A jeszcze trochę nabytków od Wujka Sama. Wszystkie sosiki raczej w podstawowej skali ostrości, idealne jako dodatek do dań, dodają kopa bez robienia rewolucji. Zdecydowanie na pierwszym miejscu Tapatio, najbardziej wszechstronny, lekko gęsty i w smaku najlepszy, bo idealnie wyważony. Na drugim miejscu Louisiana Original, tu już wchodzimy w nieco bardziej kwaskowate smaki, ale nadal bez przeginania, smakowo też 5+. Uwielbiam też Cholula, tutaj w wersji zielone jalapeño, bo czerwone już zjedzone. Oba w miarę łagodne i wręcz idealne do burrito, tortilli czy do jajek. Na wyróżnienie zasługuje też czarny El Yucateco, mocno wędzony z habanero, dymny smak o sporym kopie, ale inny w smaku niż np. chipotle. Crystal dobry, ale już mocniej kwaskowaty i o dość płynnej konsystencji, zbyt duża ilość może danie zrobić mocno kwaśne, ale nadal to smaczny sos. Najsłabiej wg mnie Valentina, choć konsystencję ma najlepszą, bo gęsta to jednak smak ma najbardziej przyprawowy, przez co będzie lepsza do gotowania np. gulaszu czy sosu niż dodana do dania na talerzu. Osobny plusik za Tajin czyli sypką mieszankę chili, przypraw, soli i limonki, sztos do sosu serowego do nachosów albo do serka śmietankowego.