SPOILERY
Sporo już trafnie zostało powiedziane o filmie. Ani specjalnie ziębi ani specjalnie grzeje. Ot, takie 6-7/10.
Trailerów nie widziałem więc o tyle fajniej mi się oglądało wszystko na świeżo.
Pierwsze 2/3 filmu to takie przydługie wprowadzenie, ale jak się później okazuje to właśnie początek filmu jest lepszy. Fajnie wprowadza wszystkich bohaterów, buduje napięcie. Co prawda nie rozumiem akcji z Berlina, może Singer ma tam ciotkę czy co. Ale akcent polski na duży plus, miejscami język kaleczą, ale taka promocja naszego języka to szacun.
Najsłabiej wypada Apocalypse. Od początku czułem, że się gość nie nada do roli i się potwierdziło. Niski, mały, w kiepskim stroju i że złym makeupem. Apocalypse powinien mieć min 2metry i tyle samo w barach. Najlepiej wypada na początku filmu, zanim się odezwie. Potem już tylko gorzej. Spał ileś tysięcy lat i teraz w jeden dzień chce władać światem, taa... Słaba ta jego motywacja. A jego randomy jako jeźdzcy to już śmiech na sali. I do tego niemowy. Angel i Psylocke to mają chyba po jednej kwestii. Normalnie budowanie postaci poziom M jak miłość. Na Betsy przynajmniej można popatrzeć.
Ktoś już tu pisał i zgadzam się, że w ogóle nie widać ducha lat 80. Poza kilkoma rekwizytami i fryzurą Alexa to wszystko jest takie nijakie.
Cały film razi też sterylnością, czy to w scenie na szczycie góry, która wygląda jak kiepski green screen na zajęciach dla studentów, przez brak jakichkolwiek reakcji ludzi, społeczeństwa, na zbliżającą się zagładę.
Kulminacyjny moment bardziej zapada w pamięć ten dziejący się w głowie Apocalypse. Bo walka taka meh.
Na plus:
- Quicksilver
- dużo nawiązań do klasyki (stroje, easter eggi)
- muzyka
- Logan żywcem wyjęty z Weapon X, prawie się popłakałem ze wzruszenia jak dobrze go oddali
- Nightcrawler, taka pocieszna niezdara
- mimo wszystko Jean Grey, bo ostatnią sceną się rehabilituje
No i sceną po napisach otwierają drogę do kolejnych filmów.