-
Postów
2 821 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
16
Typ zawartości
Profile
Forum
Wydarzenia
Treść opublikowana przez Lukas_AT
-
Nie mówiąc już o przedostatniej lokacji w siódemce, gdzie
-
Claire warto zagrać drugi raz choćby dla sceny z Mr X przy windzie.
-
I Alien Resurrection na poczciwego szaraka.
-
Różnica między Sony a Ubisoftem jest taka, że ci pierwsi nie oczekują od Guerilli wydawania kolejnei części Horizona co rok/dwa lata metodą kopiuj/wklej. Devi mogą nad grą pracować wiele lat. Ilość włożonej pracy widać podczas rozgrywki.
-
Również mi wpadł i to w jednym z pierwszych wyścigów. Możecie sobie sprawdzić na moim profilu. Póki co to trofeum ma 30% graczy, więc wpada częściej niż mogłoby się wydawać. Czy wraz z wiekiem tak spadla mi zręczność, że stopień trudności nawet na normalu daje mi wycisk? Jak z tym u Was?
-
Innych konf procz MS nawet nie mialem zamiaru ogladac i dobrze na tym wyszedlem. No MS tez strata czasu, ale jakas nadzieja byla.
-
Poza coltem dla Claire, który przecież także jest w rimejku, jakie to bronie? Bo jeśli masz na myśli ulepszone wersje shotguna lub magnuma to ich nie zaliczam do nowych broni - te można ulepszać także w rimejku. Ten w rimejku świetnie sprawdza się choćby na rośliny, by je unieruchomić. Świetnie sprawdza się także na zombiaki, gdy zabraknie nam ammo do pistoletu. Nie powiedziałbym więc, że to bezużyteczna broń. Czyli zdobyłeś platynę w grze, którą tak zawistnie krytykujesz? Trochę w tym logiki brak. Czasy nie są umyślnie przesadzone. Dla fanów cyklu 2,5h to nie jest żaden kosmiczny czas. Stare części były masowo przechodzone w podobnym czasie. Nie jest to żaden sekret. Czasówki ze starych numerów PSX Extreme pamiętasz pewnie. Zresztą nie wiem, co Cię tak to infinite ammo boli. Nie ma to wiekszego znaczenia, to żaden znaczący element gry, ot bonus dla wytrwałych. Nie uważam, by sprzedawanie tych broni za 22zł było super uczciwą praktyką. ale jest to tylko drobnostka, która według mnie nie ma znaczenia. Capcom zrobiło zayebistą grę, niech sobie dorobi na Amerykanach-casualach, którzy te kilka dolców wydadzą jak kilka groszy. Nie wrzucili kampanii drugiej postaci jako płatne DLC, nie było żadnych chamskich praktyk, więc nie widzę powodu na taki hejt. Odnośnie poucinanych lokacji. Police Station B1 Nie widzę tego jakoś. Owszem, laboratorium w oryginale jest większe, ale za to kanały są bardziej rozbudowane w rimejku. Wracając jeszcze do argumentu o większej liczbie walk z bossami. Co ciekawego jest w np. tej walce? 1:13:25. Nic, Claire tylko stoi i strzela , dlatego Capcom specjalnie ją wywaliło. Walki z bossami w rimejku są o wiele ciekawsze. Wykorzystują elementy otoczenia, trzeba celować w oko itp.
-
Mówisz o sierocińcu lub dodatkowych pokojach typu sterownia windy prowadzącej do pokoju komendanta? Kanały są dużo ciekawsze w rimejku. Lokacje nie zostały przeniesione 1:1, nic więc dziwnego, że część pomieszczeń została wycięta, a część w zamian jest całkowicie nowa. Czas ukończenia gry jest podobny - nie czuję by lokacje były mniejsze. To ma być argument? Aha. Stary RE2: - Combat Knife - Hand Gun/C. Hand Gun - Shotgun - Bowgun - Grenade Launcher - Magnum - Rocket Launcher - S. Machine Gun - Spark Shot - Flamethrower - Gattling Gun (special weapon) Remake: - Combat Knife - Flash Grenade - Hand Grenade - Samurai Edge - Matilda - Shotgun - Chemical Flamethrower - M19 - Rocket Launcher - SLS60 - Grenade Launcher - Submachine Gun - JMP Hp3 - Spark Shot - Quickdraw Army (High-caliber Handgun) - Mini-Gun Coś Ci się chyba pomyliło. Brak wielu broni? No brakuje tej kuszy, za którą nikt nie płacze. To zabieg celowy Capcom, by atmosferę budować dźwiękami otoczenia typu trzask okien, ryki lickerów lub kroki Mr X. Wyszło to calkiem nieźle. Ok, by być obiektywnym przyznam, że muzyka z oryginału mogła być oddawana za darmo, ale z drugiej strony, przecież to element Deluxe Edition. No czyli sam przyznajesz, że te dodatkowe tryby były także gównem w oryginale. Zagrałem w jedną z najlepszych gier singleplayer w tym roku. Ba, tej generacji konsol i mam czuć się dymany? Oby więcej takich gier, które tak umiejętnie wracają do korzeni. Dzięki takim grom człowiek wie, że gry singleplayer nie umarły. Pokaż swoje PSN ID/GamerTag/ Steam ID - zobaczymy w co grałeś i czy nie zostałeś gdzieś wydymany. Bo skoro jesteś na to tak wyczulony, to znaczy, że nigdy nie dałeś się wydymać. Już to przerabialiśmy - czasówki były męczące tylko dla Ciebie. Dla fanów residenta wyzwanie w sam raz. Infinite ammo w ramach płatnego DLC zostało wrzucone dla casuali. Tyle. Jedyne co przyznaje to fakt, że tak naprawdę nie ma już drugiego scenariusza, ale może przy dzisiejszym tempie produkcji, gdzie gry AAA tworzy się 3-5 lat Capcom nie chciało się tak rozdrabniać. Ilość nie zawsze znaczy jakość. RE6 ma w teorii więcej contentu, ale dobrze wiemy, że tylko kampania Leona jest jako tako zjadliwa, a reszta to paździerze, więc wolę jak cała uwaga jest skupiona na jednym scenariuszu.
-
Mad Max to dla mnie najgorszy mozliwy ksztalt sandboksa. Co do Days Gone, to polecam tym, którzy jeszcze nie grali, od razu grać na hardzie albo tym nowym stopniu trudności. Ja zrobiłem błąd, że większość hord zostawiłem na koniec gry, gdy postać już jest tak dopakowana, że wszystkie świrusy można bez problemu zabić karabinem. Kilka hord załatwiłem tak w połowie gry i wtedy było to ZNACZNIE ciekawsze. Amunicji nie było dużo, trzeba było kombinować, oddzielać pojedyncze sztuki i zabijać bronią białą, zabijać po cichu, dokładnie planować każdy ruch, użyć koktajku w odpowednim momencie itd. Potem już zrobiło się zbyt prosto i brakowało takiego napięca jak podczas walki w tartaku. Dlatego wszystkim polecam zabijać jak najwięcej hord od samego początku, gdy tylko poczujecie się na siłach.
-
Plotki mowily cos o kolejnym Ratchet and Clank. Stawiałbym, że ten tytuł będzie coss-genowym exem, jeśli rzeczywiście on powstaje. No i nadal nie wiadomo jaki to remake tworzy Bluepoint i kiedy się ukaże.
-
Tak sobie w ten weekend grałem z infinite ammo z minigunem, dochodzę do laboratorium, a tam w pierwszym pokoju po lewej (w tym na przeciwko recepcji) leży shotgun. Nie wziąłem go oczywiście w komisariacie to gra chciała mi dać drugą szansę.
-
Mi to trofeum również wpadło przypadkiem. Nie trzeba chyba całego paska życia odebrać nożem. W Days Gone nie ma imo żadnego męczącego trofeum. Gdy podczas gry eksplorujemy te wszystkie chatki i zwracamy uwagę na szczególy, to dużo znajdźek także powinna sama wpaść. Po ukonczeniu gry miałem jakieś 60% z nich znalezionych.
-
Nie musisz trzymać kółka i krzyzyka razem - masz driftować i trzymać krzyzyk razem.Ja w drift wpadłem tylko na sekundę naciskając kółko. Wpadłem w poślizg i po prostu starałem się nie uzyskać równowagi przez 5 sekund odpowiednio manewrując analogiem. Miałem co prawda z 10 podejść, ale w końcu się udało. Obejrzyj kilka filmików na youtube opisujące to trofeum i w końcu się uda.
-
Mi to trofeum wpadlo, gdy tylko raz nacisnalem kółko. Przy średniej prędkości tylko analogiem kontrolowałem poślizg - wychyliłem je do połowy mniej więcej. Poruszałem sie do przodu podczas poślizgu. Nie jest to trudne, ale wybierz miejsce, gdzie jest mało przeszkód w postaci drzew lub samochodów.
-
Jakos sobie nie moge przez to wyobrazic polskiej wersji.
-
A niech się walą z tym 2020. Po co były te newsy o końcowej fazie produkcji gry, skoro teraz każą czekać. To Death Stranding powinien być przesunięty na 2020.
-
No trochę za duzo wrzucili tych mniej rozbudowanych misji, które mają za zadanie wydłużyć grę. Misji typu "jedż tam i uratuj kolesia przetrzymywanego w obozie bandytów" . Są one przeplatane z naprawdę świetnymi misjami, jak ta z wodą, w kopalni, z hordami, z lontem, w placówce, itp.
-
Moje jedyne błędy, które napotkałem to lewitjące głowy świrusów oraz dialog z uratowanym kolesiem, który nie chciał się aktywować. Ale to pierdoły, bardziej bym się ucieszył gdyby naprawili framerate podczas jazdy motocyklem. Raz miałem sekundowego freeza. I to na Pro.
-
Wątek Sary jest jednym z najbardziej ciekawych w grze. Mega mnie ciekawi jak to się zakończy. O’Brian właśnie mi wyjawił ważną rzecz, po tym jak wykonałem dla niego zadanie z Boozerem, ale czuję, że to nie koniec. Właśnie naprawiłem transformator, a jeszcze dużo gry przede mną. I to w sumie jej plus, że jest to długa gra z otwartym światem, ale czas w tej grze nam głównie zabierają misje główne i śledzenie fabuły. A w międzyczasie bawimy się z hordą. A nie jak w innych ubi-sandboksach, gdzie robimy co możemy by jak najszybciej wrócić do wątku głównego po 3h grania. Zgadzam się co do mapy, że jest taka swojska. Miło znów znać drogę do jakiegoś miejsca bez patrzenia na mini-mapę i GPS. Po prostu uczę się trasy przez znajomość terenu. Niby powinno się to wydawać oczywiste, ale w dzisiejszych sandboksach często gracz bez minimapy i wskaźników do celu jest skazany na błądzenie. Mapa w Days Gone jest bardziej w stylu map pierwszych Gothików lub Risena postawionych obok Morrowidna/Skyrima. Czyli bardziej skondensowana, mniejsza, ale przyjemniejsza w odbiorze. No i w ogóle z tym odkrywaniem mapy to niezły trolling ze strony Bend. Gracz myśli, że już wszystko widział, a tu...
-
Teraz sobie wlasnie zdalem sprawę jak ciekawe postaci poboczne są w Days Gone. Wiem, że po ukonczeniu gry będę o nich pamietac, chętnie śledzi się i ich wątki i wykonuje dla nich misje, dialogi z nimi są ciekawe i każda postać ma swój charakter. Żelazny Mike, Skizzo, Addy, Rikki czy Lisa - czuć, że do tych postaci ktoś przysiadł i je przemyślał. Może technicznie Sony Bend nie może się równać z Guerilla Games, ale za to Guerilla może się uczyć od Sony Bend jak mieć ciekawą narrację. Postaci poboczne w Horizon: Zero Dawn były nijakie i nudne, a w Days Gone jest wręcz przeciwnie. Co do nowych minusów, które rzuciły mi się w dalszym etapie gry, to chyba trochę niepotrzebnie wrzucili kilka misji na siłę. Jak już jesteśmy w obozie nad jęziorem, to co jakiś czas Tucker i Copeland do nas dzwonią ze zleceniami. Te misje są z reguły fetchowate. Chciałbym w ich miejsce więcej misji jak ta w kopalni lub elektrowni wodnej. Poziom tych misji jest nierówny.
-
0:41 - moment na farmie. Widac tlo, na którym nic nie ma. Po prostu ciemna przestrzeń jak na PSX. A mogliby spokojnie zaprojektować ciekawe tło, z jakimiś gotyckimi budynkami w tle, biegającymi potworami itp. Po tym właśnie widać, że trochę zrobili grę na kolanie.
- 744 odpowiedzi
-
- 1
-
Sterowanie wygląda żywcem przeniesione z wersji na PSX-a, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że przenieśli je 1:1. Może poruszanie postaci ma tylko wyglądać jak w oryginale, ale precyzja ruchów itp. zostały poprawione. Ciężko stwierdzić po filmiku. Ale i tak czekam z wypiekami na twarzy. Moja pierwsza gra na PSX, więc sentyment jest. Mogli jednak graficznie bardziej się postarać - stworzyć chociaż te lokacje na miarę gry AAA, a reszta jak dialogi, długość gry czy content już by były spoko.
- 744 odpowiedzi
-
Zacząłem w końcu mierzyć się z hordami i teraz widzę ile te potyczki przynoszą satysfakcji! Możliwości zabawy jest cała masa. Wczoraj unicestwiłem hordę w jednej z jaskiń na północy, gdzie jest też punkt Nero. Najpierw z góry z półki skalnej rzucałem w hibernujące świrusy koktajlem, a potem szybko uciekałem na zewnątrz. Gdy świrusy odpuściły z pościgiem i zaczęły wracać do legowiska, kilku zabijałem po cichu od tyłu. Potem wrzuciłem w środek legowiska wabik i gdy te rzuciły się na niego, wszystkie w trybie skupienia poczęstowałem ołowiem z ciężkiego karabinu maszynowego. Niedobitki zabiłem już w walce wręcz. Cała akcja odbyła się w jaskini. Innym razem siedziałem w krzakach i byłem świadkiem jak cała horda wychodzi z jaskini na żer. Co ciekawe, musieli przejść po małym drewnianym pomoście, który zawalił się pod ich ciężarem. Niby detal, ale moja mina była bezcenna. Te walki są serio miodne. Zadanie poboczne roku? Póki co dla mnie tak. Chętnie bym przywitał jakieś mini gry albo areny w postaci dodatków, gdzie walczymy z hordą. Coś na wzór aren z God of War.
-
Mi nawet trochę GTA tu zalatuje. Postaci do nas odzywają się przez krótkofalowkę ze zleceniami, np. jedziemy gdzies na motorze, scigamy innego motocykliste i go ostrzeliwujemy, a w miedzyczasie zjawiaja sie jego posilki ostrzeliwujace nas z uzi. Misja rodem z GTA. Do tego pewna czesc mapy zablokowana na starcie.
-
Kolejna nocka z grą za mną. Na koncie już jakieś 12h, więc czas na kolejne wrażenia. Widzę, że w pewnym stopniu horda działa jak obcy w Alien: Isolation - ta łazi sobie po mapie i nigdy nie wiadomo gdzie ją spotkamy. Zanim po raz pierwszy zobaczyłem hordę to ją słyszałem z daleka - naprawdę, dźwięk hordy jest przerażający. Nie próbowałem wybić hordy, bo nie jestem jeszcze odpowiednio przygotowany, ale już teraz widać, że wiele lokacji to zaprojektowane place zabaw specjalnie pod hordę - tu beczki, tu cysterna, tu coś się może zawalić itd. Spotkałem ją także w lesie w nocy, jadąc sobie motorem i niczego się nie spodziewając. Niezły wtedy miałem zonk na twarzy. Jazda motorem dla Days Gone jest tym, czym jazda na koniu dla RDR. Chce się jeździć i zwiedzać mapę. Model prowadzenia motocyklu wyszedł miodnie, a jazda po wertepach i błocie daje mnóstwo radochy - czuć sprężyste zawieszenie i wpływ rozmaitych warunków pogodowych na przyczepność opon na różnych nawierzchniach. Problem paliwa ani razu nie był dla mnie irytujący, a tego przed premierą się obawiałem. Po prostu zawsze jedziemy z punktu A do B i zawsze w tym punkcie B znajdziemy paliwo. Może go zabraknąć jedynie, gdy jeździmy bez celu albo zbyt długo bawimy się w eksplorację miejsc niezaznaczonych w żaden sposób na mapie. Zarzuca się Days Gone, że to kolejne Ubigame, ale nie do końca się mogę z tym zgodzić, bo dużo tu elementów z The Last of Us (jak skradanie, choć przeciwnicy są tępi i nie ma tego samego napięcia), a eksplorując te domki przypomina mi się State of Decay. Wychodzi przez to dziwny mix. Co jest lepsze też od typowej ubigame to fakt, że nie jest to taki gigant zawalony śmieciowymi zadaniami pobocznymi. Tu tych zadań nie ma aż tak dużo i głównie ograniczają się do palenia gniazd i czyszczenia obozów bandytów. Nikt tu na szczęscie nie każe zbierać tonę skóry by powiększyć inwentarz. Sakwę do motoru po prostu kupujemy. Mapa też nie jest duża, ale za to jest skondensowana i ciekawa. I tu nasuwa mi się pytanie, dlaczego oni nad tym tytułem pracowali tyle lat. 4 chyba. Nie jest to taki kaliber jak RDR lub Horizon. Nic tego nie uzasadnia, no chyba że w Bend pracuje mała ekipa i stąd potrzebowali tyle czasu. Nawet Assassin’s Creed: Oddyssey jest większym i bogatszym tytułem, a powstawał krócej (chyba). Po 10h zanika chyba chęć eksploracji każdego domku, bo już wiem co w nim znajdę - albo medykamenty, albo szmatę/butelkę/naftę albo kolejną broń białą. A że zapasów z reguły nie brakuje to nie chce mi się już do każdego domku zaglądać. Szkoda, że nie ma w nich jakiś ciekawych znajdźek w postaci jakiś notatek jakie były w The Last of Us. Rodziny mogłyby opisywać co się z nimi działo. Móglby to być taki odpowiednik nagrań Nero. Co ciekawe, są też zdarzenia losowe, więc to kolejny element znany z innych gier. Czasami napadną nas bandyci albo my komuś musimy pomóc. Tylko że dialogi tych osób wołających o pomoc są mega denne niestety. Denerwuje mnie też trochę, że te znaki zapytania symbolizujące jakąś ciekawą lokację pojawiają się na radarze i nagle znikają. Rozumiem, że ma to zmusić nas do samodzielnego szukania, ale jadąc np. na misję nie chce tego się robić. Dziwne też, że czasami znak zapytania odsyła nas drugi raz do tego samego miejsca. Ciała nie znikają, a leżą cały czas i to jest zadziwiające. Nie wiem czy wszystkie, ale nadal widzę wiele ciał świrusów, które zabiłem 5h temu. Musieli tu wykorzystac jakąś sztuczkę. Ma to duże znaczenie dla immersji. Jedziesz sobie i na drodze pełno ciał. Buduje to klimat i teraz widać jak to ważne, by ciała zostawały. Zmienne warunki pogodowe chwytają za gardło, o czym już pisałem. Szczególnie w nocy często staje i oglądam burzę z deszczem. A jeszcze nie widziałem opadów śniegu. W oddali ciągle słychać do tego jakieś świrusy i wtedy widać jak bardzo nieprzyjazny jest to świat. W poprzednim poście wspominałem co gra pożycza od innych open worldów, a teraz znalazłem kolejne rzeczy. Radio wzięte ze Spider-Mana. I znów, Days Gone robi to gorzej. Nie mam ochoty słuchać tego gościa, gdzie w Spider-Manie to wypaliło, bo morda się uśmiechała. I musiała być oczywiście misja z polowaniem na jelenie. To polowanie niestety wygląda mega słabo - jeleń biega sobie jakby nas nie widział, a my mu po prostu wysyłamy serię z karabinu. Na szczęście nie trzeba tego robć. Póki co misje nie wywarły na mnie jakiegoś większego wrażenia swoją złożonością, ale ich napędem jest dość dobra fabuła. Najlepszym elementem są zdecydowanie wspomnienia, ale tu nie chcę zdradzać zbyt dużo. Dialogi to nie poziom The Last of Us lub God of War, ale jest znacznie lepiej niż w Assassin’s Creed. Słucha się ich przyjemnie. Gra niestety chrupie, ale zdarza mi się to tylko podczas jazdy motorem. Podczas walk z hordą czy w trakcie jakiś wybuchów tego nie zauważyłem. Do minusów dodałbym jeszcze te wilki, które wyskakują z dup.y i zwalają nas z motoru. W każdej grze wilk to irytujący przeciwnik i taki jest także w Days Gone. Mogli je już darować. Rozumiem teraz dlaczego ta gra dostaje głównie 7/10 - ma swoje mankamenty, ale gameplayowo to naprawdę przyjemna produkcja. Zarwałem prawie trzy nocki, a to coś musi znaczyć. Ci co lubią taki setting i nie boją się odrobinki toporności mogą brać śmiało. Days Gone to naprawdę kawał solidnego rzemiosła.