Generalnie zgadzam się z opinią co do ogólnego zarysu bossów w DaS2, tak jednak trochę nie rozumiem, jak mogła ci się podobać walka z The Rotten, która jest właśnie kwintesencją raka w drugich soulsach. Ot, okrągła arena, zalockuj się na bossie i obchodź go w kółko, zroluj pod mega sygnalizowanym atakiem, podbiegnij żeby go machnąć 2 razy i obchodź dalej. Walka ta nie była ani trudna ani ciekawa, ba, była frustrująca gdy musiałeś pilnować tę kukłę Lucatiel żeby dokończyć jej questa (tutaj było szczególnie ciężej, bo podłoga się paliła, a ta tępa dzida nie zwracała na to uwagi).
No i ominąłeś Darklurkera, który akurat jest jednym z lepszych bossów dwójki
A w DLC jest dziwnie, bo boss jest albo gówniany i bulszitowy albo naprawdę dobry względem całości designu walki (czyli boss + arena + muzyczka) lub/oraz względem gameplayowym.