Czuję, że moja przygoda z PSX Extreme dobiega końca. Nie uśmiecha mi się płacić za magazyn, w którym screeny w recenzjach w 90-95% składają się z marketingowych bullshotów ("recenzje" MP3 i GRFS w tym numerze to już gruba przesada). Rozumiem taki zabieg w zapowiedziach, ale w recenzji? Nie chce się Wam? Nie potraficie? Ktoś zakazał? Taki układ z wydawcami? Nie wiem i chciałbym się baaardzo tego dowiedzieć, bez ściemy w stylu Kaliego "Ta gra tak naprawdę wygląda przecież!". Zaczęło się to wraz ze zmianiami w piśmie i z każdym kolejnym numerem mówiłem sobie "spoko, to dopiero początki, nauczą się", ale powtarza się to zbyt często. W efekcie odechciewa mi się nawet czytać recenzji, bo traktuję je jako wymuskaną laurkę z grubą warstwą wazeliny w stronę marketingowców. Odbiera Wam to cechę, która jest dla mnie bardzo ważna - wiarygodność. Nie do pomyślenia jest dla mnie fakt, że np. w piśmie samochodowym ktoś recenzuje nowy model samochodu tylko na podstawie oficjalnych zdjęć producenta. W branży growej, gdzie dysonans pomiędzy bullshotami a faktyczną rozgrywką (szczególnie na konsolach) potrafi być ogromny, takie zabiegi kładą na łopatki wszystkie Wasze inne starania. O ile zawsze miło mi poczytać teksty Zaxa czy Mazziego to chyba jednak zacznę robić to w Empiku kartkując strony z recenzjami niczym katalog Avonu.