Ten PIXEL o ile na początku był dobry i go kupowałem, tak teraz już sobie odpuściłem. I piszę to ja - maniak czasopism o grach, kupujący prawie wszystkie tytuły, jakie były na rynku. Nie pasowały mi tylko tytuły, które je.ba.ły PieCem na kilometr, jak np. g.ó.wno typu CD-Action. Tego w ogóle nie kupowałem, czasem chciałem kupić, ale w porę się byłem w stanie opamiętać. Nie dość, że niepotrzebne mi płyty, które rozdawałem albo... wywalałem do kibla (!) to cały feeling tego periodyku. No po prostu nie pasował mi nigdy i nie pasuje nadal - czasem ściągam w pdfie, by z ciekawości przejrzeć, ale to z uwagi na to, że zostało tylko to, Pixel i PE.
Pixel jest przesycony komputerami, ale to jest oczywiste, wszakże odnosi się do retro. Tylko to retro to jest dla mnie czasami zbyt archaiczne, ja wychowałem się na C-64 i Amidze i te komputery pamiętam, inne to już prehistoria i nie jaram się Spectrumami, Amstradami i innymi kalkulatorami, zaś jeśli chodzi o obecny rynek growy oraz konsolowy to redaktorzy mają o nim małe pojęcie, a konsole wręcz ich parzą. Najgorsze są jednak recenzje. Krótkie, nudne, pisane jakby na kolanie.
To, co chciałem z gatunku retro (choćby świetny numer o Amidze), to chyba w PIxelu już przeczytałem i obecnie nie są mnie w stanie niczym zaskoczyć. A jak widać stare konsole Segi i Nintendo to dla redaktorów obszar nieznany.