~1400km w tydzień wykonane bez szwanku, ale dziś na autostradzie zaobserwowałem zachowanie niemalże takie jak w tym temacie: http://www.hyundaiklub.pl/forum/viewtopic.php?t=9520 (ale bez kontrolki immobilajzera).
Przy stałej jeździe ok 140km/h w ułamku sekundy szarpnął silnik, obrotomierz spadł do 0 (byłem przekonany, że silnik mi odcięło or something), przestało dodatkowo zliczać spalanie na komputerze. Miałem wrażenie, że trochę osłabło przyspieszanie, no ale jechałem dalej. Po krótkim postoju na parkingu i uruchomieniu silnika ponownie, lekkim przegazowaniu, coś się odetkało i liczniki ruszyły. Sytuacja nie powtórzyła się więcej. Dodam tylko, że w momencie usterki była mocna ulewa, więc może jakieś zwarcie się zrobiło od wilgoci. Ktoś się z czymś podobnym spotkał? Gdyby to był bezpiecznik przepalony, to domyślam się, że by nie wstało po resecie.