Mój dobry kumpel ma drużynę dzieciaków, którą prowadzi w UK. Polskich dzieciaków 10-12 lat. Kilka razy w tygodniu trening, potem mecze z innymi drużynami w weekendy. W Anglii takich drużyn jest setki, no i nie prowadzi ich wujek Zdzisio ze szwagrem tylko trenerzy po szkoleniach i z certyfikatami UEFA, których (podobno) nie dostaje byle oferma, bo chciałby być drugim Kloppem.
Te gówniaki od małego trenują, grają swoją Sunday League, tatusiowie się jarają. Później przychodzą Skauci z większych drużyn i wyłapują co bardziej utalentowanego malca.
Tak to wygląda w normalnym kraju, który aspiruje do gry na poziomie swoich europejskich sąsiadów.
Trening, trening i jeszcze raz trening od najmłodszych lat. Ale do tego trzeba mieć warunki i środowisko w którym taki dzieciak wie, że dzięki pracy kiedyś może zagrać w City lub Chealsy. U nas tego nie ma. Przecież te dośrodkowania de Bruyne nie biorą się z dupy, Haaland też w tak młodym wieku nie stał się gwiazdą, bo "ma talent". Oni od małego cisną po boisku i mają trenerów w koło. U nas tego nie ma. Nie można też liczyć na to, że niezły młody piłkarz z Lecha pójdzie do Ajaxu albo Interu i zrobią tam z niego gwiazdę.
W ostatnich latach mieliśmy tylko trzech wyróżniających się zawodników - Lewy, Glik i Piszczek reszta to banda przeciętniaków.
Ale jest nadzieja. Większość szkółek drużyn Premier League ma polskie dzieciaki w swoich szeregach. Podejrzewam, że podobnie jest w Niemczech i Holandii. Być może, to właśnie angole lub Niemcy wyszkolą nam wyjściową jedenastkę w roku 2030.