Kto nie widział meczu Heat-Thunder, niech żałuje. Wszelkie wątpliwości, co do tego, kto jest jak do tej pory najlepszym graczem sezonu zostały rozwiane. W sumie zabawne, bo statystyki nie odzwierciedlają dominacji LeBrona, zwłaszcza w obronie. Thunder wydaje się mieć dalej te same problemy. Dużo głupich strat i nieprzemyślanych zagrań (ten początek, 15-3 dla Heat...). No i Durant Durantem, ale więcej zależy w tej drużynie od Westbrooka, który akurat wczoraj nie masakrował, tylko miał dzień gorącej głowy. W sumie to aż się dziwiłem jakim cudem Thunder grało momentami tak głupio i nieskutecznie, a i tak trzymało się blisko Heat w zasadzie aż do końcówki.