5 lat robiłem na rusztowaniach, pierwszy dzień pracy pamiętam do dziś, bo po przyjściu z roboty jak usiadłem, to nie mogłem się ruszyć. Oczywiście były lepsze dni i gorsze, ale ogólnie co drugi dzień mogłem jeść pizze, a obiadki domowe, to wpadały codziennie (czyli zupy, jakieś karczki, pulpety, ziemniaki z sosem itp.). Mocno fizycznie tyrałem, a po drugie mam szybką przemianę, tak więc plus był taki, ze dieta były mocno tłuszczowa, czyli bardzo smaczna. Mimo, że ciężko pracowałem, to minimum 4 razy siłownia w tygodniu, po takim dniu zasypiałem w jakieś 5 minut. To w tym okresie miałem najlepsze wyniki, zapewne po części na młody wiek, ciągłą aktywność i dużżżżżąąąą ilość kalorii. Teraz wejście po schodach, to mój jedyny wysiłek fizyczny w pracy (nie licząc, gdy maszyna stoi na remont), więc jest lepiej, ale 30 na karku, więc zapał nieco mniejszy, gorsza generacji itp., ale jakość ciągnę to dalej.
Podstawa to mieć obsesje na tym punkcie, wówczas nie ma ciężkich dni w pracy, braku czasu czy chęci.