Czytam tak o wadze grzybiarza i nie wiem ile jeszcze muszę zejść z kilogramami, by "wyschnąć". Ludzie mi nie wierzą, że mam tylko 75kg przy 181cm, więc mam chyba pierze zamiast kości
Aż sobie po treningu zrobiłem fotę, by co jakiś czas badać progres: pierwsza z lewej dla porównania sprzed dwóch lat, jak było pyzate 93kg bez formy, zrobione na słodyczach. Reszta fotek z dziś. W pasie mi zeszło co prawda sporo, większość spodni musiałem schować do szafy na stałe, ale i tak do sześciopaku daleko.
Cel treningów i żywienia: powolne wytracanie tłuszczu przy zachowaniu kondycji i (w miarę) siły, bezproblemowe podciąganie się i w ogóle fit, dziesiąte piętro bez zadyszki i te sprawy. Dążymy dalej, bo w czerwcu pewnie nad Bautykiem będziemy w bermudkach biegać e-koledzy, więc nie może być popeliny