No najbardziej szkoda, że Małysz w swoich czasach był jeden i na jakikolwiek sukces w drużynowce nie miał co liczyć.
No i dla mnie zawsze Adas > Kamil, jakos uwazam ze w swoich czasach Adam mial po prostu legendarnych przeciwnikow z ktorymi walczyl jak rowny z rownym, a Kamil gdy inni mieli swoje chore primetime jak Prevc, Freund mógł kiełbasę czyścić. Swoje oczywiście okresy też miał, ale chyba już nostalgia mnie mocno ściska i nigdy to nie będę uważał za lepszego od Małysza. Nie oamietam zeby Stoch az tak w swoich najleoszych czasach niszczyl przeciwnikow jak Malysz.