Słyszałem, że niezła (pipi)na w tym snakepicie, czytałem komentarze na overkillu, ze tam same emeryty, spokój.
Brat przy masterze zgubił buta, bo poszła fala i ze 60 osób leżało na ziemi, po jakiś trzech kawałkach kolejna fala, znów gleba na ziemi, wylądował tak, że trafił na buta... swojego
Druga sytuacja z telefonem jakiegoś kolesia, mówi "panowe spokojnie", szuka telefonu razem z ziomkiem, ludzie odsuneli się na boki, patrze po lewo, a tam już stado brudnych metali kładzie się jak ścięte drzewa. Troche szkoda mi gościa, bo nie dość że nie znalazł telefonu, to znalazł się na samym spodzie pod tymi spoconymi, śmierdzącymi metalami.
Moja jedyna kontuzja to tylko szyja, czyli standardowo.
PS. Piwo po koncercie smakowało jak nigdy dotąd, mimo że bezalkoholowe ale byłem w stanie wypić nawet wodę z kałuży.