Potwierdza się to, co wielu przypuszczało po odejściu Hardena. OKC nie ma 'zębów' na mistrzostwo. Tam zwyczajnie nie ma kto rzucać punktów i brać gry na plecy. Jest KD, Russ i długo, długo nic. Ibaka nie robi takiej różnicy, jak oczekiwano i nie jest w stanie dostarczać double-double co mecz. Martin, w porównaniu z Brodą, jest ogórem, który może i jest w stanie rzucić z ławki 15 pkt., ale rozegrać piłki i dobić się do linii rzutów wolnych już niekoniecznie. Ławka jest zwyczajnie za krótka i za słaba + nie zapominajmy, że Perkins nie umie rzucać. Myślę, że z naprawdę mocnymi drużynami (Grizz, Spurs, Miami) OKC miałoby problemy nawet ze zdrowym RW, a tak to wystarczy dobrze bronić Duranta i po Thunder. Mistrzostwa nie wygrywa się dwoma czy nawet trzema gwiazdorami, do tego trzeba jeszcze grupy solidnych role-players (patrz: Miami). Jeżeli chodzi o atak i zdobywanie punktów, to takich w Oklahomie nie ma. Zobaczymy, jak lato, ale jeśli Presti nie zrobi jakichś sprytnych trade'ów i do gry nie zostaną wprowadzani młokosi (Lamb, Jones any1?), to może się okazać, że czerwiec 2012 to szczyt możliwości OKC.