Sorry za post pod postem ale skończyłem
Niestety nie wiem jak z tymi osiągnięciami, bo niestety z racji koszmarnie nierównego poziomu trudności musiałem pod koniec zjechać w dół. Większość gry przeszedłem na Uber ale zdarzają się momenty, które ewidentnie mówią nam FUCK YOU. Teraz sobie pocierpisz, to nic, że wcześniej rozwaliłeś 15 żołnierzy z mechami, teraz pięciu będzie ci sadzić headshota raz za razem.
W każdym razie bawiłem się dobrze ale... z Wolfenstein z 2009 bawiłem się lepiej. Gra jest ok, ale czegoś zabrakło nawet jak na sztampowego szutera z naziolami w roli głównej. Czego? Mocnego otwarcia, mocnego finału. Czegoś więcej niż szaro burych betonowych korytarzy, które zwiedzamy przez większość gry. Po przebrnięciu przez totalnie bezpłciowy prolog dostajemy coś co zwiastuje rewelacyjną grę. Level w szpitalu i na jego dziedzińcu. Śliczna kolorystyka, otwarty teren, pierwszy kontakt z dronami. Niestety potem gra niczym nie zaskakuje.
Co mi się podobało? Sporo. Głównie to, że Wolf to powrót do FPSowych korzeni. Rodem z Black, RtCW oczywiście czy Dooma 3. Dalekich savepointów, czajany za filarem z 20 procentami zdrowia i dziesięcioma opancerzonymi (pipi)ami czekającymi, na to aż wychylimy swój łeb zza winka. To lubię. Zerwanie z CoDowymi standardami, filmowością i powrót do punktu gdzie to wszystko się zaczęło. Strach przed wrogiem i ostrożne zaglądanie do każdego nowego pomieszczenia. Podoba mi się również to, że gra nie wymusza stylu gry. Chcesz się skradać spoko, chcesz walić z dwóch karabinów na raz- proszę bardzo.
Całość jednak wypada dobrze. Na pewno kupię dodatek i chętnie znowu poderżnę kilka gardeł
plusy:
- Staroszkolny FPS w nowym wydaniu
- czas rozgrywki
- polskie akcenty
minusy:
- z czasem monotonia
-grafika bez szału
-fabuła
- nierówny poziom trudności
8-/10