - przy wyjściu stoi właśnie moja towarzyszka podróży. Próbuję z nią zagadać, ale nie mogę, bo jedyne co mi odpowiada to "NIE POWINNO CIE TU BYĆ, HERPDERP". Przytrzymanie E i wskazanie jej żeby otworzyła drzwi nic nie daje, bo bez klucza nie potrafi tego zrobić, a swojego nie mogę z ekwipunku się pozbyć xD Jedyne co mi pozostaje chyba to jej uśmiercenie i zabranie fantów, które w nią ładowałem i znalezienie sobie kogoś innego do wspólnej walki.