A mi się smutno robi, że już moim gruchotem nie pojeżdżę Coś w tym jest, że człowiek przywiązuje się do tej kupy blachy. Nawet facet z komisu jak testował auto (było nas 3 ciężkich chłopa w aucie) i depnął gaz, to mówi "eee... no dobrze to jedzie". No i git, niech im posłuży jeszcze za cenę średniego roweru, a ja nie muszę już pakować się w kolejne ubezpieczenie za chwilę (i potencjalne naprawy jak za chwilę zacznie puszczać część po części)
R.I.P. [']
Komisiarz jeszcze wspominał historię swojego biznesu, ile to nie naściągał szrotów z DE do wyklepania w Polsce w swoim czasie xdddd I weź tu zaufaj potem handlarzom. Teraz tylko sprawdzony import przez znajomego, albo polski posalonowy ze sprawdzoną historią.