#99 Resident Evil: Resistance
Ocena gry: 8+/10
Trudność platyny: 9/10
Fun z platynowania: 9/10
Jest to gra dodawana w pakiecie do RE3 i mówiąc szczerze jest to gra lepsza niż RE3 i RE8 pod względem duszy i wierności założeniom serii. Jest to też drugi najlepszy multiplayer w jaki grałem na Playstation (zaraz po TLOU Factions), który idealnie łączy rozgrywkę ze światem gry.
Jest to asymetryczna gra PvP w której 1 gracz pełni rolę "bad guya" więżącego grupkę 4 nieznajomych osób, przeprowadzając na nich eksperymenty które oczywiście zakończyć się mają ich zejściem. Zadaniem "ocalałych" jest oczywiście ucieczka złodupcowi. Uciec należy w określonym limicie czasowym (można go zwiększać wykonując zadania, zabijając potwory i robiąc masę innych rzeczy), w przeciwnym wypadku zwycięża Mastermind.
Gra miała ogormny potencjał stać się czymś zayebistym, niestety wylała się na nią masa hejtu z uwagi na dołączenie jej do kupsztalowego Rimejku RE3, który miała jakoby "wzbogacić" o dodatkowy content, a tu ironio okazała się grą zwyczajnie lepszą z tego bundla. Niestety, Capcom po niecałym roku wsparcia odciął ekipę odpowiedzialną za Resistance i przeniósł do klecenia kolejnego zjebanego multi pod tytułem ReVerse, oraz RE Wiocha.
Poskutkowało to tym, że balans w grze nie jest zbyt dobry a spora część bazy graczy po prostu odeszła od grania "bo gra jest martwa".
Jak się okazuje, wciąż gra w nią sporo osób (szczególnie na PSN), co sprawia że próg wejścia dla nowicjuszy jest bardzo wysoki.
Jest to jedna z najtrudniejszych platyn na moim koncie, oraz jedna z najtrudniejszych w ogóle ponieważ wymaga osiągnięcia pewnego skilla w grze, ponadto kilka trofeów jest bardzo trudnych do wbicia w normalnej rozgrywce, gdyż po prostu meta się tak ukształtowała. Najtrudniejsze trofea należą do Mastermindów, między innymi zabicie 2 ocalałych jedną brodnią palną czy wysadzenie 4 ocalałych w 1 rozgrywce pułapkami. Po stronie ocalałych też jest kilka hardkorów, a największy z nich to sprawić, by każda postać niosła przy sobie broń specjalną w tym samym momencie. To ostatnie trofeum jest praktycznie nie do zrobienia z randomami, ja miałem farta i trafiłem na gościa grającego troll buildem jako MM który spawnował specjalne zombie dropiące specjalną broń. Ale to czysty fart, a ponadto trzeba było się nagimnastykować, by inni podnieśli ja również i żeby nie zginąć, żeby nikt się nie rozłączył itd.
W grze nie można za bardzo boostować, tzn można grać we 4 osoby i zrobić co bardziej upierdliwe trofea ocalałych (jak to powyżej), ale wciąż zdani są na łaskę MM. Trofea dla MM z kolei to czysty sprawdzian skilla i wytrwałości, gdyż - po pierwsze - gra jest na dzieńdobry niezbalansowana na korzyść ocalałych, po drugie grają w nią głównie weterani i tzw SWAT teamy czyli grupki 4 osobowe które grają razem i przejeżdżają walcem po całej rozgrywce (nawet najlepsi MM mają winrate w okolicach 25% w starciu z zorganizowanymi teamami).
Mimo to koncept gry jest na tyle dobry i unikalny, że gra sprawia masę frajdy, gdy tylko uświadomimy sobie że wygrana tak na prawdę niewiele tutaj zmienia, a liczy się sama frajda z gry (po każdej ze stron).
To co w tej grze zrobiono wyśmienicie, to przywiązanie do detali i wierność uniwersum. Gra jest co prawda niekanoniczna, ale mamy tutaj dobrze znane postaci "złych", np Anette Birkin która w ramach ultimate skilla pozwala wcielić się w Birkina i siać rozpierdol wściekłym mężusiem (w formie znanej z pierwszego starcia w piwnicach RPD). Mamy tutaj Alex Wesker czyli siostrę Weskera znaną z Revelations 2, mamy Nicholaia z RE3 który pozwala pobawić się w skórze Nemesisa robiąc ocalałym z doopy jesień średniowiecza a z mordy wiosnę ludów. Mamy też samego Spencera który stawia na technologię i jest najbardziej charyzmatycznym z bad boyów. Jest też gość specjalizujący się w sterowaniu Tyrantami, który spuszcza ludzikom wpyerdol za pośrednictwem samego MR X.
Po stronie ocalałych mamy ciekawą ekipę nastolatków, wliczając nerda-prawiczka, jego przeciwieństwo w postaci stereotypowego szkolnego Chada, strażaka Tyronea (który jest mocno OP), support-healerkę Valerie (również OP), emo alternatywkę Jan która specjalizuje się w utrudnianiu życia MM (hakując jego kamery i utrudniając używanie skilli), panienkę specjalistkę w strzelaniu, oraz samą Jill Valentine.
Jak na multi, gra ma świetny dubbing i dialogi, postaci gadają ze sobą, sadzą one linery (wspomniany wcześniej nerd Martin to mój faworyt, gość jest zagrany mistrzowsko), możemy też doświadczyć ciekawych interakcji które nie mogą się wydarzyć w canonie np rozmowa Jill z Anette.
Z ciekawostek, gra mimo sporej zadymy na ekranie i możliwości spawnowania nawet kilkunastu kreatur na raz, posiada fizykę zwłok i widoczne gore, co jest gwoździem do trumny Capcomu i tego jak bardzo mieli wyjebane w dopieszczenie RE3 i RE8. Tego się po prostu nie da obronić, tutaj grę robiła mała ekipa "niezależna" której po prostu zależało, i jak widać dało się to ogarnąć. Nie ma co prawda odrywanych kończyn, ale to akurat ma uzasadnienie w samej rozgrywce.
Reasumując, świetna gra której warto dać szansę, szczególnie że może kiedyś Capcom pokusi się o wypuszczenie jej w formacie f2p i jakiś balance patch. Ale nie nastawiajcie się na łatwą platynę - ta wymaga po prostu stania się ogarniętym graczem i sporo farta. Ja mimo wbicia 100% wciąż mam na dysku i będę wracał, jest to najlepszy Resident od czasów RE2 jak dla mnie, a nowe multi Reverse to przy tym jakaś kpina. Shame on you capcom. Kolejny zmarnowany potencjał.
Dla zainteresowanych, w spoilerze przykładowy gameplay