Nie pamiętam, kiedy tak miałem, żeby za jednym zamachem obejrzeć cokolwiek wszystkie odcinki, czy to serial lub dokument, ale Last Dance to sam sztos sztosów. Sentymentalna podróż do lat 90-tych gdzie się wychowałeś na NBA z Jordanem. No ale w sumie nie chciałbym być w skórze gwiazdy, bo tak kolorowo typ nie miał, tytan pracy i tyran, no ale gdyby nie te cechy to nigdy byś takich tytułów nie zdobył i nie miał. Sezon 94 i 95 dobitnie to pokazał jak bez Jordana klub nie potrafił grać na takim poziomie, co 91-93. Kto był z Jordanem w tamtych czasach to miał pewne sukcesy, które mógł zdobyć dzięki niemu, charakter, charakter i jeszcze raz charakter.