-
Postów
5 950 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Rudiok
-
No ale są filmy łatwiejsze jak Looper, Powrót do przyszłości czy Częstotliwość (które są zjadliwe dla "mas", do obejrzenia w ramach hitu na sobotę) albo trudniejsze jak Deja vu, Triangle, Primer czy właśnie Predestination (wymagające więcej skupienia i nieraz obejrzenia po kilka razy).
-
Faptastycznie
-
Predestination - ostrzyłem sobie apetyt na ten film już od jakiegoś czasu i zupełnym przypadkiem znalazłem go niedawno w dobrym sklepie internetowym. Nie widziałem trailera jedynie krótki opis i spodziewałem się większej ilości akcji a tymczasem trzeba się nastawić na dość kameralny popis gry aktorskiej głównie w wykonaniu dwóch aktorów. Nie mówię, że to źle bo ogląda się ich wyśmienicie ale jednak jeśli ktoś spodziewa się Incepcji albo Loopera to się zawiedzie. Hawke gra nieźle ale show kradnie Sarah Snook, która naprawdę miała nie lada wyzwanie aktorskie (po obejrzeniu filmu w całości dopiero można to docenić) i wywiązała się śpiewająco. Historia nie jest jakoś skomplikowana, element podróży w czasie jest głównym motywem przewodnim, ale w filmie pojawia się dopiero po kilkudziesięciu minutach i wg mnie mógłby być mocniej zaakcentowany. Ogólnie ujęcie twórców w tym filmie stawia na zasadę przeznaczenia, tytułowej "predestynacji", czyli pętli czasowej, która jest ciągle taka sama i w którą wpadamy wciąż i wciąż. Niestety film nie ustrzegł się błędów logicznych (w tym największego dotyczącego głównej osi fabularnej ) i dla kogoś nie obeznanego w temacie podróży w czasie może być ciężki i niezrozumiały, ale dla fanów tej tematyki polecam, bo i tego rodzaju filmów za wiele ostatnio nie ma. 7.5/10.
-
Welcome to the Punch - dziwne kino, niby thriller i sensacja a zaskakująco tu sporo dłużyzn i rozwlekania scen. Dość chaotyczny montaż i sporo niedopowiedzeń oraz urywanie scen w dziwnych momentach sprawia, że ciężko się miejscami połapać o co chodzi. Sama historia jakich sporo, jakichś większych twistów nie serwuje i ogląda się bez większych emocji. Jedna scena mi szczególnie zapadła w pamięci (spotkanie w mieszkaniu z babcią) plus dobra gra McAvoya (Strong jakiś taki bez wyrazu). Do piwa będzie 6/10.
-
Trochę trudno by im było w kilka minut i w miarę składnie wytłumaczyć w filmie czemu przeżył. Ale tak czy inaczej szkoda że go nie będzie, jedna z przyjemniejszych postaci w MCU.
-
Mi tam się odrobinę bardziej Brightest Day podobał dużo nowego wprowadzili i jakoś tak zręcznie napisane było. Nie żeby Blackest Night było złe ale tam więcej akcji było niż treści
-
Od siebie polecam aktualny crossover w świecie Zielonych Latarni pt. New Gods. Historia rozbita jest pomiędzy poszczególne tytuły bardzo fajnie, miłe dla oka są okładki (pierwszy raz taki pomysł widzę - dużo tekstu, mało obrazka) a historia wg mnie jedna z najlepszych od czasów Brightest Day.
-
Noir wyszły 4 numery. Możesz jeszcze łyknąć Scarlet Spider, ale tu już masz 25 numerów. Generalnie Spider-Verse póki co zapowiada się na jedną z lepszych opowieści ostatnich lat. Mnogość postaci (niektóre pomysły na Spider-cośtam naprawdę godne pochwały, szybka akcja, niezłe dialogi, dobra kreska, jak to mówi teraz młodzież "jaram się"
-
Nominuję Igrzyska Śmierci: Kosogłos Część 1 do miana największego rozczarowania roku. Jak mnie wkurza takie sztuczne dzielenie filmu na dwie części żeby tylko wyciągnąć więcej kasy od widzów... Film jest nudnym, zbyt długim i koszmarnie rozwleczonym wstępem do kolejnej części. Jakby twórcy nie byli dziwkami studia i producentów to spokojnie mogliby zrobić jeden film trwający 2.5 godziny, w którym pierwsze 45 minut to byłby właśnie materiał z tego co nazwali szumnie Część 1. Tu naprawdę nic się nie dzieje. Poza jedną sceną otwartej walki, którą można i tak było zobaczyć w trailerze, pozostała część filmu to głównie snucie się Katniss po bunkrze, strojenie min i dylematy moralne ("zostanę Kosogłosem czy nie? hmm zastanowię się")... Julianne Moore jest drewniana jak nigdy wcześniej, Lawrence wygląda jakby ją Katniss już mocno zmęczyła, jedynie aktorzy drugoplanowi wypadają znośnie, szczególnie Harrelson i E. Banks plus P.S. Hoffman, który dla odmiany nie gra siebie. Rozbicie filmu na dwie części jest tak pazernym skokiem na kasę, że aż sam sobie pluję w brodę, że dałem się wciągnąć. Ale po zaostrzającej apetyt pierwszej części oraz naprawdę dobrym i trzymającym w napięciu sequelu liczyłem, że będzie tylko lepiej, tymczasem czuję się jakby mnie ktoś na sucho wyruchał i zaśmiał się w twarz. Jeśli nie musicie nie idźcie tylko poczekajcie aż pojawi się w dobrych sklepach internetowych. 3/10
-
Polecam krótki film http://www.avclub.com/article/neil-degrasse-tyson-okay-ending-interstellar-212143 od Neila DeGrasse Tysona odnośnie zakończenia filmu i teorii, którą sam po obejrzeniu filmu chyba najbardziej przyjmuję, tj.
-
Ja od siebie też polecam Głupi i Głupszy 2. Szedłem głównie zachęcony Carreyem i legendą pierwszej części ale też obawiałem się że będzie średnio. A jest naprawdę powyżej przeciętnej w kategorii filmów "takie głupie że aż smieszne". Niektóre żarty (fajerwerki, zepsute piwo, pierdzenie w aucie) to łzy ze śmiechu Widać że aktorzy się zestarzali i tym bardziej doceniam że nadal potrafią zrobić taki film.
-
Kontakt. Event Horizon. Pandorum.
-
Mnie również Hunger Games mocno wkręciło a sequel oglądało się wybornie. Na trzecią część idę na premierę. Za to Divergent to dopiero gniotek, to już typowe kino dla nastolatków, przerysowane postacie i drewniana gra (byłem w szoku że grająca główną rolę Woodley wypadła tak słabo po Fault in our stars gdzie grała przekonująco i z oddaniem, ale jak widać taka konwencja filmu). Only lovers left alive (2014) - jeden z lepszych filmów Jarmuscha, świetnie zagrane role Hildestona i Swinton, super muzyka. Taka trochę baśń o wampirach, miłości, powolna ale bardzo satysfakcjonująca. 7.5/10
-
Na początku sezonu myślałem, że Warda wrzucili jako zapchajdziurę a tu w końcu ktoś miał na niego pomysł i wyszło lepiej niż dobrze. Scena w autobusie wyszła super Zrehabilitowali się za średni pierwszy sezon.
-
Coraz lepiej to wszystko wygląda. Nie rozwlekają sztucznie akcji, szybko wprowadzają zarówno nowe umiejętności Flasha jak i jego przeciwników. Tendencja zdecydowanie na plus.
-
Walkiewicz chyba ma parcie na szkło bo przynajmniej teraz o nim mówią coś jak wystawianie grze oceny 1/10 za to że się w niej utknęło Jego recenzja jest bardzo dziwna i tak jak jego wcześniejsze trafiały w mój gust tak tu chyba wypił za dużo syropu przed pójściem do kina. Co do posta wyżej - najlepsze jest to, że film wzbudza dyskusje różnych środowisk, fanów s-f, kinomanów, ale i naukowców (matematyków i fizyków). Dawno nie pamiętam takiego pospolitego ruszenia.
-
A Most Wanted Man (2014) - Oparte na książce Johna le Carre'a kino szpiegowskie, ale w wydaniu bardzo stonowanym (coś w rodzaju "Tinker, Tailor, Soldier, Spy"), gdzie konszachty polityczne i układy grają większą rolę niż efekciarskie akcje a'la Bond. Ostatnia rola P.S. Hoffmana. Klimatyczne kino, ciężkie i raczej pesymistyczne. Trochę zabrakło dobrego warsztatu reżyserskiego, przez co nie ustrzegło się dłużyzn. Ale na deszczowy wieczór można sprawdzić. 6.5/10. Let's Be Cops (2014) - Typowy film pod piwo i popcorn, wyłączamy myślenie i oglądamy głupkowate popisy. O dziwo nie ma aż tak wielkiej żenady a i w paru miejscach można się zaśmiać. Obejrzeć, pośmiać, zapomnieć. 5/10. Grand Budapest Hotel (2014) - Świetne widowisko, pełne wyśmienitej gry aktorskiej, humoru, różnych scenerii i ogólnie bardzo dobrego klimatu. Ogląda się bardzo przyjemnie i przystępnie. 8.5/10
-
Fantastyczne kino. Z zapowiedzi widziałem tylko teaser i znałem ogólną tematykę filmu i dzięki temu chłonąłem wszystko na świeżo. Nawet nie wiem kiedy przeleciały te prawie 3 godziny w kinie. Dla miłośników tematyki podróży kosmicznych, czarnych dziur i teorii względności to miód malina. Świetne kino przygody z elementami dobrego s-f, lekkim zacięciem naukowym (mimo pewnych uproszczeń i skrótów na potrzeby filmowej konwencji dla mnie to i tak jeden z najlepszych filmów nie gwałcących fizyki i matematyki), pełne emocji, dobrego aktorstwa (roboty powinny dostać nominację do Oscara) z genialną muzyką powodującą absolutną immersję z oglądanym widowiskiem. W moim prywatnym rankingu to film zasługujący na 10/10. PS Polecam do poczytania: http://ikjyotsinghkohli24.wordpress.com/2014/11/07/on-the-science-of-interstellar/ http://www.space.com/27692-science-of-interstellar-infographic.html
-
Lekki i przyjemny to jest Forever, albo New Girl Po prostu chyba po opisach i ochach i achach spodziewałem się czegoś innego
-
Panaceum (Side Effects) 2013 - jeden z fajniejszych filmów jakie ostatnio widziałem. Bardzo klimatycznie nakręcony i zrealizowany (długie ujęcia, w większości statyczna kamera, zabawa głębią ostrości), dobrze zagrany (nawet Tatum daje radę), no i historia, która ma kilka fajnych i dość zaskakujących zwrotów akcji, aż się człowiek uśmiecha pod nosem jak się dał wkręcić. Mocne 8/10. Częstotliwość (Frequency) 2000 - aż dziw bierze, że dopiero teraz dorwałem... Dla miłośników kina o podróży w czasie pozycja obowiązkowa - różne linie czasowe, decyzje wpływające na teraźniejszość a wszystko to podane w bardzo znośnej i dalekiej od taniego efekciarstwa formie. Klimatyczne kino duchowo wierne filmom z lat '90 - dużo dialogów, spokojnych ujęć, sprawny scenariusz nieprzeładowany zbyt dużą ilością postaci no i bohaterowie, którzy szybko dają się lubić. Bardzo dobre kino, 8/10.
-
Czy ten serial jakoś się później rozkręca? Obejrzałem kilka pierwszych odcinków, ale poza bad-ass Caviezelem i fabułą rodem z kina klasy B jakoś nie zaciekawia...
-
Omujborze jaka nudna gra ten Crysis 3 Zalegał mi na dysku a że pogoda kiepska to i gra się więcej i pomyślałem "czemu nie, w końcu Crysis 2 bardzo mi się podobał". No i niestety C3 nie wytrzymuje porównania z C2. Trójka jest niczym dodatek i to zrobiony przez jakieś inne studio w szopie pod domem. Niby wygląda ładnie (ale potrafi przyciąć), niby fajne patenty znane z 2 (tryby kombinezonu) ale cała reszta to lekkie dno. Design świata mnie nie powalił, ciemne przestrzenie, duże połacie terenu, wszystko takie jakieś nijakie. Świat przedstawiony w 2 miał o tonę więcej klimatu. Przeciwnicy to żadne wyzwanie, cloak + łuk = God mode, ale ileż można (niby podobne było w Dishonored czy FC3 ale tam to nie nudziło). Nawet cephy nie dają rady z combo armor + dowolna pukawka. Bronie po prostu są, jakichś ogromnych różnic nie uswiadczyłem między nimi. A ulepszenia pancerza to jakiś śmiech, poukrywane w dziwnych miejscach a i tak (pipi) dają i nie ma żadnej satysfakcji z ich szukania. Fabuła na poziomie filmów klasy C. Jedynie trzeba oddać cześć fajnym cutscenkom i voice actingowi (choć najsłabiej wypada chyba Prophet), też i w wersji polskiej gdzie rzucają sporo mięsem (Psycho) i buduje to ciekawy klimat. Jak dają za darmo można zagrać, nic specjalnego
-
W ogóle nie widać tego że jest mało serwerów. Gra się niczym w becie
- 6 499 odpowiedzi
-
- Battlefield 3
- Polska
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Robimy jakieś squady?
-
Taki dobry serial do oglądania przy prasowaniu Fajnie że zmieniają część elementów z książki, ale gra trochę drewniana. A cameo Kinga super