Czytam, czytam... i postanowilem wtracic swoje 3 grosze. Odcinki w DS2 miedzy sejwami zajmowaly mi wiecej niz 2 godziny poswieconego czasu i ginalem dosc czesto, szczegolnie na poczatku. Fakt, im dalej, tym latwiej, ale poczatkowe etapy sa trudne i denerwuja strasznie.
Pod koniec gry sa killroomy, w ktorych wrogowie wypadaja jak szaleni i trzeba szczescia z odrobina strategii, zeby wyjsc z nich w jednym kawalku. Czasem jeden, dwa (bardzo szybkie ciosy) i widzialem "moj" tulow bez glowy, tudziez inaczej znieksztalcony. Nie bylo nawet kiedy uzyc apteczek, ktore mialem w inwentarzu.
Uncharted to nizsza liga, gra na 6 w trudnosci platyny. Sa momenty, owszem, ale, jak wspomnial Square, checkpointy i klikunastokrotne powtarzanie miejscowki w koncu zrobia swoje, nie ma tez takiego cisnienia. Podsumowujac, na pewno trudniejszy jest DS2, choc Uncharted tez do latwych nie nalezy (przypominiam sobie jak kiedys pewien nowicjusz wskazal Unacharted jako gre z latwymi trofeami, co oczywiscie jest kompletna bzdura).
U mnie w czytniku Call of Duty: World at War. Staroc, ale jako, ze lubie tematyke II wojny swiatowej, zagralem. Misje na Normal sa OK, ale to, co sie dzieje na weteranie to juz jakis zart. Postanawiam zobaczyc przedostatnia misje na YT. Granaty, respawny przecinikow + snajperzy sprawiaja, ze na chwile nie ma odpoczynku. Zero taktyki, bo nie ma kiedy wprowadzic jej w zycie. Ech, pot i lzy.