Po godzinie grania jestem totalnie w(pipi)iony. Pomijam juz, ze piosenki nie sa najwyzszych lotow, ze nie ma zadnych nowych opcji, ze wszystko jest zerzniete z GHIII, ze gubi sie nutki kretynski gryf Joe Perry'ego(a trzeba nim grac, grajac piosenki Aerosmith), ale dlaczego w ogole nie wchodza hammer-ony i pull-offy? Trzeba trafiac idealnie w nutke, co cholernie ciezko i rzadko wychodzi. W GHIII mozna bylo naciskac nutke troche przed tym jak zostala zagrana, tutaj albo trafiamy idealnie w punkt albo jest dupa. Najczesciej to drugie. W efekcie nutki, ktore powinnismy zagrac bez struny, gramy z nia co kompletnie zabija przyjemnosc z grania, przynajmniej w moim wypadku. Poza tym nie wszystko jestesmy zagrac tak szybko struna, a nawet na szybkich hammer-onach, zdarza sie, ze jednak nie trafilismy czysto(w GHIII byloby to zaliczone). Denerwuje to niesamowicie, bo ta gra w porownaniu z poprzednia odslona serii jest az smiesznie latwa, a przez te przypadlosc, wyniki sa duzo slabsze niz byc powinny. Z tych piosenek, ktore zagralem mniej wiecej polowa zostala oceniona na piec gwiazdek. Gdybym to samo gral w GHIII(tzn. z tym bardziej tolerancyjnym systemem) mialbym na 100% wszystko na najwyzsza note.
Ciekawi mnie jedna sprawa - skoro nie ma tutaj praktycznie najmniejszych zmian, wszystko jest niemal takie samo jak w GHIII, to dlaczego musieli grzebac przy gameplayu?
Sama gra nie jest az taka zla, gdyby dalo sie w to grac tak, jak w poprzednia czesc to nawet bym nie narzekal, ale poki co jestem rozczarowany.