Nie sposób zaprzeczyć, że Uncharted 2 jest znakomitą grą - dla mnie chyba najlepszą jak dotąd w tej generacji - ale też można jej trochę rzeczy zarzucić. Przede wszystkim AI. Przy wprowadzeniu do gry pewnej ilości elementów stealth głupota wrogów naprawdę boli. Nie słyszą krzyków, nie reagują na trupy kolegów albo karabin spadający im na głowy. Poza tym otoczenie jest mniej lub bardziej, ale jednak sterylne - przy tak doskonałej grafice i efektach doskwiera nieco zniszczalność i reakcja na nasze poczynania jedynie niektórych jego elementów. Braku innowacji bym się nie czepiał. U2 jest po prostu na maksa dopasioną jedynką na sterydach, wzbogaconą o tryb multiplayer(po krótkim sprawdzeniu wydaje mi się on bardzo dobry). Tylko w sumie czym innym miałoby być. Taktycznym RTS? No - sama forma gameplayu jest mocno umowna, bo podobnie jak w pierwszej części, w grze jest bardzo dużo strzelania. Mocno to indianajonesowe, ale ja np. to łykam. Można narzekać, że poszukiwacz skarbów i laska rozwalający małą armię co chapter to trochę nie halo, ale to marudzenie na siłę. Raz, że walka(zarówno wręcz jak i na dystans) jest zrobiona przefachowo, a dwa - równie dobrze mogę napisać, że tyle skakania to też za dużo i normalny człowiek nie dałby rady zrobić połowy tych akrobacji, co Drake, bo w międzyczasie 5 razy wysiadłyby mu mięśnie. Albo, że żaden z bohaterów nie robi po drodze przerwy na s.ranie. Wiadomo, że gra nie jest realistyczna, bo nie miała taka być. U2 udaje dobre kino przygodowe i robi to doskonale.
Tak czy siak, na hardzie grę właśnie skończyłem i zabieram się za crushing. Pomyłki, o których wspominałem są widoczne, ale giną w natłoku tego, co dzieje się na ekranie. Fabuła to osobna historia - nie jest jakaś bardzo wybitna, ale sposób jej zarysowania, a szczególnie przedstawienie postaci zasługuje na peany. Naprawdę, kreacja KAŻDEGO z bohaterów to growy Oscar, a voice-acting to małe mistrzostwo świata. Playstation 3 dostało w końcu charyzmatycznego bohatera i jest nim Drake.