-
Postów
5 949 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
5
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Rudiok
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 225
-
Mięsna plata w Sarajevo '84 w Ljubljanie na Słowenii. Cevapi, pljeskavica, kiełbaski paprykowe, ajvar, kajmak, szopska sałata i lepinje. Klimatyczny lokal udekorowany pamiątkami z igrzysk w Sarajewie. Ukryty w piwnicy w bocznej uliczce a w sezonie to trzeba tam stać nieraz po 2h czekając na stolik. Bardzo dobre jedzenie, a rok bez cevapa to rok stracony.
-
Mam S24+ 512, polecam, telefon chyba tylko kawy nie robi a proces zakupowy miałem podobny czyli S24 za mały, Ultra za duży. Brałem pół roku temu na jakimś cashbacku i kodach to mnie wyszło finalnie ~3000 za 512 więc faktycznie warto polować na BF, choć największe promki są zawsze przy okazji premiery nowego modelu. Obecna cena nawet za 256 wydaje się okej, jak jeszcze co zbijesz kodami to bueno.
-
Pany, coś do polecenia jeśli chodzi o oświetlenie szafy? Najlepiej z czujnikiem i na baterie, ale takie co nie żre ich za szybko.
-
No akurat frajer to razem z grillem tefala najczęściej używany u mnie sprzęt. Schaboszczak odgrzany we frajerze to +10 do zajebistości.
-
Panie, to ma 7.5 l, tu zrobisz frytki dla sąsiadów za jednym zamachem.
-
Pa tu, 7.5 l od Tefala za 339. https://allegro.pl/oferta/frytkownica-beztluszczowa-tefal-ey855d10-frytownica-air-fryer-7-5l-duza-xl-16027529805
-
No właśnie ta 2,5 jest idealna do odgrzewania albo dla 2 osób. Kawałek pizzy się bez problemu mieści, dwa kawałki łososia wejdą, a kiełby mi się nieraz uda wepchać 4. We frytki się kiedyś tam bawiłem, ale mi się znudziło, bo faktycznie na większą ilość ta pojemność tylko wkurwia bo ciągle trzeba mieszać. Myślę, że takie 3-3,5 l byłby moim docelowym maxem.
-
Na fali nijakości serialowej wersji Prawnika z Lincolna wróciłem do prawilnego filmu z 2011 r. z McConaugheyem no i czuje dobrze człowiek. Co klasyk to klasyk, jest odpowiedni klimat Kalifornii, charakterystyczne postacie, napięcie na sali sądowej, dobra muza i ciekawa historia z odpowiednimi zwrotami akcji. Mimo upływu lat film niemal w ogóle się nie zestarzał. Mam bardzo mocną nadzieję, że w końcu uda im się dopiąć wyczekiwaną kontynuację. 9/10 Ostatnio było głośniej o ciągle pogarszającym się stanie Bruce'a Willisa, więc chciałem wrócić do jakichś jego dobrych filmów, a padło na nieznane mi wcześniej Życzenie śmierci z 2018 r. i zaliczam go do tej lepszej części filmów z Willisem. Inspirowany oczywiście klasykiem z Bronsonem, ale odpowiednio zmodernizowany i trochę zmieniony względem oryginału, więc nie nazwałbym go remakiem. Tematyka przemocy i wymierzania sprawiedliwości na własną rękę się trochę zdezaktualizowała przez lata i już nie uderza tak mocno jak w latach '70 czy '80, ale film ogląda się przyjemnie. 7/10 z czego oczko wyżej za Willisa bo to jakby nie było jeden z aktorów dzieciństwa.
-
Kusi, ale cholera tak się do swojej 2,5 l przyzwyczaiłem, że ta 5 l wydaje mi się wręcz ogromna jak dla 2 osób. Konstrukcyjnie nie rozumiem po cholerę to okienko, bo już na etapie projektowania przecież można było ogarnąć, że tam może coś przeciekać. I wiadomo, że nikt oprócz Reda tam zupy nie będzie gotował, no ale czasem potrafi sporo tłuszczu i wody z mięsa wypłynąć.
-
Frajer? GOTY sprzęt. Kawałek papieru do pieczenia, łosoś maźnięty solą, pieprzem i oliwą, kilkanaście minut i gotowe. Albo patent z tortillami - mała tortilla żeby weszła na spód, na to sos, ser, jakieś mięcho i dodatki, na wierzch kolejna tortilla i ser. Wychodzi quesadilla na sterydach. A mowa o sprzęcie za jakieś grosze z Juli
-
Thanksgiving - Eli Roth dostarcza slashera będącego mieszanką Krzyku i Piły, w campowej otoczce ze sporą ilością gore. Film ma mocny i na czasie start gdzie ludzie w szale przed Black Friday dokonują masakry w sklepie w pogoni za towarem a rok później tajemniczy ktoś zaczyna mordować uczestników tego szału zakupowego. Jest obowiązkowa grupa nastolatków, są policjanci, jest wodzenie widza za nos w próbie odgadnięcia kto zabija, są groteskowe ale i pomysłowe sposoby na zabijanie, oraz oczywiście mnóstwo głupich decycji. Film świata nie zmieni, ale oglądało się dobrze i poczułem się jak przy pierwszym Krzyku. 7/10
-
Wziąłem się za gierki Sherlock Holmes, bo brakowało mi trochę przygodówek i rozwiązywania zagadek. Sherlock Holmes Crimes & Punishments - pierwsza gra z "nowego otwarcia" i zdecydowanie najlepsza. Silnik może nie jest wybitny, miejscami trochę ślamazarny, do tego doskwierają loadingi, ale całościowo dzięki zagadkom gra się naprawdę dobrze. Całość podzielona na rozdziały, sporo kombinowania, dużo ciekawych rozwiązań detektywistycznych, rozkminianie rozwiązań w "mapie myśli" Sherlocka satysfakcjonujące. Do tego Sherlock i Watson bardzo dobrze oddani, zarówno wizualnie jak i przez aktorów głosowych. 8/10 i znak jakości. Sherlock Holmes Devil's Daughter - nie wiem co twórcom nie pasowało w poprzedniej części, ale nie dość, że odmłodzili Sherlocka i zrobili z niego pizdusia to jeszcze dorzucili kompletnie niepotrzebne mini gierki, które zamiast dedukcji wymagają odpowiedniego naciskania klawiszy, albo przechylania kontrolera i po kilku z nich po prostu je wyłączyłem, bo były zbyt frustrujące. Do tego doszły zmiany w interfejsie, co też nie jest zrozumiałe, bo ni nie usprawniły, a jedynie utrudniły przejście z poprzedniej odsłony. Tym samym zrobiła się bardzo nierówna gra, bo zagadki są nadal ciekawe (choć nie takie jak w poprzedniej odsłonie), ale cała otoczka techniczna i wizualna zaniża satysfakcję. 6/10 Sherlock Holmes Chapter One - niby taki soft reboot, bo cofamy się do młodości Sherlocka, nie ma Watsona, Sherlock jest jeszcze młodszy niż w poprzedniej odsłonie ale wizualnie wygląda jak członek jakiegoś koreańskiego boys bandu. Silnik ten sam, ale do interfejsu dorzucili znowu mnóstwo zmian i to w większości wg mnie na gorsze, nawet "mapa myśli" jest inaczej skonstruowana. I po raz kolejny po przyzwyczajeniu się do zmian w poprzedniej części trzeba uczyć się sterowania na nowo, dziwna decyzja. Ale największym wg mnie minusem jest zrobienie pseudo otwartego świata, gdzie trzeba się ozapierdalać Sherlockiem po całym mieście na nogach i szukać budynków, spraw i podpowiedzi. A to bieganie jest toporne jak w gierkach z późnych lat '90. Niby jest jakiś główny wątek, ale w ogóle nie grzeje. Brak Watsona zrekompensowano "wirtualnym kompanem" Sherlocka i akurat tutaj wyszło to dość ciekawie, bo ich dialogi to jeden z mocniejszych punktów. Ale gra jako całość mnie mocno zmęczyła i wynudziła. 5/10
-
Pułapka - czyli bardzo dobry Josh Hartnett w średnim filmie od Shyamalana. Mam problem z tym filmem, bo pierwszy akt jest świetny, wręcz ociera się miejscami o perełkę, to uczucie zamknięcia, zaszczucia, wszystko pełne emocji, zwrotów akcji i naprawdę trzyma w napięciu. A potem robi się niestety dziwnie. Teoretycznie można przymknąć oko na bardzo biedne rozwiązanie fabularne na zakończenie I aktu, ale potem robi się trochę Deus ex machina i to nie w dobrym znaczeniu. Pierwszy akt 9/10, drugi 5/10. Spokojnie ze dwa oczka w ocenie za główną rolę Hartnetta.
-
Devil's Hour - Sezon 2. O Bożena co tam namieszali to głowa mała. Więcej pytań niż odpowiedzi a następny sezon pewnie za rok. Dalej się to fajnie ogląda dzięki aktorom, ale nie lubię takich zagrywek.
-
Podczas grzebania w bibliotece backloga trafiłem na Minerva's Den czyli dodatek do Bioshocka 2, którego nie udało mi się nigdy ograć i bardzo było przyjemnie wrócić do Rapture. Co jak co, ale Rapture to zdecydowanie jedno z najlepiej wykreowanych miejsc w historii gier. Pomysł, design, klimat od zawsze i na zawsze w topce. Sam dodatek bardzo pozytywny, choć krótki, ale starcia z Big Daddym zawsze na propsie. 8.5/10 Na fali, po 10 latach, wróciłem do Bioshock Infinite żeby ograć całość z dodatkami. Z perspektywy czasu Columbia nadal robi robotę, choć już nie taką jak Rapture. Bardzo fajne jest stopniowe gęstnienie klimatu, odkrywanie tego co za zamkniętymi drzwiami, słuchanie rozmów i patrzenie na Columbię z różnych perspektyw. Na dobre chyba zaczyna się to od momentu wizyty u Finka i jadąc windą w dół powoli robi się coraz dziwniej. Do tego pojawiające się co jakiś czas rodzeństwo Lutece dorzuca klimatu a'la Twin Peaks. W drugiej połowie gry robi się jeszcze dziwniej i choć szanuję Levine'a za wizję i do dziś pamiętam opad szczęki podczas końcówki to z perspektywy widzę, że dodatki ewidentnie były zrobione żeby wytłumaczyć co autor tak naprawdę miał na myśli w podstawce. Na dobrą sprawę te dodatki mogłyby stanowić trzon gry, bo idealnie łączą całe multiwersum w jedno. No i trzeba oddać twórcy, że robił multiwersum zanim stało to modne. Sama rozgrywka jak na dzisiejsze standardy jest dość prosta i mimo ogromu broni i vigorów to można przejść całość używając max 2 bronie i 2 vigory a niektóre są tak OP, że inne odchodzą w zapomnienie. Jak ktoś ma żyłkę zbieracza to kasy jest mnóstwo więc można ulepszać wszystko bez problemu. Przeciwnicy to trochę kopiuj wklej, tylko Handyman sprawia, że się człowiek lekko spoci, ale nie ma ich znowu dużo. Elizabeth jako kompan sprawdza się dobrze, ale fakt, że nie można zbierać apteczek i soli na zapas trochę miejscami psuje rozgrywkę, szczególnie przy dużych starciach (jak to na pokładzie zeppelina). 8/10 za całokształt.
-
A propo cziperków. Pamięta ktoś Rufflesy? No to spieszę donieść, że za oceanem mają się świetnie i smakują jak za dawnych lat
-
Burgi znane i lubiane, ale Bulkes mam ciągle zapisane na liście do odwiedzenia, jakoś ciągle nie po drodze. Ale widząc te sztosiwa trzeba przyspieszyć
-
Omen Początek - miałem dokładnie 0 oczekiwań a wyszło całkiem zgrabnie. Bardzo dobrze oddali klimat lat '70 we Włoszech, do tego nie ma chamskich jump scare'ów, nie epatuje też za mocno gore, ładne kompozycja ujęć i gęsta atmosfera. 7/10 i dziś będzie odświeżany klasyczny Omen.
-
TEW1 mi się bardzo podobało a z kolei od TEW2 się na początku odbiłem. Po waszych postach aż chyba wrócę.
-
Oj będzie oglądane. Tylko poczekam na jakieś kodziki
-
Caddo Lake - świeżutka nowość na HBO, bardzo mi się podobało. Dobrze poprowadzone, mało ekspozycji, fajna tajemnica, zgrabnie podana, dobrze zagrana. Zalecam nic nie czytać o filmie tylko podejść na świeżo. Trudno coś napisać bez spoilerów, nawet jeśli chodzi o tematykę. Ale ogólnie to nad jeziorem gdzieś w Teksasie znika nagle młoda dziewczyna, plus ma miejsce kilka różnych, dziwnych zdarzeń. 8/10
-
Pierwszy sezon TD miał być mini serią, a że odniósł sukces to wymyślili, że będą podobne historie podciągać pod wspólną nazwę, cała filozofia.
-
Teksańska masakra piłą mechaniczną (1974) - w sumie po raz pierwszy udało mi się całość zobaczyć. I nawet się to źle nie zestarzało biorąc pod uwagę, że film ma 50(!) lat. Wiek widać głównie w kliszy i montażu, ale cała reszta tj. ujęcia, klimat, muzyka i wszechobecny strach robią robotę, i to bez epatowania krwią i gore. Całość momentami trąci ramotką, ale nie można odmówić wpływu na całą branżę. Jak na dzisiejsze standardy to tak 6/10.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 225