No masa masa, ale może wyjść bezkształtna. Jak pierwszy raz podjarałem się siłką, to właśnie masa, masa, obiady wypełnione po brzegi talerza. Siedząc na studiach np. w bibliotece już po godzinie miałem wyrzuty sumienia, że nie dorzucam kalorii i 'efekty' spadną... Wynik był taki, że się zrobił większy grubas niż zwykle. Mamy pewnie podobne predyspozycje co wujek, czyli bekon rośnie, a mięso już gorzej. Też jestem za tym, by wpierw się wysuszyć, a potem budować, bo inaczej na "masie" boczki będą rosły nieproporcjonalnie szybciej niż klata, co poskutkuje gorszą sylwetką niż pierwotnie 75-kilowiec.