Robię maraton Star Wars, idę 4-5-1-2-3-6. Stara trylogia to klasyka i w ogóle, ciagle bawi, nie nuży, no po prostu top topów. Niestety wszedłem w nową trylogię i jestem po Mrocznym Widmie... Midichloriany i niepokalane poczęcie bolą mocno, wyparłem z pamięci, ale niestety wróciło ten teatr marionetek, Jar Jar, CGI, Lucas why?