Zagraj w Ballade o Geju Tonym i napisz, że Rockstar dalej nie jest szalone heh.
A RDR...
Zresztą czy ja wiem czy czwórka nie jest "szalona". Moim zdaniem jak najbardziej jest tylko w innym znaczeniu niż SA, ok oczywiście jest bardziej stonowana - poważna.
Ale bez przesady nadal to nie jest Mafia czy Gateway, nadal humor niszczy. Nadal mamy mnóstwo absurdów i krzywe zwierciadło.
Z czym się zgodzę to z tym, że misjom najbardziej oberwało się w GTAIV. Brakuje im trochę większej różnorodności i większego jaja niż w poprzednich częściach (co innego Gej Tony).
Ale za to z drugiej strony znalazły się też prawdziwe perły jak napad na bank, porwanie czy cała afera z diamentami. A dodać do tego fakt, że "afera diamentowa" jest podzielona na 3 części (podstawka i dodatki) czyni z tych misji prawdziwy geniusz, IMO.
Nie wiem czemu GTAIV tak się obrywa. Każda część jest inna, każda część stawia na coś innego co nie czyni z tej serii monotonnej i jednolitej (tak może zrobiłby się z tego CoD).
SA to mnóstwo możliwości, VC to przede wszystkim niesamowity klimat Miami, lat 80 i tychże filmów (Miami Vice, Scarface, Życie Carlita) no i najlepszy soundtrack EVER ;]. A czwórka to bardziej dorosła fabuła i klimacik, EUPHORIA (;p), żyjące miasto. A także nowe opcje jak telefon, znajomi, internet.
Jeszcze jedno tak się narzeka na czwórkę, że nudna, że mało możliwości a zapomina się chyba o trójce. Którą GTAIV bije na łeb, na szyję pod względem możliwości i opcji.
PS. Żeby nie było ja też wolę/milej wspominam SA i VC od czwórki co nie znaczy, że się źle bawiłem przy niej. I, że ta część to nie już "to".