Nieśmiertelni gracze to zmora gier sieciowych od zarania dziejów. W wielu FPS-ach była istna plaga cheaterów - również w serii Battlefield czy Call of Duty. Deweloperzy walczą z tym od lat i co? Też nie wyciągają wniosków? Nie, po prostu hacker może to, co deweloper. GTA V to gra kompletna (ale kompletna =/= idealna), bo nawet w dniu premiery nie otrzymała day one patcha, co dziś jest standardem. GTA Online, jak już wspomniałem, owszem, w dniu premiery było niegrywalne, ale to wina ogromnej ilości graczy, jaka pojawiła się na serwerach. Rockstar mogło przeprowadzić symulacje ruchu na serwerach, ale to nigdy nie będzie stan realny. I tak szybko się wygrzebali. Łatki, co ponownie chcę podkreślić, ważyły tylko około 50Mb. Killzone: Najemnik w dniu premiery otrzymał łatkę 1.2 GB. Świadczy to o tym, że w momencie rozpoczęcia certyfikacji gry i dalej tłoczenia, była ona niedokończona.
Colin, prawda jest taka, że graczom nigdy nie dogodzisz. Obojętnie, czy nagrody za zadania byłyby wystarczające wysokie czy nie, hackerzy i tak będą szukać dziur w programie i psuć zabawę innym. To nie jest bunt przeciwko mikrotransakcjom.
Czy Rockstar popełnia błędy? Nie twierdzę, że nie. Popełnia je wielu deweloperów.