-
Postów
13 679 -
Dołączył
-
Wygrane w rankingu
47
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez XM.
-
NFS Most Wanted - Miałem nic nie pisać, ale po prostu się nie da. Pograłem 2 godzinki i jest to jedna z najgorszych i najbardziej zje.banych gier wyścigowych z jakimi miałem kontakt. Non stop coś wyskakuje na ekranie, napisy czego ktoś nie zrobił zasłaniające połowę ekranu choć ch.uj mnie to obchodzi czy model jazdy, totalnie randomowy, niszczący cały fun płynący z gry. HP było tragiczne, z MW przebili samych siebie, aż dziw mnie bierze, że gram w grę od twórców genialnego Burnout'a, po Paradise chyba zmieniła się połowa załogi bo wszystko co było fantastyczne w ostatniej części Burnout'a i było zaserwowane w bardzo dobry sposób tutaj zostało zdewastowane. RE 5 - Chapter 6.3 i zbliżam się do końca. Wciąż, całkiem przyjemnie się w ten tytuł gra. Fakt, druga połowa gry to kpina, ale początek czy niektóre potyczki z badassami dają radę. I jedyne co irytuje to te nieszczęsne AI Shevy na poziomie zidiociałych ocalałych jednostek z "pierwszego" Dead Rising.
-
Zaje.biście się prezentuje ten tytuł! Fakt, liczyłem na większy survival - w dzień zdobywanie surowców i walka wszelkiej maści z zombie, natomiast w nocy ukrywanie się by mieć jakiekolwiek szanse na przeżycie - ale mimo tego, że na pewno tak ta gra wyglądać nie będzie i to jedynie fajne zapowiedzi to i tak jestem najarany niesamowicie. Będę uważał na tę grę.
-
Właściwie nie mam planu ułożonego, przychodzę na plac zabaw i to co mi się w głowie stworzy zaczynam próbować i jakoś udoskonalam. Aczkolwiek na dłuższą metę muszę jakiś plan ogarnąć, w necie jest sporo informacji jednakże dużo tych planów jest potworzonych przez nieczujących bólu czarnuchów co robią takie rzeczy, że mi dojście do takiej formy zajmie parę lat. Grunt to złapać zajawkę i nie oszukiwać przy ćwiczeniach, akurat street workout nie da efektów, gdy nie będziemy robić ćwiczeń dokładnie i do wyczerpania sił.
-
Ja przez dłuższy czas, od czerwca do marca 2012-2013 chodziłem 4 razy w tygodniu, plan układałem sobie z najmniejszymi poprawkami zmieniając go co 2-3 miesiące, dieta dopięta na ostatni guzik i praktycznie żadnych zmian ku lepszemu nie zaobserwowałem. Od początku kwietnia ćwiczę po 6-7 dni z rzędu, dzień przerwy i mogę jechać kolejny tydzień ćwicząc po półtora h ostrego zapie.rdalania i w przeciągu 5 miesięcy muszę wymieniać połowę garderoby bo w nic się nie mieszczę. A wszystko to tylko przy udziale drążka i innych ćwiczeń kalistenicznych. No, ale to każdy indywidualnie musi sprawdzić na sobie - mój brat, przykładowo, potrafi ćwiczyć po 2-3 tygodnie bez przerwy, a dzień bez treningu i tak musi wykorzystać na dobicie biegając/na wioślarzu, a i tak rośnie jak poje.bany.
-
RE4 ukończone, wziąłem na warsztat "piątkę", a już w drodze GOW: Ascension.
-
Naprawdę fajny trailer Sagi GOW:
-
Przeszedłem, jakoś konwersji cudo, 10/10 od 2005 roku i top 3 gier ever. Btw. ta gra posiada nawet magiczne creditsy, przeszedłem ten tytuł po raz 2x i zawsze je oglądam, majstersztyk. Dobra, zaczynam "piąteczkę" bo mam ochote na więcej res'a.
-
Tyle czasu robię już ćwiczenia kalisteniczne, ale połowy rzeczy z tego filmiku to jeszcze pewnie przez 2-3 lata nie zrobię.
-
Git, zadajesz. Btw. już miałem przygotowaną podpowiedź.
-
http://www.youtube.com/watch?v=dlQfT8HdNqY
-
I ja napierniczam namiętnie w wersje HD. Właśnie przebyłem przez posępne zamczysko i nowa szata graficzna dała takie pier*olnięcie, że czuje się jakbym grał w zupełnie nowy tytuł, ilość detali i smaczków nieobecnych w wersji psdwójkowej jest naprawdę spora. Klimatem każda miejscówka zwiedzona do tej pory niszczy centralną część ośrodkowego układu nerwowego, ale akcja tuż po odzyskaniu Ashley wryje mi sie w banie na długo: cisnę sobie z blondyną do centralnej części miasteczka gdzie pierwszy raz spotkaliśmy Dr. Salvadora, zapuszcza się jeden z najlepszych kawałków w tej cześci Residenta ( Echo in the Night), a w tle ulewa i ze wszą trzaskające błyskawice tylko potęgujące klimat tego feralnego miejsca. Pistolet naładowany, wszyscy przeciwnicy zabici i juz mam opuszczac lokację, gdy przypomniało mi się, że nie zajrzałem do skrzynek tuż za domkiem połączonym z szopą, gdzie urzęduje krowa. Zostawiam Ashley przy wieży, biegnę pod szopę i już prawię wchodzę, gdy słyszę odgłos jakiegoś sapania, odwracam się i w tym momencie blask grzmotu rozświetla las plagas przypominającego Norrisa z The Thing: Myślałem, że pierd.olnę srakę ze strachu. 10/10
-
Właśnie co do poziomu trudności to nie pamiętałem już, że ta gra jest taka trudna. Często zdaję mi się, że mam wszystko pod kontrolą i dobiję sobie przeciwnika nożem, a okazuje się, że z każdej strony już leci na mnie paru przeciwników i tasują Leona jak chcą. Co do zamku to jest jedna lokacja która utkwiła mi bardzo w głowie i na pro sprawiała trudności - tuż po pierwszym spotkaniu z Garradorem, wielka sala gdzie trzeba potem osłaniać Ashley by ta spokojnie podnosiła platformy na wodzie do przejścia dalej. Działo się. W ogóle, z tego co pamiętam, to poziom professional był bardzo trudny i już nie mogę się doczekać aż dobiorę się do niego ponownie.
-
Ja pograłem na razie ze 3h bo przez ten upał więcej się nie da. Jestem tuż po odzyskaniu Ashley i w ten tytuł można grać bez przerwy i nic się nie zestarzał jak co niektóre sutki, tutaj, na forum, próbują wmówić - poziom wykonania wersji HD jest niszczycielski, a efekt burzy dostał takiego upgrade'a, że RDR chowa się po kątach. Tytuł kompletny, trudny, z masakrycznym replayability i świetnymi przeciwnikami.
-
Resident Evil 4 HD, właśnie odpalam!
-
Spec Ops The Line - Ciężko mi opisać i ocenić ten tytuł. Parę miesięcy temu przeszedłem demo które, nie powiem, bardzo mi się spodobało. Klimat skąpanego w słońcu Dubaju nawiedzonego przez naturalny kataklizm w demie smyrało i to nie mało. W fullu klimat jest oczywiście równie wspaniały, lokacja Rooftops i te fantastyczne widoki na długo zapamiętam, ale czy ten tytuł ma coś więcej do zaoferowania? Grafika to kaszana na poziomie średnich tytułów z 2007 roku, cover system i spartolone sterowanie które nie zawsze "wchodzi" poprzez słabe przypisanie czynności do danych buttonów (jak odejść od zasłony w kuckach do teraz nie wiem i główny bohater musi najpierw wstać, dostać 3 kule w łeb i dopiero można myśleć o kucnięciu), inteligencja naszych kompanów stoi na równi z Jolą Rutowicz czy cały JEDEN rozkaz jaki możemy im zlecić. Oczywiście na wyższych poziomach trudności ich głupota skutkuje zgonem, a tym samym i naszym bo musimy ich jakoś wyratować. Strzelanie lubianymi przez forumek "kapiszonami" tez nie wpływało dobrze na gameplay i grałem raczej z przymusu i chęci poznania fabuły. A propos fabuły do połowy nic specjalnego, na szczęście dalej jest już ciekawiej i końcówka dała rada. Gra jest bardzo dużym średniakiem, momentami zalatującymi crapowatością i zmuszaniem się do grania, ale klimat i całkiem niezła fabuła jednak sprawiły że ukończyłem ten tytuł. Przejść i sprzedać w cholerę, o wiele więcej spodziewałem się po tym tytule.
-
Jedynka byłaby zdecydowanie najtrudniejszą z całej serii gdyby nie fakt, że w przeciągu całej gry idzie znaleźć około 30 gold orbów które w przypadku śmierci przerzucają nas do lokacji przed walki. Dla osób które chcą tylko przejść grę, bez bawienia w oceny, jest to jeden z argumentów dla których obniżają ogólną ocenę. Sam fakt, że można je znaleźć a nie kupić, co tym samym zmuszałoby nas do grania ze słabszymi upgrade'ami na które nie mamy wtedy orbów, jest wart odnotowania. Pomijając te kwestię (w sumie również w DMC3 na upartego nooba jest możliwość grania ze śmiercią od poprzedniej lokacji bez posiadania nawet GO), dla mnie, i tak jest to najtrudniejszy dmd z serii - grałem bez używania apteczek i każda walka z bossem (prócz phantoma) to istna katorga, przejście bez wyładowanego baga apteczkami jest niemałym wyzwaniem i pamiętam moment gdzie spędziłem 3h przy ostatniej walce z nightmarem bo chciałem go przejść na jednym życiu. Czysty hardcore, mała ilość ciosów w tym slasherze może być myląca bo tutaj główny nacisk położony został na perfekcyjny timing co do uników i ciosów, chwila zawahania bądź zły unik i przeciwnik kroi pół paska. W przypadku DMC3 najbardziej denerwowało ciągłe zamienianie przciwników w dt, natomiast same walki z bossami nie były już takie trudne. No, prócz walk z Vergilem, zwłaszcza ostatnia to rzucanie ku.rew przez godzinę w kierunku TV. Ale w ogólnym rozrachunku co do DMD to i tak 1>>>3, pomijając w ogóle wspominanie o reszcie gier z serii.
-
Spec Ops - demo mnie zachwyciło klimatem, w fulla gram z "przymusu". Wersja demonstracyjna pokazała wszystko co ma ten tytuł do zaoferowania - bardzo słaba gra, grafika gorsza niż nie jeden tytuł z 2007 roku, strzelanie jest klasę niżej niż kapiszony z Uncharted, a na dodatek nieplastyczne sterowanie i z(pipi)ony cover system. Na plus świetny klimat i miejscówki. Przejść z plusa i wywalić z dysku, o wiele więcej spodziewałem sie po tym tytule. DMC - dawno splatynowane i ukończone parę razy, ale naszła mnie ochota na jakąś krótką gierkę ze świetnym klimatem - posępne zamczysko, świetne lokacje, rewelacyjna oprawa dzwiękowa, grzech nie zagrać w ten tytuł. 12 lat na karku, a reedycja tchnęła drugie życie w ten fantastyczny kawałek kodu. Szkoda, że już nie pamiętam momentu, gdy pierwszy raz zobaczyłem widok zamku z recenzji na hyperze w 2001 roku bo byłem pewnie obs.rany po same uszy. 2xSzkoda, że już takich HnS nie robią - pójście w kierunku efektywności i napieprzania dziesiątek combosów, a wystarczyłoby zrobić w założeniu średnio skomplikowany system walki który po dłuższym czasie odkrywa przed nami wszystkie swoje walory tak jak jest to zrobione w DMC. No nic, pogram jeszcze z godzinkę i od jutra można się zabierać za RE4HD.
-
Książka lepsza i tę bardziej polecam przeczytać. Żeby nie było - film niezły, dobre kino i tyle.