Dukaj "Perfekcyjna niedoskonałość". Hm...
Sukces, że w ogóle skończyłem tą książkę, bo nowomowa (stahs, phoebe), wymyślne struktury gramatyczne (mówiłu, robiłu), nowe słowa, terminy fizyczne i zabawa czasem (nie wiadomo nigdy do końca kiedy coś się dzieje, do tego mnóstwo wymiarów i kieszonkowych wszechświatów) potrafią przytłoczyć. Żeby jeszcze był jakiś wstęp, wyjaśnienie, ale nie, wszystkiego dowiadujemy się z treści, i to dopiero po kilkudziesięciu stronach.
Brak tu niestety jakiegoś głównego interesującego wątku. Niby jest poszukiwanie przeszłości przez Zamoyskiego, ale nie wiedzieć czemu po 1/3 książki zamiast tego robi się jakiś survival w innym wymiarze, by dopiero na ostatnich 100 stronach dokończyć główny wątek.
No i dokończenie głównego wątku jest mało satysfakcjonujące, bo pachnie słabym Kingiem, który jak nie ma co wymyśleć to wchodzi w kosmitów i boskie twory.
A sama końcówka to niby happy end, który tak mało grzeje, że człowiek się cieszy, że to koniec.
Jedyne w czym mogę polecić to jako unikatowe w swoim rodzaju doświadczenie jeśli chodzi o język książki i próby zrozumienia tego co tam jest napisane, a co dopiero wyobrażenia.
Gdyby była napisana strawnym językiem, bez dłużyzn i z lepszym rozwiązaniem akcji to byłaby szansa nawet na dobry scenariusz filmowy. A tak to Dukaja prędko nie tknę.
Takie słabe s-f udające hard s-f.