Z BFem skończyłem po ostatnim DLC do Battlefield 1. W BFV pograłem chyba mniej niż 20h, a w 2042 nawet nie skończyłem darmowego triala w Game Passie.
MW 2019 był moim pierwszym Call of Duty w multi z rozpędu dużo grałem w Cold War i troche w Vanguard.
Cold War miał premierę jesienią. Wiosną te zaledwie 8,9 miesięcy później ciągle miał niegrywalne mapy. Potężne doczytywanie tekstur, zwisy, czy takie nic jak wywalenie z meczu. Najbardziej po dupie dostawała ta mapka w zimie, której od dnia premiery nie mogli ogarnąć, tak samo jak nie mogli ogarnąć menu, które momentami zamieniało się w stroboskop.
Cold War miał fantastyczną premierę z zawrotną ilością map - 8 i to przez kilka miesięcy. Oczywiście później twórcy stanęli na wysokości zadania i zaczęli wrzucać remastery starych aren, ku uciesze weteranów. Chociaż to było zbędne, bo każdy szanujący gracz siedzi tylko na Nuke Town ewentualnie podobnej mapie 5x5 metrów, bo przecież coś większego jak Miami od razu zmienia Call of Duty w Battlefielda a R&G w taktyczny shooter pokroju Squad czy Rainbow Six.