Kilka dnie temu ukończyłem RDR2, która cierpi na te same problem, co niemal każda gra R*. Niestety, ale gra najbardziej rozczarowują pod względem gameplayu i różnorodności misji. Jest kilka wyróżniających i pomysłowych zadań, reszta ma niestety bardzo podobny schemat, różniący się małymi detalami. Pod koniec gra już nieco mnie męczyła i z utęsknienie wyczekiwałem napisów końcowych. System strzelania nadal mi nie pasuje, mimo że można ładnie pozbawiać wrogów różnych kończyn ciała. Ogólnie strzelanie zazwyczaj sprowadza się do dead eye, bo tak najłatwiej, a można z tego korzystać niemal bez przerwy. W kolejnej grze niech R* najlepiej zrezygnują z pieniędzy, które gracz zdobywa podczas gry, bo można się nimi jedynie podetrzeć. Amunicji pełno, apteczek pełno, cała reszta tania, a w sakiewce kilka tysięcy dolarów. To taki standard w grach R*, że za bardzo nie ma co wydawać tych pieniędzy. Kolejny drażniący element, to simsowe elementy, zanieś worek z miejsca a do b, porąb drewno itp. Pod koniec gry to juz w ogóle pełnoprawny Harvest Moon, nie wiem, może gdybym miał 16 lat, to takie poboczne aktywności przyjąłbym z zadowoleniem.
Cała reszta na plus, postacie, fabuła, otwarty świat. Widoki w tej grze są piękne, wydaje się, że każde drzewo, kamień, rzeczka, wszystko została umieszczona w najlepszym z możliwych miejsc. Zdecydowanie najbardziej imponujący, otwarty świat w grach video, do tego graficznie, artystycznie liga mistrzów. W takim Spider-manie noc w stosunku do dnia wygląda słabo. Tutaj w nocy aż chce się spędzać czas, gwiaździste, czyste niebo, innym razem wszystko przykryte klimatyczna mgłą, oświetlone San Denis, pięknie to wszystko wygląda. Może jedynie deszcze nieco odstaje od reszty. Ważne, że ten świat żyje, czasami jadąc do jakieś misji, po drodze zaatakował jakiś gang, pojawiła się misja poboczna, często mijała dobra godzina zanim dotarłem do docelowego punktu. Do tego świetny pomysł z legendarną zwierzyną czy masą ukrytych, świetnych pobocznych aktywności (robot, rodzeństwo, mnich itd.)
Fabuła i wykreowane postacie dały rade. Nie zabrakło postaci na których w jakiś sposób mi zależało, takich które było kompletnie obojętne, i tych do których najchętniej posłałbym kulkę. R* pod tym względem zawsze dawał radę. Historia nie powaliła na kolana, ale i nie rozczarowała, kilka razy zostałem pozytywnie zaskoczony. Nawet znalazł się moment dorównujący wjazdowy do Meksyku w pierwszej części, w sumie to był on chyba jeszcze bardziej zapadający w pamięci.
Podsumowując, gra ma kilka mniej lub bardziej drażniących minusów, ale jako całość, to bardzo dobry tytuł z ciekawą historią, postaciami i najbardziej dopieszczonym, otwartym światem w grach wideo. Obok pierwszego RDR i VC najlepsza gra R*.