Soundgarden, AIC, Mad Season, Temple Of The Dog - wiadomo, nawet nie komentuję. Do tego zaleciłbym koniecznie TAD, Mudhoney, Mother Love Bone. Nie zaszkodzi sprawdzić Green River(zespół Amenta i Gossarda z PJ, przed MLB istniał). I Malfunkshun - to z kolei kapela wokalisty MLB. Poza tym koniecznie dorzuciłbym Love Battery - taka lekka grunge'owa psychodela. Screaming Trees też daje radę, podobnie jak Afghan Whigs(i potem solowe płyty Lanegana i z Gregiem Dulli). Zapomniałbym o zespole Gruntruck, którego wstyd nie znać. Oprócz tego jest multum innych nieznanych kapel(zwłaszcza z pierwszej fali grunge'u - końcówki lat 80tych), których nie chce mi się wymieniać. Jak chcesz, to jutro mogę zarzucić więcej(i może jakieś linkacze). Jak ktoś się interesuje, to warto sobie zarzucić film Hype, który świetnie opisuje to, co działo się wtedy w Seattle(i serwuje nam urywki koncertów 'z epoki'( m.in. The Gits, Crackerbush, Coffin Break).
Że nudni to ok, chociaż mam inne zdanie. Ale sztuczni?