Kurde, ta gra dalej robi dobrze po 2-ch latach premiery. Przeszedłem w końcu dodatek The Frozen Wilds, no i nie powiem, że się nieźle spociłem przez te trzy nowe maszyny. Zwłaszcza ten ognisty pazur nieźle dał mi w kość jak się grało na przedostatnim poziomie trudności. Ja pierdziele, dawno tak nie miałem, że tyle razy umierałem przez tego grubasa, szybki, zwinny, no i piedolony z tym swoim movesetem. Nie chcę myśleć jak się gra na ostatnim poziomie trudności. Wspaniała była to przygoda. Pozostało teraz czekać na drugą część przygód z Aloy.