Treść opublikowana przez Rudiok
-
Fast food
Mięso z grandera więc przynajmniej nie smakuje jak podeszwa. @Paolo de Vesir taki trochę mniejszy grander. Na raz będzie.
-
Lokale ktore polecacie.
Nikt się nie pochwalił czymś ciekawym w Poznaniu więc trzeba było iść do sprawdzonych miejscówek albo odkryć samemu. Fat Bob - jak zawsze kulinarne sztosiwo. Buksik w 5 minut od zamówienia, różowiutkie mięso, spora porcja, mięso mieso i jeszcze raz mięso. Ale nawet wersja z kurczakiem świetna za sprawą autorskich sosów. I te bułeczki OVO - dojebane i dopieszczone deserki, do tego pyszna kawa. Cenowo deserek za 24 zł to już wchodzimy w inny poziom, ale warto choć spróbować. Kura warzyw - kebab, który smakuje a nie jest tylko mieszanką ścinek i sałaty zalaną sosami z Fanexu. No ale znowuż, prawie 30 zeta za jednak gabarytowo małe zawiniątko. Poznaniaki z cenami się w tańcu nie pierdolą. Za to browarki na mieście w dobrych cenach. Sprawdzona Brovarnia, Piwna Stopa, Ministerstwo Browaru - wszędzie wybór aż za duży, ale klimatyczne miejsca z ogródkami na zapleczu, dobrym wyborem różnych trunków.
-
Fast food
14,99 PLN za ten marketingowy twór powstały pewno na spotkaniu teamu, gdzie Grażynka podała, że zostało im 2 tony sosu truskawkowego i orzechowego. NO ALE! Nie jest to nawet złe w smaku. Jakby zamiast truskawki była żurawinka to już w ogóle cymesik.
-
DC Cinematic Universe
- Star Wars (seriale) - Disney+
Kto Yodzie zabroni- Star Wars (seriale) - Disney+
Mam cichą nadzieję, że po tak dobrym przyjęciu Haydena i kozackich scenach z Vaderem serial poświęcony jemu samemu jest już w fazie przedprodukcji. Mają tu samograja i potencjał na zmycie smrodu po sequelach.- Ostatnio widziałem/widziałam...
Mnie się względnie Klątwa Salazara jeszcze podobała, głównie za końcówkę i sztosowe sceny pod wodą. Ale z resztą się zgadzam. Jedynka to wzorzec kina przygodowego. A jak poszedłem do kina na dwójkę i skończyła się ni z tego ni z owego to myślałem, że to jakiś żart (idąc nie wiedziałem, że to będzie pocięte na dwie części). No ale chyba nostalgia się odzywa bo aż kusi zobaczyć jakichś nowych piratów z cameo Deepa.- Lokale ktore polecacie.
Smakosze, jakieś aktualne polecajki z Poznania? Wybieram się na weekend a dawno nie byłem. Najchętniej jakieś dobre BBQ, może Meksyk, pizzunia, dobre drineczki / piwerko.- Produkty z Biedronki
- Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki
5 z przodu na dystrybutorze, a jeszcze niedawno była 3 No ale, parafrazując Sasina, "podwyżka dotknie tylko te gospodarstwa domowe, które używają benzynę"- Chipsy
Są ograniczenia w przywozie do UE rzeczy pochodzenia zwierzęcego (mięso, mleko, sery itp.), a tak to można wszystko byle wagowo się zmieścić. Także napoje, słodycze, piwo, etc. bez problemu.- Prime Video
Outer Range - no nawet klimatyczne, feeling trochę Twin Peaks, do tego elementy s-f, fajni aktorzy, widoczki. Co prawda zbyt rozwleczone, bo spokojnie można by to w 4 odcinkach zmieścić, no ale. Finał z kilkoma cliffhangerami i trochę lipa, że jeszcze nie potwierdzili drugiego sezonu, bo jednak więcej jest pytań niż odpowiedzi po pierwszym.- Chipsy
Ech, hamburgery to jednak umieją w chipsy, i to jeszcze pikantne. Takis sztosik, wykręca ryja jednocześnie od kwaśnego i ostrego. A Flamin Hot wiadomo, klasyka.- Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki
@kislawa to nie tak do końca w ten sposób działa. To nie tak, że banki nie chcą dawać, bo jakby mogły to by dawały 2x ponad korek, ale raz, że każdy bank ma dział ryzyka, który musi odpowiednio szacować na co może sobie pozwolić w kwestii zgodności z regulacjami, a dwa, nad bankami czuwa KNF, który mocno weryfikuje zasady polityki kredytowej i dorzuca do niej swoje 3grosze, a w uzasadnionych przypadkach może nawet bezpośrednio wydać danemu bankowi zalecenie zmiany czy też dostosowania zasad. Nawet nie wiesz ile było teraz po covidzie sytuacji kiedy kryształowy klient wziął sobie wakacje kredytowe i wszyscy rozkładali ręce, że nie dadzą rady mu udzielić nowego kredytu, bo przez te wakacje wpadł w inną klasę ryzyka. A np. takie refinansowanie kredytu też jest traktowane jako nowa umowa- Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki
No biorąc pod uwagę obecny spadek liczby wniosków hipotecznych, malejącą zdolność kredytową i coraz większe obciążenia budżetowe gospodarstw to przyszłość sektora bankowego na najbliższy rok nie maluje się w zbyt różowych barwach. Nie dziwne, że wytaczają lobbystów z mocnymi działami, którzy będą straszyć społeczeństwo. Niektóre banki, które są umoczone w kredyty frankowe i zawiązały na to duże rezerwy, będą musiały teraz zawiązać nowe rezerwy na wakacje kredytowe i doszacować straty z uwagi na spadek popytu i może okazać się, że się coś nie spina. Jeśli tak będzie i obcy właściciele banków zobaczą, że w tej Polszy to jednak trzeba do interesu dopłacać to jest prosta droga do wystawienia polskich oddziałów na sprzedaż. A to z kolei godzi bezpośrednio w konkurencję, bo takie przejęcia są łakomym kąskiem na naszych polskich monopolistów bankowych. I jak zostanie dwa państwowe banki na rynku to dopiero wtedy zapłaczemy- Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki
Pisałem o tym już wcześniej - wszelkiego rodzaju wakacje kredytowe, czy też zawieszenie spłaty kredytu tak działają. W bazach bankowych i międzybankowych są raportowane dwa okresy - pierwotny umowny i dodatkowy (obowiązujący po np. zawieszeniu spłaty). Wg pierwotnego harmonogramu rata, która miała być normalnie płacona będzie widniała jako niezapłacona z zaległościami 30+ dni, plus pewno wymyślą jakiś dodatkowy status w BIK (przy wakacjach kredytowych Covidowych to było "odroczenie spłaty z uwagi na koronawirusa" jeśli dobrze pamiętam). To już tak naprawdę od banków i ewentualnych ustaleń z KNF będzie zależeć jak będą brać pod uwagę później te statusy przy kolejnych kredytach. Przy wakacjach covidowych banki zwyczajowo blokowały klientów na 6-12 miesięcy, jak będzie teraz to nie wie nawet Pinokio.- Batony
W ogóle fajna jest historia całej marki Twinkies, polecam jakiś filmik na YT odpalić. Jest to marka o 95% rozpoznawalności w grupie 20+ w USA, przeżyła dwa razy bankructwo i kilka razy sprzedaż innym właścicielom. A teraz po odrodzeniu znów zagarnia rynek (mimo że nadal to wręcz radioaktywne, niezdrowe i tłuste gooowno ).- Batony
Butterfinger z tego jeden z lepszych, faktycznie masło orzechowe, ale wzbogacone o chrupiący karmel. Twinkies to najgorsze sztuczne gówno jakie istnieje a 1 szt takiego małego wypierdka to 280 kcal, ale być tam i nie kupić takiej klasyki jak Twinkies to nie można nazywać się smakoszem- Pizza
W Chicago tyle Polaków, że kto wie, może wspólne korzenie- US and A
@krupek Przy okazji delegacji biznesowej do U, S and A udało się trochę po godzinach pozwiedzać Chicago i okolice. Mimo ledwie kilku dni na miejscu zwiedzanie było na tyle intensywne, że wszyscy uczestnicy zadowoleni Same przygotowania do wyjazdu dość pozytywne. ESTA teraz szybko przechodzi (chyba, że ktoś jest jakimś ekstremistą i daje tego upust online na FB ). Lot bezpośredni z Krakowa do Chicago, w tamtą stronę 10h, w powrotną 9h. Sam lot spoko, ciepły posiłek z deserem na początku, pod koniec kanapka, a w międzyczasie przekąski i napoje (woda, soki, wino, piwo) w opór. Do tego filmiki na TV w zagłówkach i czas leci. Jedynie na powrocie samolot przeżył atak gówniaków kopiących w siedzenia i drących ryja. No i dodając do czasu podróży czas potrzebny na wcześniejsze przybycie na lotnisko, opóźnienia, plus czekanie potem na bagaż to te 9-10 lotu rozrasta się do 15-16h łącznego czasu spędzonego na lotnisku, co już trochę jest męczące. Z racji uczestnictwa w targach mieszkaliśmy zaraz niedaleko lotniska, w Rosemont, wiosce hoteli, hal targowych, restauracji i centrów handlowych. Miejscówka spokojna, bezpieczna, świetnie skomunikowana z centrum Chicago niebieską linią a podróż na downtown to jakieś pół godziny. W samym Rosemont można i dobrze zjeść (polecam Caddyshack - bar prowadzony przez braci Murray, z "tych" Murrayów, czasem można tam spotkać nawet Billa - klimatyczny lokal, dobre ceny i smaczne jedzenie; jest też słynna stekownia Gibsons, lokalne browary i pomniejsze bary sportowe), obkupić w ciuchy (Fashion Outlets of Chicago - 2 poziomy centrum, 7 poziomów parkingu), a jest mega cicho, czysto i dość biało W Chicago udało się zaliczyć m.in.: - Navy Pier - nabrzeże i molo pełne atrakcji, sklepów i restauracji - nastawione głównie na turystów, ale ze świetnym widokiem na miasto, - całe downtown z buta (w 3 dni zrobione 45 km na nogach), przechadzki między wieżowcami, pod ulicami, nabrzeżem, wzdłuż rzeki itp. - rejs "architecture cruise" - w wersji wieczornej połączonej z pokazem fajerwerków był świetny, ok. 1,5h opowieści o architekturze Chicago, podziwiania wieżowców z perspektywy rzeki i słuchania o historii miasta, świetna rzecz i polecajka, - mecz baseballu na stadionie Wrigley - samego baseballu niestety nadal nie trawię i nie rozumiem, więc przyjemność z gry znikoma, ale przyjemność z obcowania ponad 31.000 tłumem, pogawędki z fanami i fanatykami, oraz możliwość wypicia najdroższego piwa w życiu (16 USD za kubek) robią robotę, - zwiedzanie Chicago w ramach programu https://chicagogreeter.com/ - rejestrujesz swoją wizytę i przydzielają ci bezpłatnego przewodnika, który ma akurat w tym terminie czas, on cię przez 2-4h oprowadza gdzie tylko chcesz (można architekturę, można jedzenie, można muzea, wszystko do dogadania), trafiliśmy na super gościa, który nas przegonił aż do Old Town i jeszcze go na obiad zabraliśmy, - zakupy w Costco i Meijer, takie nasze odpowiednio Makro i Auchan - jakbym tam mieszkał to też bym w Costco kupował, bo ceny są mega dobre, ale wszystko jest w ogromnych wręcz paczkach (takie chipsy to mniej więcej jak 10 normalnych paczek, puszki kurczaka to pakowane po 10, płatki śniadaniowe jak 5 dużych paczek naszych itp. itd.). Plus osobny dział dań gotowych - taki np. zestaw taco - gotowe mięso do odgrzania, tortille, sosy i warzywa. Kupujesz i jedzenie na imprezę gotowe. - okoliczne osiedla domków jednorodzinnych żywcem wyjęte z filmów pod znakiem "american dream" - przystrzyżone ogródki, powiewające flagi, auta na podjazdach, można się było poczuć jak w "American Beauty", - klasyki jedzenia z Chicago - deep dish pizza (bardzo nijaka), Chicago hot-dog (z Portillo's - bardzo dobry), italian beef (kanapka z wołowiną i giardinerą, zatapiana i maczana w sosie, w którym gotuje się wołowina - smak petarda), Garret's popcorn - uzależniająco dobry popcorn w wersji Chicago-mix (pół na pół karmelowy i serowy). Kilka tipów/obserwacji: - żeby się nie stresować internetem kupiłem wcześniej kartę na Amazonie - https://www.amazon.pl/karta-T-Mobile-Unlimited-Polączenia-Zjednoczone/dp/B084H8BQX1, jak ktoś ma iPhone'a to może kupić sobie eSIM (duży wybór) z jakimś pakietem danych i też będzie dobrze, zasięgi spoko albo na T-Mobile albo AT&T, transfery dobre, jest ok, - komunikacja miejska jest świetna, wszystko w Google pokazuje co do minuty, jeździ często, wszędzie są kamery i częste patrole, - do poruszania się metrem/busami potrzeba karty Ventra, którą można dodać sobie wirtualnie do portfela Google/Apple, albo kupić na stacji za 5 USD; potem ładujemy na kartę 3-5-10 dniowe passy i możemy jeździć do woli za dobrą cenę, - wszystko jest duże, wręcz ogromne: porcje jedzenia w wersji najmniejszej są dla Europejczyka czasem nie do pokonania; odległości na mapie niby niewielkie, a z buta idziesz nieraz 45 minut przez jedną dzielnicę, - piesi są bardzo nisko w hierarchii - są ulice gdzie nie ma nawet przejść dla pieszych, a czasem chcąc gdzieś się dostać trzeba nadkładać ileś km drogi bo nie ma bezpośredniego dojścia, ale jest dojazd drogą, - w dzielnicach od downtown w górę jest w miarę spokojnie (no może w Harlemie było nieco ciemniej), za to południowa część nie jest polecana, dużo strzelanin i jakoś tak ciemniej, - wszędzie są napiwki, które już są niemal wymuszane i płatności nie przeprocesujesz dopóki nie klikniesz jaki chcesz dać napiwek (nie, czy w ogóle chcesz dać, ale jaki ma on być - 15, 20, 40%?), - Amerykanie przeprosili się z kartami zbliżeniowymi i mało jest miejsc gdzie zapłacisz tylko gotówką, - Uber i Lyft jeżdżą cały czas i na krótkie dystanse są rewelacyjne, ale jak przyciśnie to i można do Rosemont pojechać, choć wieczorami ceny rosną, - mięso mają jednak w USA zajebiste, nieważne czy wołowina czy wieprzowina - nawet w prostym barze sportowym jest czuć wysoką jakość, która nie jest zabijana przez dodanie pół kilograma soli i czosnku, - na 5 przetestowanych miejscówek wszędzie frytki były przezajebiste, chrupiące i nie ociekające tłuszczem, u nas to może 1 na 5 byłby dobry wybór, - Amerykanie są uśmiechnięci, otwarci, życzliwi i weseli a jak ich dobrze traktujesz to czemu mają myśleć o tobie inaczej niż o innych, - pogoda jest mega zmienna - rano zimno, deszcz, wiatr, w południe słońce i palma taka, że nie ma jak oddychać, po czym wieczorem znów wiatr, - wysoki kurs PLN/USD powoduje, że zakupy są mniej opłacalne niż kiedyś, ale na dobrej promocji można fajne ciuchy wyrwać, w restauracjach natomiast to tak z 40-50 USD trzeba mieć na osobę przygotowane na taką w miarę okej kolację, - kontrola na granicach dość dokładna, ale jednocześnie miła i pobłażliwa, wszystko na skanerach ładnie mają jak na dłoni więc nie ma co ściemniać bo zostaniemy "wytypowani" na pogłębioną kontrolę - w tamtą stronę robiąc test Covidowy korzystałem z https://testifly.de/en/ i najtańszego testu na Alledrogo, wszystko cacy. Samo Chicago polecam, piękne widoki, bogata historia, do tego świetne jedzenie i możliwości spełnienia sportowych emocji. Jak gdzieś będą w dobrej cenie bilety to na pewno wrócę Kilka migawek:- Pizza
Miałem okazję w weekend spróbować klasycznej pizzy deep dish w Chicago (akurat w Giordano's, czyli jednej z dwóch największych lokalnych sieciówek). No i tak kurde średnio Jako ciekawostka w stylu "spróbowałem, zaliczone" to tak, ale żeby się tym pasjonować to raczej nie. Ciasto coś między tartą a słabo wyrośniętą pizzą, kwaśny sos pomidorowy (to akurat amerykański standard chyba) i ciągnący ser o mdłym smaku. Probowane też były na cienkim cieście, ale poza składnikami (włoska kiełbasa z koprem włoskim) niczym szczególnym się nie wyróżniało. New York pizza >>> Tynio >>> Chicago deep dish. PS Ale fryty były za to zajebiste- Batony
- Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki
W momencie największego boomu kredytowego i rekordowo niskich stóp zaledwie kilka banków miało zalążki oferty ze stałym % i to spod lady, na bardzo krótkie okresy. Żeby je dostać trzeba było spełnić dość wyśrubowane warunki i często dokupić dodatkowe produkty. Fajnie się pisze z perspektywy i przewiduje przeszłość, która już była. Jakby w PL był wybór - stałe/zmienne i Polacy wybrali by w 95% świadomie zmienne to można by na nich psy wieszać, ale jeśli rynek wręcz uniemożliwiał wzięcie kredytu na stałej stopie to teraz skamlenie trochę zalatuje januszostwem. I oddziel banki od pracowników. Polacy nie ufają bankom, ale nadal większość transakcji odbywa się z bezpośrednim doradcą.- Inwestycje, kredyty na 500 lat ogolnie liczymy pieniazki
Ale gdzie w Polsce miałeś kredyty ze stałą stopą na 30 lat? Podpowiem - nie było i nie ma takich. Świat się z Polski śmieje a Polacy mieszkający w USA czy w Niemczech co mają kredyty na stałej stopie rzędu 1-2% nie są w stanie pojąć jak banksterzy mogą tak ich rodaków w dupy na sucho ruchać. Dlaczego tak mało ludzi zdecydowało się na przejście na stałą stopę? Bo ufność do sektora bankowego jest bliska zeru. Przy otrzymaniu aneksu człowiek czyta go kilka razy, najlepiej z prawnikiem, żeby nie zostać wychujanym. Myślisz, że bankowi zależy na tym żeby klient na stałą stopę przeszedł? "Panie Januszku, te stopy to może jeszcze wyhamują, co się Pan będzie decydował jak to może spaść i będzie Pan wtedy stratny" - ludzie na takie gadanie są mocno podatni.- HBO Max
Witaj po lepszej stronie życia, podpisuję się pod wszystkim. Na mnie wywarł ogromne wrażenie a oglądałem pierwszy raz mając gdzieś 25 lat i mnie zmiotło z planszy. I naprawdę w wielu momentach swojego życia i różnych decyzji, z tyłu głowy miałem sceny z życia Fisherów. Fenomen. - Star Wars (seriale) - Disney+