A ja mam mieszane uczucia. Film jest strasznie chaotyczny, szybki i pędzi jak oszalały, autentycznie się zmęczyłem po obejrzeniu. Jest raptem kilka chwil wytchnienia a tak to Sandler biega, krzyczy, biega, krzyczy, biją go, on bije, biega, krzyczy.
Kreacja faktycznie bardzo dobra, bo gość jest uosobieniem Człowieka Sku.rw.iela i życiowego nieudacznika, który wpadł w nałóg i ma cały świat w du.pie byleby dostał co chce.
Do tego Nowy Jork z drugiej, tej mało pokazywanej strony. No i ta nowa laska Fox
Fajnie, że pojawia się coś takiego na Netflixie, ale żeby Mesjasz? Niee.