Treść opublikowana przez Rudiok
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
I tak najważniejsze, że Chewie
-
Cinema news
O Mudżinie, pod Oscary robiony. Nieważne o czym, muzyka będzie fajna a treści i tak pół widowni nie zrozumie
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
To tu już chyba wieko od trumny zamykał. Gdyby nie wstawki znanych motywów przy gwieździe śmierci i na końcowej bitwie to bym nawet nie zauważył, że była jakaś muzyka. A szkoda, bo liczyłem, że coś dobrego będzie na, jakby nie było, epickie zakończenie trylogii, tak jak to zrobił w ep 3.
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Nie wiem czemu w nowej trylogii tak słabo wypada muzyka. W 9. ep nic nie zapadło w pamięć, zero epickości i tylko recycling motywów, gdzie taki ep. 3. gniótł mosznę od pierwszej do ostatniej sceny.
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
For the memes.
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Ale wrzucaj w spoilery ziom.
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Obejrzane. JJ powinien być przez Disneya noszony na rękach, bo przyszedł, zrobił porządek po Rianie i wyszło mu naprawdę bardzo przyzwoite zakończenie sagi. Wziął najlepsze elementy poprzednich części, przerobił je odpowiednio i dowalił solidnie do pieca dając zaje.bisty fanserwis i finał, który spina się z wszystkimi poprzednimi filmami w zadziwiająco spójny i dobrze pomyślany sposób. I za bardzo nie wiem jakby mógł to zrobić inaczej. Finałowe sceny ogląda się z ogromną przyjemnością i aż chce się po seansie iść jeszcze raz. Szacuneczek panie JJ i największą bolączką ep 7-9 będzie to, że tak zaprzepaszczono pomysły, które powinny być kontynuowane w ep 8 i potem dokończone w 9. Przez to można powiedzieć, że 9 startuje niemal od nowa i prowadzi przez pół filmu robiąc wstęp to końcowego rozpyerdolu. Tylko tych im nie wybaczę
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
A potem wiara się dziwi, że społeczeństwo daje się tak łatwo sterować
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Co za bebzuny, gierki na Jutjubie przechodzą, filmy na Reddicie czytają
-
Horizon: Zero Dawn
No tu masz rację, Król Słońce ani ziębi ani grzeje, dlatego "X" do skipowania twoim przyjacielem Ale same plemiona fajnie odkrywać, szczególnie jak siądziesz i posłuchasz opowieści w obozie.
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Zrobiłbym relację live, ale boję się ataku tru-fanów wspieranych z flanki przez obsługę kina. Zostanie piwerko w papierku i przemyt popcornu z Biedry.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Ja raz wziąłem swoją na TFA. Od tamtej pory przed każdym filmem się pyta "czy to S-F" a jak się okaże, że tak to potem ja muszę romantyczne gnioty oglądać
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Widzę, że hejtowanie SW w modzie. Ale że to część dzieciństwa, symbole, z którymi żyjemy na codzień i ostatnia część sagi, o której te dwadzieścia parę lat temu nikt nawet nie myślał to już nikt się nie przyzna. TLJ był kupą, no ale oglądać wszystkie części i nie pójść teraz na Ep9 a tylko rzucać dissy to trzeba być nowożytnym dzieckiem Neostrady.
-
Fast food
Dziś Grander+Qrito+2 x frytki za 24.95
-
Gwiezdne Wojny, Epizod 9 - Skywalker Odrodzenie ( XDDDDDDD)
Środa będzie ogień. I przynajmniej człowiek spokojnie w internet będzie wchodził. Bo czuję, że rozpyerdoli fora SW.
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
6 underground - "Cześć Michael Bay, chcesz hajsu na swój nowy film?" mówi Netflix. - "A będę mógł zrobić co chcę?" pyta Bay. - "Jasne" - "Dużo krwi, dużo slo-mo, helikopterów, ujęć z Drona, pościgów, kobiecych ciał, zachodów słońca, flagi USA, rasistowskich klisz też?" - "No w sumie... Ale weź kogoś innego niż Wahlberg do roli" - "No dobra, pomyślę. Ale muszę dawać bohaterom jakąś głębię w ogóle?" - "Niekoniecznie, ale zrób wszystko żeby było emocjonująco" - "I jeszcze pytanie czy mogę wybuchnąć tak z 30 samochodów?" - "No może być, ale max 20" - "A prawa fizyki?" - "A co to?" - "OK, kumam, to jesteśmy umówieni" I tak powstało "6 Underground". Rollercoaster scen, skakania po wątkach, groteski, gore, akcji i wybuchów. Ciężko ocenić nawet, bo to typowy Bay tylko bez robotów. Przynajmniej widać na co poszedł budżet, jest kilka zabawnych scen, niektóre ujęcia są bardzo pomysłowe i zapadają w pamięć, a w pościgach micha się cieszy. Akcja w Hong Kongu wygląda jak wycięta z Call of Duty (THX, lol). Bay jest jak nastolatek w ciele 40-50 latka, któremu dano wolną rękę i pozwolono spełnić marzenia z dzieciństwa kiedy bawił się GIJoe a na ekranie królowała Szklana Pułapka. Ciężko ocenić obiektywnie, ale jakby Netflix takie filmy tylko sponsorował to byłoby w sumie co do piwka oglądać.
-
Fast food
Muffiny, tosty - syf. Kajzerka z kurczakiem - bardzo dobra opcja na szybkie śniadanie na ciepło.
- The Irishman
-
Lokale ktore polecacie.
A kto Ci powiedział, że tam na ramen się chodzi? Serio pytam, bo jedyne co tam jadam to pad thai i bułki.
- God of War
-
God of War
Nadrabiania zaległości ciąg dalszy więc zaczynam przygodę z Kratosem. Jest ładnie, można liczyć włosy na brodzie, krajobrazy przyjemne, ale jednak śnieg po Frozen Wilds taki trochę biedny. Fajny zabieg z brakiem ekranów ładowania. Na razie uczę się systemu walki, bo pamięć mięśniowa od razu łapie za kwadrat i trójkąt. I coś mało QTE. Jakieś tipy dla początkującego?
-
Ostatnio widziałem/widziałam...
Klaus - ojezuńciu jak mi się podobało. Świetnie zrealizowana animacja - origin story Świętego Mikołaja. Pełna humoru, ciepła, bez cringe'u, autentycznie micha się cieszy a pod koniec można się wzruszyć. Do oglądania w każdym wieku, i dla dzieci i dla dorosłych. Do dorwania na Netflixie.
- The Irishman
-
The Irishman
Ale o co taka spina, żyłka ci pęknie. Film jest nudny i wycie klakierów tego nie zmieni. Jak już wspominasz Churchilla to Darkest hour przynajmniej się oglądało z emocjami, a przecież dotyczyło historii, którą każdy zna i nic nie powinno zaskoczyć. Ba, można zrobić film o niczym dziejący się w jednym pomieszczeniu i mieć więcej akcji i emocji niż tym gniocie. Deal with it.
-
The Irishman
Raczej kino geriatryczne. Pomysł był fajny, ale wykonanie trochę jak na zaliczenie semestru w szkole filmowej. Wspominany tu już zmęczony De Niro grający stetryczałego 30-40-50-60-latka z taką samą werwą, emocje na poziomie czwartkowego bingo w Domu spokojnej starości w Pcimiu Dolnym, brak jakiegoś tematu przewodniego (ani to biografia, ani film gangsterski). Fakt, że zaangażowano starych i znanych aktorów nie zawsze jest dobrym wyznacznikiem, De Niro i Pacino też grali razem w gniotach. Ten film jest jak mrożona dyskontowa pizza, zjeść zjesz, ale przyjemność z tego niewielka i za 2 dni o niej zapomnisz.