Przeszedłem, dostałem normalnie epilepsji od ostatniej walki. Gra do bahamutha to 9/10 - praktycznie wszytsko mi się podobało, fabuła była ciekawa, potem już do końca mocno niestety siada.
Ogólnie jestem ukontentowany - prolog był przegenialny, było wiadome że jest to nie do doprowadzenia do końca. Bawiłem się 100x lepiej niż przy 7remake, walki z Eikonami inich epickość to jest coś za co dziękuję bo brakowało mi takiej skali walk z czasów trylogii starego GoWa.
Dlc nie chce, nie ma sensu nic tu dopowiadac - pewnie i sporo wątków można byłoby omówi , ale w sumie po co - nie lubię tłumaczenia wszytskiego jak krowie na rowie, a też w sumie miałkie rozwiązania fabularne z drugiej połowy gry nie zapowiadaja zeby jakiekolwiek dlc miało to rozwiazac i wnieść ten aspekt na wyżyny.
No i tej chujowej walki z
Nie ścierpie, a Jill do najchujowsza baba w historii gejmingu.
Ost <3