Rozpierdala mnie takie wymyślanie, żeby jeszcze bardziej skomplikować życie. A w życiu wystarczyłyby tylko dwa pierwsze miejsca i kwalifikacja, a tu jakieś himalaje kombinatoryki z wyjścia grup.
Przypomina się ten pierdolnik ze skokami narciarskimi, że chuj wie, o co chodzi sędziom, że skoczek wyjebał w chuj daleko i ma gówniane noty, a taki skoczek na małą odległość momentalnie wyruchał notami. Dlatego przez to też przestałem oglądać skoki narciarskie, bo to stała się parodią samej parodii.