W dwójce jeszcze bardziej czuć inspiracje ND. Wiadomo, że gameplay jest uproszczony, realia inne, nie strzela się z shotguna ale cechy wspólne są.
Ogólny vibe i klimat gry - zaszczucie, poczucie słabości, bezradność. Świat jest zły do szpiku kości, wszędzie syf, gówno i ludzkie szczątki.
Podobnie jak w TloU, grając w Requiem czuję smutek i popijam depresso. Amicia jak bohaterowie gierki od ND zdaje się prawdziwa, czuje, płacze, wścieka się i widać, że ten świat odcisnął na niej piętno. To nie jest kolejny protagonista noname, który leci na pałe, z uśmiechem na mordzie przez pole trupów.
No i świat który widzimy na TV. Bez kopiuj i wklej, co krok spotykamy coś co wbija w fotel. A to drzewo pełne wisielców, a to "śmietnik" rzeźnika czy panoramę miasta. Kunszt, Panie Kolego kunszt.