-
Postów
1 907 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Ken Marinaris
-
Ja nie narzekam. 40 funtów na rok i 2 gry co miesiąc, online, zniżki jakieś czasami i miejsce na sejwy w chmurze to sporo za tę kasę. Jeśli kupujesz to tylko dla gier, to chyba zły pomysł. Mnie w większości gry, które daja jakoś specjalnie nie interesują, ale co parę miesięcy cos się trafi. Zawsze mnie śmieszy to jak sie ludzie napalają na jakieś wycieki a późnej płacz, że nie dali tego czy tamtego:) Cities Skylines powinno być OK i pewnie do boblioteki dodam:)
-
Gra mnie zainteresowała, bo lubie takie klimaty i wiem mniej więcej jak to smakuje. Najtaniej widze w UK po 40 funtów chodzi, więc jeszcze nie dla mnie. Ale spox, jak spadnie do 15 trzeba bedzie gdzieś nabyć. Szkoda, że tak mało tych mechów jak mówi Dante, ale zawsze choć trochę...
-
Gra, o której słyszało z 10% z was, a grałem chyba tylko ja:(. Mowa o Aeternoblade II Pierwsze Aternoblade od tajskiego developera Corecell Technologies wyszło w 2015 r. na Vitę i DSa, później był też port wypuszczony tylko cyfrowo na PS4. W pierwszą część (jeszcze nie grałem), więc nie będę się wypowiadać. Druga część jest slasherem 2.5D (jak seria God of War), który czasami, w z góry zaplanowanych lokacjach, przechodzi w pełne 3D. Jeśli zagrasz w demo albo obejrzysz grę na YT, najpewniej się zniechęcisz. Zupełnie niepotrzebnie, bo o ile gra do wybitnych nie należy, tak jest solidnym średniakiem, kosztującym teraz jakieś 30-40 ziko w wydaniu retail. A przypomnę, że wyszła nie tak dawno, w pażdzierniku 2019. Pokrótce co złego, co fajnego tu znalazłem. Na początek minusy. Animacja postaci mogłaby być lepsza, troche drętwo to wygląda:( Dubbing w wersji ang. to jakiś żart. W ogóle nie ma emocji w tym co mówią. Fabuła za bardzo rozwleczona o tych wszystkich lordów czasu. Sam wątek ludzki ciekawy, nie powiem. Loadingi natomiast zabijają tę grę. Nie ma płynnego przechodzenie między lokacjami, wszystko sie tu ładuje (choć gra instaluje 7 GB danych na dysku, nawet bez pytania czy może:))). Trochę też za długi to tytuł, szczególnie, że mapy są DUŻE i łatwo się pogubić. Z plusów. Muzyka wraz z utworem tytułowym jest na wysokim poziomie, bez dwóch zdań. 75 pokoi z zagadkami jest bardzo OK. Urozmaicają rozgrywkę i nie sa banalne. Dużo walk z bossami, ale próg wejścia jest wysoki. Walka z piewszym konikiem boli:( I najważniejsze - możliwość manipulacji czasem (można zatrzymać czas, nagrać czas (zrobić coś, a później sie cofnąć. W ten sposób twój nagrany cień albo w kilka nagranych "cieni" lejecie bossa jednocześnie. Nie muszę mówić jaki damage to daje) i w końcu cofnąć czas, np. podczas pojedynku, jak nie zdążymy uniknąć bolesnego ciosu, cofamy czas i gitara, zdrowie wraca). Za(pipi)isty patent. Corecell wypuścił już 7 patchy do gry, dba o nią. Na dniach gra pojawi się na Steamie i w ulepszonej edycji na konsolach (Director's Rewind). Dojdą ponoć nowe zagadki, nowe tryby walki dla naszych trojga bohaterów i jakieś stroje kąpielowe dla panienek. Szacun za nieolanie tego tytułu, który zbyt popularny w końcu nie jest. Gra na 6/10, ale byłoby więcej gdyby nie techniczne bolączki. Trofea 4.5/10. Za cholerę nie mogłem znaleźć ostaniej pierdoły potrzebnej do platyny. Przeszukałem te 10 dużych map i nie ma. W internecie też ci nie pomogą, bo gra jest tak niepopularna, że nikt w nią nawet nie grał do końca, nie wspominając o jakichkolwiek poradnikach. Napisałem do developera i dostałem odpowiedź wraz ze zdjęciami, gdzie mam szukać:) Duży plus dla nich za to. Tyle powiem. Pewnie nie wspomniałem o wielu innych aspektach tej gry, ale to przecież nie recenzja. Tak, polecam grę, jeśli znudzą się wam Residenty i inne hiciory. Zawsze to jakaś odskocznia.
-
A w dolnym prawym rogu to ikona myszki, bo tak wygląda? I kursor jest...
-
Szkoda, że ten remake nie jest zbyt trudny, ale trzeba będzie kiedyś zagrać. Nie wiem czemu tylko tak oszpecili Jill. W porównaniu z RE5 to niezbyt ciekawie się prezentuje.
-
Gra, o której słyszało 5% z was a 1% może grało. Kupiłem, bo tania była i tak sobie pykam z dala od nowych Residentów i innych hitów. Aeternoblade II to sequel wydanego wcześniej tylko w wersji cyfrowej tytułu z 2015 r. Świat 2.5D, czasem walki z bossami są w 3D. Steruje się dziewoją i dwoma tak na oko 17-letnimi rycerzami, którzy to mają ogromne zasługi dla swego kraju:) Ulepszamy relikwie, zbieramy tonę sprzętu i co najwazniejsze bawimy się z czasem. Każdy bohater ma inne umiejętności, które przydadzą mu sie w wędrówce przez zamczyska, pola, łąki. Budżetowa produkcja, którą PS3 pociagnęłaby bez problemu. Na razie zacząłem, zobaczę jak to się to dalej ułoży. Jeśli będzie wystaczająco dobra, splatynuję albo chociaż spróbuję. O tym jednak będzie można przeczytać dziale Trofea.
-
Wykorzystując ten wolny czas z racji tego, że zaraza krąży i robota zamknięta, postanowiłem wrócić i rozprawić się z tytułem, który wyrwał mi z życiorysu "trochę" godzin. Pozostało przejście na Nightmare i dobicie DLC do 100%. O ile platynę juz mam, o tyle jeszcze jedno DLC zostało do zaliczenia. Mowa tu rzecz jasna o Dragon Age: Inquisition Trochę o tym co w grze jest dobre, a co mnie denerwowało. Od razu powiem, że grałem w DA: Origins na PS3, które od razu przyznam, oceniam lepiej niż Inkwizycja. Postaci jakoś lepiej się prezentowały, miały swoje charakterki. Tu też są niby zróżnicowane, ale nie trafiają mi tak bardzo do gustu. Muzyka w Origins była epicka, ta nuta przygrywająca w intro ciągle za mną chodzi. Poza tym naprawdę orientowałem się w tym świecie, jego historii, polityce, niuansach. W Inkwizycji się pogubiłem. Jest milion dokumentów, które trzeba przeczytać, by to ogarnąć. Nasi towarzysze tez dorzucają swoje 3 grosze i robi się poplątanie z pomieszaniem. Ludzie nie chcą chyba czytać tysiąca dokumentów... Można powiedzieć, żeby je olać, ale grając starałem się jak najbardziej wczuć w ten świat, ale to czytanie zbrzydło mi po jakimś czasie. Grafika bardzo na plus, choć każda z lokalizacji stara się trochę na siłę być inna (są więc: pustynie, śnieżne krainy, bagna, góry, etc.). Ładne to jest, a gra ma już 6 lat, tu więc ogromny plus. Ale, ale... tych krain jest za dużo! Tym bardziej, że niektóre są zbędne zupełnie do ukończnia głównego questa. Starając się wszystko zrobić, fabuła się rozwadnia i za bardzo odskakuje od głownego wątku. Przez to gra robi się za długa i nudna, szczególnie jak przechodzisz ją po raz drugi. Sam głowny wątek jest fajny i dużo sie dzieje w warstwie fabularnej, co akurat lubię. Uświadczamy też sporo gliczy. A to podczas walki twoje ludziki się zacinają i stoją w miejscu, a to któryś lata nad smokiem, a to gra się zatnie (rzadko, ale jednak, szczególnie ma problemy w walce z finałowym bossem). Trochę to boli. No i dochodzi to nieszczęsne zbieranie roślinek. Są nam one potrzebne do sporządzania mikstur różnej maści a nawet do ich ulepszania, jeśli mamy taką ochotę. Co prawda z czasem odkryjem stragany, na których sprzedają te zielska, ale na początku gry nie ma przeproś i trzeba je po prostu zbierać porozrzucane tu i tam. Trofea raczej średnie, choć zbieranie tych wszystkich pierdół potrzebnych do platyny i robienie questów pobocznych z czasem coraz bardziej zaczyna boleć. Jest puchar za przejście gry na Nightmare, co z góry odradzam, jeśli grasz po raz pierwszy. Do zdobycia poziomu 10go trzeba cierpieć, bo byle pionki nas wykańczają. Później jest juz normalnie. Sama jednak długość gry podnosi trudnośc platynowego puchara bez dwóch zdań. Nie wiem czy tę grę polecić komuś kto w DA jeszcze nie grał. Dla mnie ciągle słabe 7/10. Za długie, za monotonne czasem, ale historia ciekawa i te krainy ociekające detalami... Niektóre walki też są bardzo epickie, szczególnie ze smokami... To uczucie gdy się męczysz z pól godziny i smok cię wykańcza... Trofea to 6/10. Głownie za milion bzdur do zebrania i trochę za poziom Nightmare też. Jeszcze jedno małe DLC i pożegnam się z tym gigantem.
-
Axiom Verge Miałem napisać o tej grze później, ale pamięć juz nie ta, więc skrobnę cosik póki jeszcze jestem z grą na świeżo. Gra z 2015 r., wyszła na PS4 i Vitę oraz inne platformy, na które tylko wyjść mogła. Grę stworzył jeden gość - Thomas Happ i należą mu się brawa za masę roboty jaką w swoją grę włożył. Axiom Verge to gra indie, taka typowa platformówko-strzelanka z mnóstwem pierdól pochowanych czasem w takich miejscach, że nawet gdy wiesz, że czegoś nie masz na danej mapie, to i tak nie możesz tego znaleźć:) Masz więc ludzika, która trafia do innego świata i dostaje zadanie uratowania go przed głównym złym, który już niemal triumfuje. Ludzik zbiera, jak wspomniałem, milion perdół (mniejszych i większych orbów życia i mocy broni, samych broni, itp, itd.). Łatwo w grze się po prostu zaciąć, bo krainy są duże a coraz to nowe umiejętności wymuszają na nas backtracking. I weź tu spamiętaj gdzie nowonabyty skill może ci się teraz przydać. Są też bossowie, a jakże, wcale niełatwi szczególnie na Hardzie. I sobie tak grasz i grasz, godziny lecą, aż w końcu kończysz, ale nie ma new game + czy coś na ten wzór. Nie zebrałeś wszystkiego? Z powrotem do ostatniego sejwa przed finalnym bossem, by szukać reszty pierdół. To już naprawdę może grę obrzydzić. Trofea ciekawe, bo oprócz standartowych za pokonywanie bossów, mamy te za przejście gry na czas, na Hardzie, z mniej niż 40% zebranych rzeczy. Na jednym przejściu się więc nie skończy. Nie myśl sobie, że skoro grę przeszedłeś raz to za drugim podejściem przelecisz jak z płatka. Znowu będziesz się błakał, by znaleźć pierdołe potzrebną do odkrycia kolejnej krainy. Tym razem trochę krócej, ale jednak. Ech, taka dola. Gra na 7/10, trofea 6/10. Powstaje część druga chyba na Nintendo. Warto zagrać, ale większym hardocrem było Slain: back from Hell, które ogrywałem czas temu. Sam zdecyduj co ci bardziej odpowiada.
-
Fear Effect: Sedna Seria, która początkami sięga PSXa i o której było głośno swego czasu (a to za sprawą 2 ponętnych głównych bohaterek, ktore łączy ze soba coś więcej niż przyjaźń). Wstyd przyznać, w żadną z tych gier nie grałem, choć 2 części elegancko stoją u mnie na półce. Warto tylko powiedzieć, że były to produkcje wysokobudżetowe, a Squaresoft potrzebował 4 płyt CD, by upchać na PSXa część pierwszą. Lata mijały i marka popadła w zapomnienie. Aż do czasu PS4, gdy ktoś w firmie pomyślał, że mieli kiedyś takie coś jak Fear Effect a jako, że jest moda na remaki i remastery tytułów sprzed lat, to sięgną po Fear Effecta właśnie. I sięgnęli... Cóż można powiedzieć? Niski budżet tłumaczy wszystko - koślawe sterowanie, słabą oprawę dźwiękową, krótkośc gry. Słabe to jest, od razu powiem. PS2 pociągnie to bezproblemowo. Małe plansze i ta niby opcja, gdzie możesz ludkom z góry zaplanować co mają zrobić poprzez zwolnienie czasu i wydanie komend. Szkoda, że działa słabo i ludki nie robia tego, co chcemy albo robia to inaczej. Najlepiej więc wziąć ludka w swoje ręce i napieprzac czym fabryka dała w innych wrogo nastawionych ludków. Fabuła jakaś jest, dokumenty można czytać i zagadki (trudne, co zaliczam na plus) rozwiązywać. W grze zbiera się też jakieś bzdety, ale nawet trofeum za to nie ma, tylko grafiki koncepcyjne się odblokowują... Jest kilku bossów, ale przez to sterowanie walka z nimi nie należy do przyjemnych. Ot, taka gra do nabycia za 2 dolc na wyprzedaży. W brytyjskim PS Storze gra kosztuje teraz 20 funtów, to jest jakaś kpina chyba. Trofea łatwe, ale jeśli pominiecie coś, to trzeba grę zaczynać od nowa. Nie ma wyboru czapterów po ukończeniu całości. Gra ma nawet platynę, co też jest małą przesadą jak na tak krótką pozycję. Anyway, za dużo piszę o tej miernocie. Sama gra na 4/10 (za filmiki i zagadki tak "wysoko"), platyna 3/10, bo to szybka i łatwa platyna jest:)
-
The Surge Dali kiedyś w Plusie (nota bene muszę się od tej subskrypcji odciąć) i zagrałem. Na początku giniesz często, a jedna baza na poziomie, w której mamy autosave'a, nie ułatwia życia. Twór trochę podobny do Dead Space. ale oczywiście mu nie dorównuje. Rozbudowujemy bronie, pancerze, brniemy przed siebie, pokonujemy paru bossów i błądzimy po levelach, bo są one duże i trudno zapamiętać choć z grubsza ich rozkład na początku. Fabuła jakaś jest, ale olałem ją, bo w ogóle mnie nie zainetersowała. Czytanie i słuchanie logów porozrzucanych po całej grze nie trafia do mnie. NIe ma wstawek filmowych, ba, nawet tych na silniku gry chyba tylko parę:( Ogólnie bieda. Trofea raczej standart. Za zbieractwo, rozbudowę broni, za ukończnie paru pobocznych questów. Nic szczególnego. Są nawet jakieś DLC, ale zaraz po ukończeniu a raczej splatynowaniu gry właściwej, wywaliłem to z dysku, więc nie zagram. Nie polecam, taki średniak tylko:( Gra na 5.5/10, trofea troszkę niżej 5/10. Gra nie odniosła sukcesu. Powstała jednak część druga, króra nie tak dawno miała premierę. Pech chciał, że musiała konkurować z Code Vain i poległa straszliwie w tym starciu. Pewnie niedługo trafi, jak jej poprzedniczk,a do Plusa... Ja sobie już raczej daruję tę serię.
-
The Surge - bo kiedyś w Plusie dali. Takie se to jest. Średniak najwyżej. Fabułę w ogóle olałem, bo nie wciągnęło mnie to na tyle, żeby te logi przesłuchiwać. Całość polega na zaliczaniu kolejnych, dużych plansz. Ginie się łatwo i wydaje się, że te wszystkie apgrejdy zbroi to tylko o dupę potłuc. Jakbym wiedział, że takie to będzie, to bym odpuścił. Wyszła i część druga, ponoć lepsza, ale już na starcie pożarta została przez Code Vein. Pewnie skończę, może splatynuje, ale DLC raczej na pewno odpuszczę, podobnie jak część drugą:(
-
Deception IV: Blood Ties Tytuł wyszedł na PS3 w 2014 roku a u mnie, jak to zwykle bywa, przeleżał na półce spokojnie ze 2 lata. Czwarta część niszowej raczej serii, która swoimi początkami sięga ery PSXa (grałem w Deception 2 na PSXie , co tylko swiadczy jak stary jestem). Schemat jest zawsze taki sam, dostajemy młodą, ponętna panienkę, która posiada moc rozstawiania pułapek. Panienkę atakują zgraje zbójów, rycerzy, magów, ninjasów nawet, a my musimy się z nimi rozprawić jak umiemy najlepiej, czyli za pomocą rzeczonych pułapek. Pułapki są różne, dość wymyślne czasem (np. human cannon albo), okrutne (np. iron maiden) albo zabawne (skórka od banana na podłodze). Zabawa zaczyna się, gdy klepiemy komba a nasi wrogowie umierają w konwulsjach. Wszystkich zainteresowanych serią, jak i samą częścią czwartą odsyłam na YT. Trofea trudne bez dwóch zdań. A to wykonaj wszystkie prośby swoich pomocniczek, a to ukończ 100 misji w specjalnym trybie (chyba najtrudniejsze trofeum), a to zdobądź tyle, a tyle róznych punktów, a to zagraj w jakieś misje ściągnięte z neta (dobrze, że serwerów jeszcze nie wyłączyli) i takie tam. Sama gra też długa jak cholera, 200 godzin mi zajęło wymasterowanie wszystkiego, ale pewnie można "tylko" 150 z grą spędzić, jeśli lecimy z opisem i z jęzorem na brodzie. Nie raz, nie dwa będziesz klął, gdy nie dasz rady wykonać misji:). Tylko dla tych, którym niestraszne starsze jap. produkcje i w ogóle gry trudne. Jeśli szukasz rozrywki lekkiej, łatwej i przyjemnej, źle trafiłeś! Trofea to 8/10, nie ma opcji, że niżej. Sama gra jak dla mnie poczciwe 7, ale ja lubię tę serię, wiec miejcie to na uwadze. PS W 2015 wyszła gra Deception IV: The Nightmare Princess na PS4 (i PS3 oraz Vitę, ale tylko online). Zupełnie inna gra, z inną panienką i umiejscowiona we współczesności. Zawiera też oryginalną Deception IV: Blood Ties, ale bez pucharów (WTF?). Do dostania za jakieś grosze teraz. Może warto spróbować, jeśli nie masz już PS3 albo chcesz się poznęcać nad słabszymi, bo któż z nas nie ma w sobie troche z sadysty?
-
Steins;Gate Stara to gra, wydana jeszcze w 2009 r. na X360, która w końcu trafiła na PS3 w 2012 i po latach znalazła się w ofercie PS Plus. Należy do tzw. visual novels, czyli typu gier, gdzie właściwie tylko pykasz w jeden guzik i przerzucasz tekst i kolejne obrazki, z rzadka pojawiają się jakieś elementy zręcznościowe. Taki interaktywny komiks można by powiedzieć. Jest i ładniejsza wersja na PS4, jest i sequel, jest i serial anime (nie oglądałem jeszcze). Nie będę się wdawał w szczególy fabuły, która wraz z postępem w grze robi się coraz bardziej zawiła, ale i interesująca jednocześnie. Ot, mamy swoją paczkę japońskich przyjaciół, którzy w lato 2010 r. testują swój nowy gadżet. Prowadzą coś w stylu laboratorium, gdzie się spotykają i grzebią nad ciągle nowymi wynalazkami. Jeden z nich zaważy na ich życiu, a nawet więcej - na losach całej ludzkości. W grze jest sporo humoru, każda z postaci czymś się wyróżnia i każda kryje jakiś sekret, który z czasem odkryjemy, o ile zaliczymy wszystkie 6 zakończeń gry. Warto jednak to zrobić, bo są one ciekawe i przybliżają nam kolejnych bohaterów. Ale, ale... gdzieś tak od rozdziału 5 robi się naprawdę niewesoło. Losy niektórych bohaterów stają się tragiczne. O czym jest ta gra, jaki morał z niej płynie? Każdy pewnie odczyta własne przesłanie: czy warto ingerować w ustalony porządek świata, czy mozemy poświęcic jednych, by ocalić drugich? Młodzieńcza przyjaźń, miłość, zniewolenie, poświęcenie, etc.- wszystko tu znajdziecie. Nie powiem, zżyłem się z bohaterami gry. Daru, Moeka, Kurisu i inni zapadaja w pamięci. Gra bardzo dobra, o ile nie szukasz w grach tylko akcji. Angielski na poziomie średnim wymagany, bo bedziesz cały czas czytać i trzeba coś z tego zrozumieć, żeby grę docenić. 8/10, polecam. Trofea łatwe, ale bez poradnika ani rusz. Szczególnie gdy jedna odpowiedż na maila może zaważyć na tym, jakie zakończenie zobaczysz po kolejnych 10 godzinach gry:( Jest i trochę zbieractwa, ale głównie za postęp w grze i zakończenia. 3/10 dam, choć może za dużo, ale niech będzie. Polecam raz jeszcze.
-
Ludzie jakieś nowości ogrywaja a u mnie jak zwykle 100 lat za Murzynami. Ale co tam, czasu nie ma tyle co kiedyś i lato przyszło i stary człowiek sie zrobił... SoulCalibur II HD Online - remaster tytułu z PS2, który, pamiętam jak dziś, ogrywałem gdzieś na początku 2003 r. 200 PLNów za niego wtedy dałem i wersję włoską (na szczęście tylko okładkę) z Allegro dostałem. Nie powiem, łezka w oku się zakręciła na wspomnienie tych minionych lat Soulcalibur II to juz trzecia gra z serii. Wszystko zaczęlo się od SoulEdge'a na PSXa w minionym stuleciu. Starzy wyjadacze dobrze to wiedzą, więc info raczej tylko dla młodzieży. Cóż tu dużo pisać. Gra została podciągnięta graficznie i dostała tryb online jak sam tytuł wskazuje. Wybieramy sobie zawodnika/zawodniczkę według swoich preferencji/upodobań i lejemy innych kijem, szablą, toporem, mieczem, rękami i nogami. Trybów jest mnóstwo, zdobywamy całą kolekcję nowych bronich przechodząc tryb fabularny i jest klimat. Tradycyjnie, tradycyjnie panowie i panie : Arcade, VS, Time Attack i różnorakie warianty tych trybów, które zdobędziemy wraz z postępem w grze. Tryb online już raczej umarł, tzn. serwery chodzą, ale spotkać kogoś na nich to jest sztuka. Trzeba więc robić ustawkę, żeby jakoś te 10 łatwych online trophies zdobyć. Reszta to puchary offline, łatwe chyba, bo parę popołudniowych posiedzeń i masz je wszystkie. W 2019 r., po wydanej niedawno szóstej części, tytuł tylko dla starych dziadów jak ja, którym nie szkoda 15 złotych na to, by przypomniec sobie hicior sprzed lat. Polecam oczywiście, nie tylko fanom tej serii, ale i wszystkich bijatyk. Klasyk w końcu. 3/10 za trofea, bo prościzna w gruncie rzeczy. Gra za to nadal trzyma się mocno i daję mocne 7/10. PS Kto jeszcze gra w gry z 2013 roku na PS3? Nie wytrzymałem i odpaliłem sobie intro Z SoulEdge'a na YT. Ale MOC!
-
Ludzie piszą, że nie warto bawić się w DLC, bo oprócz paru trudnych bossów to w warstwie fabularnej bieda. Warto czy nie warto?
-
Jest jakis very hard po skonczeniu normalnej rozgrywki? W sumie XM mnie ubiegł z pytaniem o sekundy:)
- 3 919 odpowiedzi
-
- sekiro
- shadows die twice
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ja też zadnego nie ukończyłem, najdłużej grałem w demo jedynki na PSxie, ze 2 godziny. Co gorsza nie ukończyłem żadnego assasina. Coś tam grałem w jedynkę, ale odrzucily mnie jakieś wspomnienia głownego bohatyra.
-
Jak ktoś ma ochotę pyknąć trofea online w multi, zapraszam. Nie ma jednak ciśnienia, będziemy se pykać powolutku, niekoniecznie każdego dnia.
-
Jeśli ktos ma ochotę na Rise of the Tomb Raider i trofea Endurance w co-opie to możemy powoli w to pykać. Na pewno nie w jeden dzień, bo gra mnie już wymęczyła:( Mendrek kiedyś chciał to zrobić, ale jakoś musiałem wtedy grę oddać kumplowi a teraz ma swoją kopię. Także zapraszam...
-
KNACK Nawet pewnie w życiu bym nie zagrał, gdyby kiedyś tam nie dali w Plusie. A tak wziąłem i w tydzień z hakiem skończyłem. Gry nie będę przedstawiał, bo było o niej głośno przy premierze PS4 i każdy wie mnie więcej o co chodzi. Ot platformówka, gdzie sterujesz robocikiem (?), rozdajesz piąchy na lewo i prawo a od czasu do czasu ominiesz pułapkę i przesuniesz dźwignię. Gra niby dla dzieci, ale jak grałem na Hard zwykłym Knackiem to współczuję pociechom przechodzącym grę na tychże ustawieniach. Jest i tryb Very Hard i kolosseum, i banalne time triale. Po zebraniu odpowiedniej liczby kryształków dostajemy rózne kolorystycznie i wytrzymałościowo wersje Knacka. Najtrudniej ponoć zdobyć diamond Knacka, bo az 10 diamentów trzeba zebrać, by go odblokować. Mnie zajęło to 2 przejścia na Hardzie. Diamenciki wpadają losowo, więc rozumiem tych, co dostawali gorączki, gdy po raz 40ty dostawali kryształ, którego akurat nie potrzebowali. Poza tym ostatni boss jest przesadzony. Samo very hard jest banalne, gdy już dostaniemy diamentowego Knacka i wybierzemy go do tego trybu. Gra na 6/10, bo choć nie ja jestem jej targetem, to doceniam efekty "rozsypywanki" Knacka sprzed 6 lat. Trofea 4.5/10. W sumie bardziej irytujące niż trudne. Zagrane, splatynowane nawet, po czym zapomniane.
-
Mucha z zapałką? Zawsze cos nowego. Widzę, że konwersja z PSP i bohater ma dziwczynę ćmę, która musi uratować. Nic tylko grać:)
-
100 lat za Murzynami, a jednak zacząłęm grać w Knacka. Takie łoo, historia jakaś jest, walki z bossami fajne, znajdźki fajne. Gram na Hardzie, więc czasem utknę na 10 minut to tu, to tam. Wydaje mi się, że świat jakby troche wyblakły, a może to moj TV, albo oczy, albo obie rzeczy po trosze. Knack ma denerwujący głos, ale ogólnie jest OK. Tak se pykam na luzie w wolnej chwili.
-
Ech, piękne to było. Mam nawet oryginalną grę na półce:) Dwójka też bardzo OK i ci bossowie dawali radę. Dołaczam się do apelu.
-
Wymieniał ktos termopady w slimie?
-
The Witch and the Hundred Knight Wreszcie 100% i platyna. O samej grze pisałem już co nieco w temacie "W co teraz grasz?". Pozwólcie, że przytoczę te kilka zdań: Bossów jest w cholerę, nawet ciekawa historyjka, humor i nietuzinkowe zagrania scenarzysty. Całość psuje cholernie niefortunne rozmieszczenie sejwów, szczególnie przed walką z trudnym bossem. Zdarzyło się kilkakrotnie, że po przegranej z bossem trzeba było spędzić 30 minut zanim powtórnie się do niego dotarło i to wszystko po wczytaniu ostatniego sejwa. W(pipi)ia jak nic, szczególnie na końcu, gdzie pod rząd rzucają nam cholernie silnych bossów. Trofea za 3 różne zakończenia, za zbieractwo, za fabułę, za pokonanie opcjonalnych bossów. Co ciekawe gra wyszła w "poprawionej" wersji na PS4. Podrasowana grafa, kilka extra elementów i... prawie całkowicie zmieniony zestaw pucharów. Wydaje mi się, że są trochę trudniejsze niż na PS3. Daję 5.5/10 a grałem na Normal, choć można obniżyć poziom do Casual po zagadaniu do gadającej lampy w naszej bazie (wiem, dziwne). Dali patch, bo wielu gra sprawiała problemy (są momenty, nie powiem). Długa gra, dużo czytania, dużo grindu. Sama ocena gry, a niech będzie 6/10, mimo technicznych baboli i głupot typu gcals. Tylko dla miłośników jrpg, którym nie straszna grafa i wspomniane bolączki. Ja żegnam już Metalię i jej małego rycerza. Za część drugą na PS4 chyba podziękuję.