Wkurwiają mnie już tacy jedzeniowi neofici, co to kurwa całe życie wpierdalali zapiekanki z tortexem u pani Jadzi i inne hot dogi z żabki, a teraz nagle koneserzy zdrowego jedzenia.
Pół biedy, jak ustawiasz się na żarcie w plenerze. Teraz każdy sklep musi mieć w lodówkach jakieś bezglutenowe, bezlaktozowe, niskokaloryczne gówna, nabierze sobie taki 6 różnych do siatki i zadowolony nie truje dupy. Ale nie daj boże kup sobie hamburgera. Nie mówię tu o obiektywnie chujowych bułkach z budy na dworcu, ale normalnych buksach z sieciówek, co to przyjemnie obalić na głodzie bez kontemplacji bukietu smakowego. Zaraz się zaczyna:
- hurrr durrr co ty jesz, puste kalorie, smakuje tekturo, za tyle samo mogłeś mieć bezglutenowy, bezmięsny NIEHAMBUGER NIEWIELKI Z NIESEREM I BURAKAMI, mmm, pacz jakie to dobre, wyliżem jeszcze karton po zjedzeniu!!!
Nieważne, że 5 lat temu sami spuszczali się zatrzymując się w trasie w MakDolanie, bo okazało się, że można się najeść czymś po czym nie ma sraczki i nie wydać na to fortuny.
Prawdziwa jazda zaczyna się przy próbie ustawienia w jakiejś knajpie. Lokale z wyborem mniejszym niż 15 rodzajów wyłączeń składnikowych odpadają. Rzut oka na kartę wystarczy i już trzoda:
- o, nie ma bezglutenowych naleśników z kotlecikami z mielonych ziaren lnianych, do tego plastikowe sztućce, wychodzimy, nie będę się truł jakimś gównem!
Koniec końców po sprawdzeniu wszystkich lokali z jedzeniem lądujesz w jakiejś hipsterskiej bieda restauracji z obdrapanymi ścianami, gównomuzyką i wyborem 10 000 potraw, gdzie każda oczywiście musi nawiązywać do tego jaka ona jest zdrowa i bezmięsna "Wege Pastuch", "ToNieBułka", "Sraj Na Zielono".
- pacz, to je zajebisty lokal, to je wybór, mmm, ryżowe placuszki robione z wietnamskiego ryżu polane sosem z rokitnika zbieranym o świcie pod połoninami, podane na czarnym kafelku łazienkowym bo wiadomo, że jesz oczami, co nie?!
I wpierdala to gówno o konsystencji papki dla niemowląt, co to koło smaku nawet nie stało.
To tyle żali na dziś, gorzej jak spotka się dwóch takich januszy koneserów zdrowego jedzenia i pierdolo całe spotkanie, ale to już temat na inną opowieść, jak chcecie, to napisze...